Były oficer WSI nie szpiegował dla USA
Były oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, płk rez. Zbigniew Sz. został ostatecznie uniewinniony z zarzutu szpiegostwa w latach 90. na rzecz USA. Uchylając wyrok 2,5 roku więzienia i degradacji, Sąd Najwyższy zarządził natychmiastowe zwolnienie go z zakładu karnego, w którym przebywał od miesiąca.
23.05.2007 | aktual.: 23.05.2007 11:08
Siedmiu sędziów SN uwzględniło kasację obrony od prawomocnego wyroku Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, który uznał w październiku 2006 r., po tajnym procesie uznał, że Sz. działał na rzecz obcego wywiadu, udzielając mu wiadomości, których przekazanie mogło wyrządzić szkodę RP. Wyrok ten utrzymał w lutym tego roku SN działając jako sąd apelacyjny.
Po wyroku obrońca Zbigniewa Sz., mec. Krystyna Maliszewska powiedziała, że SN uwzględnił jej kasację i uznał, że nie może być mowy "o utrzymaniu zarzutów o podstawowej formie szpiegostwa, gdyż nie ma tu elementów koniecznych dla stosowania tego przepisu, takich jak działanie na szkodę Polski w ramach obcego wywiadu".
Odpowiedni artykuł Kodeksu karnego, z którego odpowiadał Sz. mówi, że "kto, biorąc udział w obcym wywiadzie albo działając na jego rzecz, udziela temu wywiadowi wiadomości, których przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3". Sz. był oskarżony z tego właśnie artykułu o przestępstwo, które miało być dokonywane w Warszawie w latach 1992-1996.
Wcześniej SN już dwa razy uchylał wyroki WSO wobec Sz. zwracając sprawę do pierwszej instancji. Raz uchylono wyrok 5 lat więzienia, a raz - wyrok uniewinniający go. W 2005 r. WSO uznał, że nie można przyjąć, iż informacje, których Sz. mógł udzielać obcemu wywiadowi, mogłyby wyrządzać szkodę interesom RP - a tylko wtedy można skazać za szpiegostwo. Według mec. Maliszewskiej, Sz. nie popełnił przestępstwa; co najwyżej "naruszył pragmatykę służbową".
Środowy wyrok jest ostateczny, uzasadnienie było tajne. Prokuratur wojskowa była za utrzymaniem wyroku. Od miesiąca 63- letni Sz. odbywa wyrok w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Całą sprawę ujawnił w 1999 r. nieistniejący już dziennik "Życie". Według gazety, Sz. - nadzorujący w WSI attache wojskowych za granicą - został zdemaskowany w 1996 r. przez Urząd Ochrony Państwa. Sz. miał współpracować za pieniądze z wywiadem USA. Wcześniej przez wiele lat pracował on w Sofii i Belgradzie. Przez pewien czas był też wiceszefem wydziału amerykańskiego w pionie operacyjnym wywiadu wojskowego PRL.
Według "Życia", do zdemaskowania doszło przypadkiem. W 1995 r. amerykańskiemu dyplomacie skradziono samochód. Policja odnalazła go i zawiadomiła UOP, bo w aucie był notatnik z zapiskami Amerykanina ze spotkań z oficerem wojska. Obserwacja amerykańskiego dyplomaty doprowadziła UOP do płk. Sz.
Według "Życia", w 1996 r. ówczesne polskie władze, w tym prezydent Aleksander Kwaśniewski, podjęły decyzję, że Sz. nie stanie przed sądem i zgodziły się na jego wyjazd do USA. Za moją wiedzą żaden szpieg jeszcze nie uciekł - tak komentował sprawę ówczesny prezydent. Mówił, że "tamta decyzja była całkowicie w gestii wywiadu".
Józef Oleksy, który do lutego 1996 r. był premierem, mówił w 1999 r., że znał sprawę, ale decyzja o wypuszczeniu szpiega, "nie była decyzją szczebla prezydenckiego". Sprawy nie chcieli wtedy komentować Zbigniew Siemiątkowski - wówczas szef MSW nadzorujący służby specjalne, ani ówczesny szef MON, Stanisław Dobrzański.
Po wyroku z 2004 r. skazującym Sz. na 5 lat więzienia, tygodnik "Wprost" pisał, że skoro go skazano, to realne staje się pociągnięcie do odpowiedzialności karnej "tych, którzy umożliwili mu ucieczkę". Według prawa, każdy - niezależnie od pełnionej funkcji - ma obowiązek "niezwłocznego zawiadomienia" prokuratury o przestępstwie szpiegostwa, o którym ma "wiarygodną wiadomość". Inaczej ktoś taki naraża się na karę do 3 lat więzienia.
Jeszcze przed wydrukowaniem swego artykułu dziennikarze "Życia" złożyli doniesienie o Sz. do prokuratury wojskowej. Wszczęła ona śledztwo, a za Sz., który wyjechał do USA, wydano list gończy. W 2003 r. Sz. wrócił do Polski - po wystawieniu mu listu żelaznego przez WSO. List ten gwarantował, że pozostanie on na wolności, a do więzienia trafiłby dopiero po prawomocnym wyroku skazującym. Wydanie listu sąd tłumaczył tym, że bez niego podejrzany w ogóle nie stawiłby się w Polsce. Według "Wprost", wracając do Polski z USA, Sz. złamał zasady programu ochrony zdekonspirowanych agentów CIA, które wymagają konsultacji każdego ważnego kroku z wywiadem USA.
W 1999 r. prokuratura wszczęła też - z doniesienia ówczesnego prezydenckiego ministra Ryszarda Kalisza - śledztwo w sprawie ujawnienia przez "Życie" tajemnicy państwowej. Od 2000 r. - kiedy wobec autorów tekstu "Życia" na temat Sz. sformułowano akt oskarżenia - ich proces wciąż nie ruszył. Grozi im do 5 lat więzienia.
W 1999 r. UOP zatrzymał trzech oficerów WSI pod zarzutem szpiegostwa na rzecz ZSRR i Rosji. Czesław W. został skazany na 4 lata więzienia i degradację, a Zbigniew P. i Zbigniew H. - na 3 lata więzienia i degradację. W 2005 r. WSO skazał na 3 lata więzienia i degradację innego oficera WSI ppor. Wojciecha S., uznanego za winnego szpiegostwa na rzecz Rosji.
Wśród licznych zarzutów wobec WSI - zlikwidowanych we wrześniu 2006 r. na mocy specjalnej ustawy - powtarzała się kwestia ich infiltracji przez Rosjan.