Były asystent posła Gruszki nie musi już się meldować na policji
Marcin T., były asystent posła Gruszki, oskarżony o gotowość do współpracy z rosyjskim wywiadem, nie musi już dwa razy w tygodniu meldować się na policji. Sąd, przed którym toczy się jego proces uznał, że dozór policji jest zbędny.
Sąd Okręgowy w Warszawie podczas kolejnej rozprawy w procesie T. zdecydował, że wystarczy poręczenie osobiste jednego z posłów i zakaz opuszczania kraju. T. zakończył składanie wyjaśnień, sąd przesłuchał też dwóch świadków.
Prokuratura zarzuca T., że spotkał się w ciągu roku - od 30 września 2003 r. - co najmniej jedenaście razy z III sekretarzem ambasady rosyjskiej Semenem Sustawowem, według prokuratury pracownikiem wywiadu Rosji. Zdaniem prokuratury, podczas spotkań T. "zadeklarował, albo co najmniej godził się, za wynagrodzeniem, na przekazywanie informacji, o które zwróci się do niego wymieniony pracownik wywiadu Federacji Rosyjskiej". Grozi mu za to do 8 lat więzienia.
26-letni T. podkreślał przed sądem, że podczas przesłuchań w ABW, po zatrzymaniu go 3 marca 2005 r., nie zostały mu postawione zarzuty, a później - podczas przesłuchania prokuratora - zarzuty rozumiał inaczej, niż wynika to z aktu oskarżenia. Mówił, że po zatrzymaniu napisał oświadczenie i podpisał protokół sporządzony przez ABW, ponieważ chciał wyjaśnić całą sprawę.
Wyjaśniał, że wpisywał do swego oświadczenia na temat kontaktów z Sustawowem zdania, które sugerował mu pracownik ABW. W protokole znalazły się też zdania, których nie wypowiedział, ponieważ protokół nie był zapisem przesłuchania, tylko był przepisywany na podstawie napisanego wcześniej przez niego oświadczenia.
Tłumaczył, że następnego dnia przed prokuratorem powtarzał wcześniej zapisane sformułowania, bo tak poradziła mu konwojująca go z izby zatrzymań funkcjonariuszka ABW, która wcześniej pisała protokół.
Marcin T. mówił, iż w tamtym czasie sądził, że samo spotykanie się z Sustawowem, choć nie wiedział wtedy, że może to być pracownik wywiadu, jest przestępstwem. Uważał również, że zarzut gotowości do współpracy z wywiadem opiera się na tym, że przekazał Rosjaninowi opracowanie na temat funduszy unijnych na Mazowszu.
Już w śledztwie wycofał zeznania złożone zaraz po zatrzymaniu w ABW i przed prokuratorem. W sądzie podkreślał, że uniemożliwiono mu kontakt z matką podczas zatrzymania i przesłuchania i nie mógł przez to wskazać swego adwokata.
Pierwszy świadek - dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie Tadeusz Zając podał, że T. pracował w WUP od października 2003 r. do 31 marca 2005 r. Zwolniono go nie z powodu zatrzymania przez ABW, a dlatego, że z końcem marca wygasła jego czasowa umowa o pracę. Świadek podał, że od lipca 2005 r. T. ponownie pracuje na tym samym stanowisku w WUP i zajmuje się funduszami strukturalnymi dla Mazowsza.
Sąd pytał, czy w WUP są jakieś tajne informacje, lub tajna kancelaria, do której dostęp mógłby mieć T. Zając wyjaśnił, że nie ma informacji tajnych w WUP, nie ma też tajnej kancelarii w urzędzie. Ocenił T. jako "bardzo dobrego pracownika, bardzo kompetentnego, bardzo lubianego".
Kolejny świadek, Tadeusz Samborski, zajmujący się w PSL problematyką międzynarodową powiedział, że nie pamięta Sustawowa, III sekretarza ambasady rosyjskiej w Warszawie, nie pamięta też, czy mógł przedstawić mu T. podczas jakiegoś przyjęcia dyplomatycznego.
Obrońca T. pytała Samborskiego, jako osobę, która ma doświadczenie dyplomatyczne, jakie zadania może wykonywać III sekretarz ambasady. Zauważyła, że jednym z argumentów prokuratury uzasadniającym szpiegowską profesję Sustawowa, był po prostu sposób pracy Rosjanina - to, że wiele czasu spędzał on poza ambasadą.
Samborski tłumaczył, że praca ta - również na wyższych stanowiskach - II i I sekretarza polega w zasadzie na 24-godzinnej dyspozycyjności. Zadania w większości są narzucone z góry - terminarzem spotkań zleconych przez ambasadora, czy np. przygotowaniem wizyt osób z kraju. Mówił, że nie jest żadnym ewenementem, że dyplomata w ciągu dnia spotyka się poza ambasadą z różnymi osobami.
Do zadań sekretarza zwykle też należy opracowywanie jakiejś tematyki danego kraju i informowanie o możliwościach kontaktów np. firm danego sektora, czy rozwoju kontaktów kulturalnych - mówił Samborski.
Kolejni świadkowie będą przesłuchiwani podczas rozprawy w środę.