Były na miejscu, gdy zaatakował. Dramatyczna relacja z Olkusza
W Olkuszu w centrum handlowym mężczyzna zaatakował nożem cztery osoby. - Wielki szok. Ogromny chaos. Na miejscu na początku nie wiedziałam za bardzo, co się dzieje. Wszyscy zaczynają biec w stronę wyjścia - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską pani Paulina, jedna z pracownic galerii handlowej.
We wtorek doszło do ataku nożownika w centrum handlowym w Olkuszu. - Napastnikiem jest 23-letni mieszkaniec powiatu olkuskiego, mężczyzna został zatrzymany - przekazała Wirtualnej Polsce rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie podinsp. Katarzyna Cisło.
Ranni to trzy kobiety i mężczyzna, na razie nie wiadomo, jakich doznali obrażeń. Pomoc medyczna została udzielona im na miejscu, a następnie zostali przewiezieni do szpitala. Dwie osoby ranne trafiły do szpitala w Olkuszu, dwie kolejne poza Olkusz.
"Wielki szok. Ogromny chaos"
Wirtualna Polska dotarła do świadków zdarzenia. Jedna z ekspedientek w momencie zdarzenia wyszła na przerwę śniadaniową. - Dostałam informację od przełożonego, że trzeba się ewakuować. Wielki szok. Ogromny chaos. Na miejscu na początku nie wiedziałam za bardzo, co się dzieje. Wszyscy zaczynają biec w stronę wyjścia. Niektórzy się zamykali w środku w lokalach - mówi Wirtualnej Polsce pani Paulina.
Jak sama mówi, nie widziała wiele z momentu ataku. W centrum handlowym w momencie zdarzenia było wielu klientów. - Myślę, że jeszcze przed godzinami szczytu dużo gorzej byłoby, gdyby na przykład to się wydarzyło po o godzinie 15. Chociaż dzisiaj i tak dość sporo ludzi było. Biorąc pod uwagę, że są te ferie, no to faktycznie dość sporo ludzi było - mówi nam.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosja szykuje się do nowej wojny? Padła konkretna nazwa
- Natomiast poza wielkim szokiem i odrobiną grozy mi osobiście się nic nie stało - uspokaja pani Paulina.
Inna z kobiet mówi, że wraz z innymi osobami uciekły i się schowały. - Ja byłam tutaj bliżej wyjścia, więc wyskoczyłam. Nawet nie zamknęłam stoiska na zamknięcie, tylko wyskoczyłam tak jak stałam - mówi inna z pracownic centrum handlowego.
Kobiety usłyszały przeraźliwy krzyk i pisk. Na początku myślały, że to młodzież, która po prostu głośno się zachowuje. - Ale później ten krzyk taki przerażający. No to coś się dzieje, jak ludzie uciekają, to także to była lawina - relacjonuje.
- Najpierw usłyszałam przeraźliwy krzyk, śmialiśmy się z dziewczynami, że może szczur wybiegł i przestraszył dzieciaki. Teraz jest dużo dzieci, bo trwają ferie. Nagle zobaczyłam biegnąca dziewczynkę, może 10- letnia, całą zapłakaną. Za nią biegła starsza kobieta i krzyknęła: ratujcie się, nożownik - opowiada Wirtualnej Polsce kolejna z pracownic centrum handlowego.
- Nagle krzyk, chaos, ludzie rzucili się do ucieczki. Ten krzyk słyszę do teraz. W panice schowałam się na zapleczu, ale pomyślałam, że jak tu przyjdzie, to już po mnie, złapałam telefon i wybiegłam - mówi przestraszona kobieta.
- Policjanci mówią, że było tyle krwi, że nie wiedzieli, komu udzielać pomocy - dodaje kobieta. - Nie wiem, kto zatrzymał napastnika. Mówią, że dyrektor Carrefoura albo policja, ale nikt nie chce nam nic powiedzieć. Przyszedł prokuratur, powiedział, że dzisiaj na pewno już nie otworzą, ale nie mamy zgody na wyjście do domu. Nie wiemy, czy mamy siedzieć do końca dniówki, ktoś mówi, że dyrekcja chce otworzyć pasaż za dwie godziny. Siedzę i czekam, wiem, że ten krzyk zostanie ze mną na długo - mówi roztrzęsiona.
Pomimo sporego zamieszania wiele osób zdążyło uciec na zewnątrz. W bardzo krótkim czasie również policja dotarła na miejsce. Na ten moment wiadomo, że dziś już nikt nie wróci na miejsce. Pracownicy nie dostali informacji, czy mają się jutro zjawić. Nie została im także udzielona pomoc psychologiczna.
Kolejny atak nożownika w Olkuszu. Policja bada sprawy
Nożownik został przewieziony do komendy powiatowej, gdzie są prowadzone z nim czynności. Policja potwierdziła, że sprawcą jest Polak. Policja nadal nie potwierdza, czy sprawca to ta sama osoba, co wczoraj.
W poniedziałek około godziny 15:00 zaatakował 60-letniego mężczyznę ostrym narzędziem. Do zdarzenia doszło na ulicy Przemysłowej. - Mamy do czynienia z atakiem obcego człowieka. Napastnik i ofiara się nie znali. Kompletnie irracjonalne zachowanie. Napad w biały dzień na obcego człowieka - powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską insp. Katarzyna Cisło rzecznik prasowa KWP w Krakowie.