"Były ostre momenty". Napięcia z Nawrockim, ale bez wojny totalnej, czyli kulisy Rady Gabinetowej
Wymiana politycznych ciosów bez nokautu, ale z gorącymi momentami – taki obraz Rady Gabinetowej rysuje nieoficjalnie część jej uczestników. Według ustaleń WP w niejawnej części napięcia były widoczne nie tylko na linii Nawrocki-Tusk, ale również między prezydentem a ministrem finansów. Niektórzy w koalicji sugerują rządowi bojkot kolejnych Rad Gabinetowych.
"Wbijanie politycznych szpil", "wymiana ciosów", "liczne złośliwości" i "ironiczne uprzejmości" - tak o atmosferze pierwszej Rady Gabinetowej pod przewodnictwem Karola Nawrockiego nieoficjalnie mówią członkowie rządu. Trzech ministrów w rozmowie z WP twierdzi, że rząd był gotowy na jeszcze ostrzejsze zwarcie, więc ich zdaniem, jak na tak liczne rozbieżności, spotkanie było "dość spokojne" lub "poprawne". Dwoje innych rozmówców jednak zastrzega, że po wyłączeniu kamer "były ostre momenty", doszło do "ostrzejszej wymiany zdań" i "starć".
Według ustaleń WP premier zapowiadał, że to rząd będzie rządził i realizował swoje obietnice, i wskazywał na uprawnienia prezydenta. Członkowie rządu nieoficjalnie przyznają, że jednym z elementów starć była wymiana między prezydentem a ministrem finansów. Karol Nawrocki miał dopytywać o pieniądze na swoje obietnice, ale Andrzej Domański miał zasugerować, że rząd nie jest od spełniania obietnic prezydenta, więc to zmartwienie po stronie Pałacu Prezydenckiego.
Prezydent już podczas otwartej części zwrócił się bezpośrednio do Andrzeja Domańskiego. - Myślę, że będziemy kiedyś na tej samej stronie w podręcznikach o kampaniach wyborczych. Minister uruchomił proces obywatelskiego zaangażowania w moją kampanię, której nie mogłem prowadzić w związku z środkami finansowymi, które nie zostały wbrew prawu przewidziane na moją kampanię. To sprawiło, że miliony Polek i Polaków sfinansowało moją kampanię, za co mam okazję podziękować – powiedział Karol Nawrocki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Mamy prawo". Reakcja PiS na słowa polityków Konfederacji
"Mogło być ostrzej"
Nasi rozmówcy twierdzą też, że Donald Tusk zareagował na próbę odpytania ministrów przez doradców Karola Nawrockiego – w tym doradców społecznych - którzy brali udział w Radzie Gabinetowej. Szef rządu i ministrowie mieli zasugerować, że ministrowie będą udzielać informacji bezpośrednio prezydentowi.
– Odnoszę wrażenie, że Karol Nawrocki coraz bardziej jest programowany przez Sławomira Cenckiewicza i polityków PiS. Nie miałem poczucia, że prezydent był samodzielny – mówi nam jeden z ministrów.
Rozmówcy WP w rządzie przyznają, że przed rozpoczęciem Rady Gabinetowej byli gotowi na jeszcze ostrzejsze starcie. – Wszystko braliśmy pod uwagę, nawet nawoływania do obalenia rządu. Okazało się, że nie było aż tak gorąco i to dobrze – przyznaje jeden z członków rządu.
– Było stanowczo, ale każda ze stron zostawia furtkę do współpracy. Była jasna zapowiedź dialogu i spotkań Tusk-Nawrocki w sprawie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej przed wizytą w Waszyngtonie, więc żadna ze stron nie chce zupełnie palić mostów – dodaje drugi rozmówca.
Tusk mówi o zadowoleniu
W podobnym tonie Radę Gabinetową podsumował premier. – Jestem bardzo zadowolony z jej przebiegu, bo od samego początku, niezależnie od wszystkich różnic politycznych, one są widoczne gołym okiem między mną a prezydentem Nawrockim i jego obozem politycznym, szukamy wspólnych pół działania. One głównie dotyczą bezpieczeństwa, polityki międzynarodowej i takich strategicznych interesów Polski. Wyraziłem ponownie dzisiaj to przekonanie, że wszędzie tam, gdzie uda się zbudować tę wspólną przestrzeń i współdziałanie na rzecz Polski, potraktujmy to jako coś bezcennego w polskiej polityce – powiedział szef rządu.
– My tych różnic nie zasypiemy. Ja wiem dlaczego jestem gotów do twardej konfrontacji o ważne sprawy dla Polski z mojego punktu widzenia, z każdym przeciwnikiem zewnętrznym i z politycznym przeciwnikiem tu, w Polsce. Ale z prezydentem RP musimy i będziemy dalej szukać wspólnych pól i dzisiejsza Rada Gabinetowa była taką kolejną, moim zdaniem całkiem udaną, próbą – dodał premier.
"Próba wbijania klina"
Politycy PSL w kuluarowych rozmowach zwracają uwagę na oficjalną część wypowiedzi Karola Nawrockiego, kiedy prezydent pochwalił dobrą współpracę z szefem MON. – Obronność musi być wyjęta poza spór polityczny. Te słowa cieszą, choć mamy świadomość, że to próba wbijania klina. Uderzanie w Tuska i granie na nas. Jesteśmy lojalnym koalicjantem i nie damy się podzielić – dodaje nasz rozmówca z PSL.
Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej twierdzą, że Donald Tusk dobrze wykorzystał swoje wystąpienie. – Cieszę się, że pan prezydent zyskał okazję pozyskania rzetelnych i wiarygodnych informacji na temat tego, co się dzieje w Polsce. Można było ostatnio odnieść wrażenie, że nie ma rzetelnych informacji na temat sytuacji w kraju – mówi WP Paweł Bliźniuk.
- Patrząc po mimice i mowie ciała prezydenta, mam poczucie, że przebieg Rady Gabinetowej rozminął się z jego oczekiwaniami politycznymi. Myślę, że panu prezydentowi i jego doradcom chodziło o spektakl polityczny, a zderzyli się z faktami. To jest pewnego rodzaju wartość, że Karol Nawrocki mógł pozyskać te informacje – dodaje poseł KO, członek sejmowej komisji finansów publicznych.
Żukowska: "Nie poszłabym. Rząd w roli petenta"
Zupełnie inne zdanie na temat Rady Gabinetowej ma szefowa klubu Lewicy. Anna Maria Żukowska w rozmowie z WP twierdzi, że narada była spektaklem z rozpisanymi rolami po obu stronach i w takiej formule to prezydent jej przewodzi, co nie sprzyja rządowi.
- Myślę, że ktoś kto to oglądał, widzi sytuację, w której karty rozdaje prezydent a nie rząd. Rząd wystąpił tu raczej w sytuacji petenta, kogoś, kto musi się tłumaczyć z propozycji ustaw, które przygotowuje – mówi posłanka. Jej zdaniem rząd na Radzie Gabinetowej straci. – Żyjemy w kulturze obrazkowej i za chwilę nikt nie będzie pamiętał, jakie projekty ustaw były omawiane, tylko będzie zapamiętany obrazek prezydenta, który wzywa na dywanik cały rząd, a rząd przychodzi i tłumaczy się z tego, co robi – dodaje.
Posłanka twierdzi, że premier i ministrowie na Radę Gabinetową mogli nie przyjść, a ona zrezygnowałaby z udziału w kolejnych takich naradach. - Nie ma żadnych konsekwencji z tytułu niebrania udziału w Radzie Gabinetowej i uważam, że rząd mógł nie brać udziału. Prezydent zwołuje też Radę Bezpieczeństwa Narodowego, zaprasza przedstawicieli wszystkich stron sceny politycznej, ale gdybym na taką Radę nie przyszła, to nic za to nie grozi. To, że prezydent ma kompetencje do zwoływania Rady Gabinetowej, nie powoduje obligu uczestniczenia - mówi.
Posłanka jednak przyznaje, że nieobecność na pierwszej Radzie Gabinetowej mogłaby zostać źle odebrana. - Z drugiej strony rozumiem argumenty pana premiera, że w tej pierwszej Radzie Gabinetowej rząd powinien wziąć udział, żeby odeprzeć argumenty, że jest zupełnie anty i nie chce współpracować. Moim zdaniem jednak jest to kontrproduktywne. Zobaczymy, co będzie w przyszłości, bo pan prezydent zapowiedział, że będą kolejne Rady Gabinetowe. Ja bym kolejny raz nie poszła – przyznaje Anna Maria Żukowska.
Szef Kancelarii Prezydenta już zapowiedział kolejne narady. - Te Rady Gabinetowe co do zasady będą odbywać się sukcesywnie, z różną agendą, bo tych spraw, które w Polsce wymagają uwagi, przyspieszenia, wyjaśnienia jest bardzo, bardzo wiele – stwierdził Zbigniew Bogucki.
Z oficjalnych wypowiedzi premiera wynika otwartość na kolejne spotkania i dotychczas szef rządu nie zapowiedział, ani nie sugerował możliwości bojkotowania kolejnych Rad Gabinetowych.
- Cieszę się też, że była możliwość bezpośredniego, także przy kamerach, wyprowadzenia z błędu pana prezydenta, no bo też moją rolą jest, szczególnie że pan prezydent debiutuje w tej roli, więc zasługuje na taką kompetentną informację o stanie spraw polskich i cieszę się, że nawet w takich szczegółach mogłem udzielić informacji i prostować pewne nieścisłości, które się pojawiły w wypowiedziach ministrów czy współpracowników prezydenta – stwierdził Donald Tusk.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski