Były oficer CBA na wojnie z prokuraturą. "Jestem wzywany, a mam zwolnienie lekarskie"

Coraz więcej kontrowersji budzi sprawa byłego oficera CBA Wojciecha J., który zawiadomił prokuraturę w sprawie nieprawidłowości w Biurze. Według śledczych, funkcjonariusz utrudnia postępowanie. Wirtualna Polska zapoznała się korespondencją i dokumentami, które pokazują, że nic takiego nie ma miejsca.

Były oficer CBA na wojnie z prokuraturą. "Jestem wzywany, a mam zwolnienie lekarskie"
Źródło zdjęć: © East News | BARTOSZ KRUPA
Sylwester Ruszkiewicz

10.06.2019 05:58

Chodzi o byłego oficera CBA, który zawiadomił śledczych o możliwości niedopełnienia obowiązków przez szefa Biura Ernesta Bejdę i przy okazji ujawnił, że istnieje sekstaśma z politykiem PiS. Zawiadomienie wpłynęło do prokuratury już w marcu. Najpierw do Prokuratury Krajowej, później Regionalnej, a ta przekazała sprawę po blisko miesiącu do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tam sprawa utknęła. Śledczy informowali nas, że prowadzone są "czynności sprawdzające”.

Być może trwałyby nadal, gdyby całą aferą nie poczuł się urażony marszałek Marek Kuchciński, którego osoba przewija się w kontekście całego zamieszania. Zarówno on, jak i Kancelaria Sejmu zawiadomiła prokuraturę domagając się ukarania oficera CBA za rozpowszechnianie – ich zdaniem – nieprawdziwych informacji. Śledztwo z zawiadomienia marszałka Sejmu ruszyło z impetem. Polityk został szybko przesłuchany, a następną czynnością miało być przesłuchanie Wojciecha J.

I tu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Najpierw pomylono paragraf, z którego miał być wezwany oficer CBA. Później wielokrotnie próbowano wezwać funkcjonariusza, mimo iż ten był na zwolnieniu lekarskim. WP poznała szczegóły tych działań.

Najpierw jednak oddajmy głos prokuraturze. - Prokuratura Okręgowa w Warszawie niezwłocznie po wpływie zawiadomienia Wojciecha J. podjęła czynności sprawdzające. Są one utrudnione z uwagi na fakt, że Wojciech J. nie stawia się na kolejne wezwania prokuratora w celu przesłuchania go w charakterze świadka w związku ze złożonym zawiadomieniem i nie usprawiedliwia swojej nieobecności – informuje WP rzecznik Łukasz Łapczyński.

Prokuratura wzywa byłego agenta

- Wojciech J. nie stawił się w Prokuraturze na zaplanowane z jego udziałem czynności w dniach 15 i 16 maja 2019 r. W dacie planowanych czynności nie usprawiedliwił swojej nieobecności w sposób wymagany przepisami kodeksu postępowania karnego. (Zwolnienie lekarskie pochodzące od lekarza sądowego przesłał do Prokuratury Okręgowej w Warszawie dopiero w dniu 27 maja 2019 r. na wezwanie prokuratora do usprawiedliwienia nieobecności.) – dodaje prokurator Łapczyński.

- W związku z niestawiennictwem świadka w w/w dniach, prokurator wyznaczył kolejne terminy przesłuchań na 29 i 30 maja 2019 r. Wojciech J. również w tych dniach nie stawił się w Prokuraturze i nie usprawiedliwił swojej nieobecności – twierdzi rzecznik warszawskiej prokuratury.

Tymczasem 9 maja Wojciech J. udaje się do lekarza. Dokładniej do lekarza Piotra I. w elbląskim szpitalu, który jest specjalistą chorób wewnętrznych. Ten wystawia mu zwolnienie lekarskie od 9 do 21 maja.

Agent na zwolnieniu

15 maja w godzinach porannych informuje drogą mailową wydział śledczy Prokuratury Okręgowej w Warszawie iż, "w związku z faktem przebywania na zwolnieniu lekarskim, nie jest w stanie zgłosić się na wyznaczone czynności przesłuchania”. Prosi również, żeby kolejny termin przesłuchania „uzgodnić z jego prawnikiem mec. Beatą Bosak – Kruczek”. Wysyła również kopię zwolnienia lekarskiego.

23 maja Wojciech J. udaje się do lekarza medycyny sądowej. Ten potwierdza jego schorzenie i fakt, iż nie mógł się stawić 15 i 16 maja w prokuraturze. Dodatkowo informuje, że choroba świadka nie pozwoli mu na stawiennictwo przez kolejne 30 dni.

27 maja oficer CBA przesyła do prokuratury drogą mailową kopię badania wykonanego przez lekarza medycyny sądowej z informacją o zwolnieniu lekarskim do 21 czerwca. Przypomnijmy, że prokuratura twierdzi, że Wojciech J. nie usprawiedliwił nieobecności 28 i 29 maja. Jesteśmy w posiadaniu kopii korespondencji, która temu przeczy.

Według mec. Beaty Bosak – Kruczek działania prokuratury są niepokojące. Zwraca uwagę również na jeszcze jedną rzecz. - Począwszy od pierwszego wezwania mojego klienta prokurator prowadząca sprawę Mirosława Chyr w sposób błędny kieruje wezwania dla mojego klienta wpisując jego dane osobowe, a wysyłając je na adres prowadzonej przeze mnie Kancelarii Prawnej. Działanie takie jest o tyle dziwne, ponieważ prokurator ta posiada dokładny adres do korespondencji mojego klienta. Sytuacja taka zdarzyła się już kilkukrotnie – mówi WP mec. Beata Bosak – Kruczek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (360)