PolitykaByły doradca zdradza, jaki jest Komorowski

Były doradca zdradza, jaki jest Komorowski

Na gafach można przyłapać każdego, tym bardziej, jeśli jest się pod taką presją czasu, sytuacji i wydarzeń, jak marszałek Komorowski. Nie przypominam sobie, żeby je popełniał, kiedy z nim współpracowałem. Proszę pamiętać, że sytuacja w jakiej prowadzi kampanię, odbywająca się po tragedii pod Smoleńskiem, jest wyjątkowa, bardzo stresująca i trudna. Uważam, że Komorowski i tak nieźle sobie w niej radzi – mówi Wirtualnej Polsce były doradca Bronisława Komorowskiego i ekspert ds. PR Jarosław J. Szczepański.

Były doradca zdradza, jaki jest Komorowski
Źródło zdjęć: © WP.PL | Paulina Matysiak

24.06.2010 | aktual.: 24.06.2010 11:27

WP: „Komorowski wcale nie znokautował swojego rywala” – tak wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich skomentował austriacki dziennik „Die Presse”. Te 5% przewagi nad Kaczyńskim to klęska? PO zdawało się liczyć na znacznie więcej, może nawet na wygraną w pierwszej turze…

Jarosław J. Szczepański: - Nie oceniałbym tego jako klęskę Komorowskiego. Proszę zauważyć, że ta kampania jest wyjątkowa, a przez to i bardzo trudna do rozegrania. Poza tym kampanię PO prowadzi nie tylko Komorowski, ale i cała Platforma i wszyscy jej członkowie w jakimś stopniu są za nią odpowiedzialni. Te 41,5% - przy tak trudnej kampanii – to dobry wynik. Sytuacja jest naprawdę skomplikowana, choćby ze względu na ilość pracy, jaką musi wykonywać Komorowski.

On nie tylko jest kandydatem na prezydenta. Przede wszystkim wykonuje obowiązki marszałka i jeszcze prezydenta Polski w zastępstwie tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem Lecha Kaczyńskiego. Prowadzenie więc innego rodzaju kampanii, niż ten, który obserwujemy, było naprawdę bardzo trudne. Poza tym niewielu jest mądrych ludzi (o ile w ogóle), którzy wiedzą, jak właściwie poprowadzić kampanię w tak trudnym okresie, bo pod znakiem dwóch wielkich tragedii – Smoleńska i powodzi.

WP: Pan zna Bronisława Komorowskiego. Jak ten obraz medialny, który obserwujemy w trakcie toczącej się kampanii, ma się do rzeczywistego wizerunku marszałka?

- Znam marszałka Komorowskiego jeszcze ze studiów. Ale to, co chciałbym szczególnie podkreślić, to ogrom pracy, jaki wykonuje Komorowski, pełniąc trzy funkcje jednocześnie (prezydenta, marszałka i kandydata na prezydenta).

Bronisław Komorowski jest stanowczy, nieugięty i kurczowo trzyma się swoich zasad. Ale tym samym patrząc od strony medialno-wizerunkowej we współpracy jest trudny. Niechętnie też przyjmuje krytyczne uwagi, szczególnie takie, które nie przypadną mu do gustu. Tym samym jest trudny do promocji PR. Ale nie na tym polega prezydentura.

WP: Czy – jak się mu zarzuca – faktycznie brakuje mu charyzmy, popełnia częste gafy, zachowuje się jak słoń w składzie porcelany?

- Jakoś nie widzę tej porcelany, wśród której rzekomo miałby się poruszać. Na gafach można przyłapać każdego, tym bardziej jeśli jest się pod taką presją czasu, sytuacji i wydarzeń jak marszałek Komorowski. To jest kompletnie nowa, niespotykana dotąd w Polsce sytuacja, z którą umiałoby sobie poradzić (i sprostać jej wymaganiom) niewielu polityków, a tym bardziej żwawo i z uśmiechem. Zresztą nie ma się tu z czego śmiać. Jeśli chodzi o charyzmę to pokazuje on ją właśnie tym, że łącząc tyle funkcji państwowych, jest w stanie skutecznie działać bez większych wpadek.

Jeśli chodzi o ruchy polityczne podejmowane przez marszałka Komorowskiego, to uważam, że jak dotąd były one bardzo właściwe. Oczywiście zawsze można postawić zarzut, że o wielu rzeczach mógł zadecydować szybciej. Takie problemy zawsze się pojawiają. Ale Komorowskiemu wielu ruchów nie wypada zrobić, ze względu na szczególnie tragiczny cień tej kampanii, tragedię smoleńską. Z gry wypadł na przykład argument dotyczący krytyki poprzedniej prezydentury. Tego nie ma, nie istnieje, powstała zasłona milczenia; nikt nie krytykuje dzisiaj działalności politycznej Lecha Kaczyńskiego. Taka sytuacja, jak mówię, jest nowa, nie było jej wcześniej.

WP: A może to my używamy złych przymiotników? Zamiast „brak charyzmy” powinniśmy powiedzieć „powściągliwość w podejmowaniu decyzji”, „nijakość” zastąpić „stanowczością i roztropnością”… Wywalić ten zarzut o „bezbarwnej kampanii” i w to miejsce wstawić „dostosowanie zachowania do pełnionych funkcji”. Może, póki co, Komorowski nie może być drugim Napieralskim…

- A wyobraża pani sobie, żeby marszałek wykonujący obowiązki głowy państwa pojechał, na przykład, pod hutę i rozdawał kanapki? Sytuacja, w której jest Komorowski, jest nieporównywalna z jakąkolwiek inną z poprzednich kampanii. Na pewno, z racji pełnionych funkcji, jest bardziej stateczny od innych kandydatów, ale jest to – z mojego punktu widzenia – bardziej zaletą niż wadą. Wolę osobę przewidywalną, powściągliwą, od takiej, która zmienia się w sposób nagły, nieprzewidywalny.

Natomiast jeśli chodzi o zmianę przymiotników używanych w trakcie kampanii to jest to niewątpliwe niedopatrzenie sztabu. Komorowski charyzmę ma, ale to jego sztab nie dostarczył mu narzędzi pokazania jej w krótkim czasie wyborcom. WP: Nie wierzy pan w przemianę Jarosława Kaczyńskiego?

- Zdecydowanie nie wierzę. Za długo go znam, za dużo miałem z nim starć i spięć, żebym wierzył w tego typu gwałtowną przemianę. Oczywiście można znaleźć sytuacje, w których pod wpływem jakiejś traumy człowiek zmienia się diametralnie. Ale jeśli już tak jest, to tym bardziej jest to wielkie ostrzeżenie dla innych. Bo skoro raz się tak bardzo zmienił, to przecież może się zmienić i kolejny. Jednak samą kampanię prowadzoną przez prezesa PiS oceniam jako dobrą.

Obawiam się tylko czy gdyby wygrał wybory to 4 lipca o godzinie 20.01 nie usłyszelibyśmy o kolejnym wcieleniu Jarosława Kaczyńskiego. Tylko tym razem mogłoby one obowiązywać przez następne pięć lat.

Poza tym nie widzę tak naprawdę tej przemiany Jarosława Kaczyńskiego. Szczególnie jak słucham jego wypowiedzi w telewizji. Tam padają dokładnie te same słowa, te same określenia, których używał dawniej. Tyle, że zamiast wygłaszać je z trybuny sejmowej, wygłasza je na spotkaniach na wsi. Natomiast opowieści typu, że od teraz nie będzie nazywał Oleksego „postkomunistą” a „lewicowym”, to są żarty, kpiny. To jest naprawdę zabawne.

WP: Janusz Palikot umarł 10 kwietnia” – mówił Palikot, zapowiadając swoją wielką przemianę. Potem odkrył karty, mówiąc, nabrałem was, pokazałem obłudę Kaczyńskiego. Wreszcie padło kilka ostrych stwierdzeń pod adresem prezesa PiS – czy nie uważa pan, że Palikot swoim zachowaniem bardziej szkodzi Komorowskiemu niż pomaga?

- Akurat mnie się różne wystąpienia i numery Palikota - poza pewnymi wyjątkami - podobają. A czy szkodzi? Elektorat i jednego, i drugiego kandydata jest sztywny. Zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego nie widzą wad prezesa PiS i nie chcą ich widzieć. Tak samo jak nie widzą zalet marszałka Komorowskiego – i podobnie jest odwrotnie. Jest natomiast duża grupa osób, bo blisko 45%, które w ogóle nie poszły głosować. Taka postawa też jest wyborem, coś pokazuje. Radziłbym więc skupić się przede wszystkim na pozyskiwaniu sobie głosów tych wyborców, zamiast gonić za 14-procentowym elektoratem Grzegorza Napieralskiego.

WP: Czyli PO nie powinno za bardzo bratać się z SLD?

- Zdecydowanie nie. Tym bardziej, że może to przysporzyć kłopotów, polegających na tym, że część elektoratu – również Komorowskiego – może przez to powiedzieć: „To my już dziękujemy”. I sobie pójdzie.

WP: Kto, pana zdaniem, wygra drugą turę? Przypomnę, że różnica między oboma kandydatami po pierwszej turze jest niewielka – 41,5% dla Bronisława Komorowskiego i 36,5% dla Jarosława Kaczyńskiego.

- Jak dla mnie te różnice nie grają roli, są bez znaczenia. Bo ważna jest przede wszystkim frekwencja i mobilizacja elektoratu. Ten, który popiera kandydata PiS, jest zmobilizowany, stabilny i mniej wędrowny. Elektorat kandydata PO jest trudniejszy do zmobilizowania. Radziłbym więc Bronisławowi Komorowskiemu, żeby przede wszystkim zadbał o mobilizację swojego elektoratu. Żeby osoby go popierające nie tylko były jego zwolennikami, ale – i przede wszystkim – poszły do urn.

Rozmawiała Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Jarosław J. Szczepański – był bliskim współpracownikiem Bronisława Komorowskiego. Prowadził jego kampanię do parlamentu w roku 2007. Pracował jako doradca medialny marszałka w kancelarii sejmu. Jest wieloletnim dziennikarzem, specjalizującym się w tematyce gospodarczej. Obecnie właściciel firmy PR „S+J Consulting”.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)