Były ksiądz Jacek M. z zarzutami. Nawoływał do nienawiści
Jacek M. został wydalony ze stanu kapłańskiego w 2016 roku, a rok później podczas marszu 11 listopada atakował Żydów i Ukraińców. Teraz prokuratura postawiła mu zarzut publicznego znieważenia oraz nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych.
Jacek M. w 2017 roku przemawiał we Wrocławiu podczas marszu zorganizowanego z okazji Święta Niepodległości. W ostrych słowach krytykował wówczas władze miasta, a także ludność żydowską i ukraińską.
- To, że synagogi mogą tutaj stać, na naszej polskiej ziemi we Wrocławiu, to że Dutkiewicz i Żydzi mogą się w nich upajać talmudyczną nienawiścią, to jest wynik naszej tolerancji graniczącej z brakiem roztropności - grzmiał.
Teraz Jacek M. może za to odpowiedzieć przed sądem. Jak informuje TVN24, mężczyźnie grozi do 3 lat więzienia. - Jacek M. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień - mówi stacji Justyna Pilarczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Dodaje również, że nagrania wypowiedzi Jacka M. są szeroko dostępne w internecie i włączono je jako materiał dowodowy w sprawie.
Przypomnijmy, że Jacek M. w 2016 roku nie tylko został wydalony ze stanu kapłańskiego, ale nałożono na niego konkretne restrykcje. Władze kościoła zakazały mu m.in. "jakichkolwiek wystąpień publicznych oraz organizowania wszelkiego rodzaju zjazdów, spotkań i pielgrzymek, a także wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych". Mimo to mężczyzna zaprzestał tylko części z tych działalności. Dalej jest aktywny głównie w sieci.
Źródło: TVN24