Były ambasador Polski: Łukaszenka próbuje się ratować
— Obserwując Łukaszenkę, cały czas widzę, że kluczy, lawiruje i wyciąga chociaż jedną rękę spod rosyjskiego buta, pod którym siedzi. Zwracam uwagę, że jednocześnie wojska białoruskie przeprowadzają niezapowiedziane ćwiczenia bardzo blisko granicy ukraińskiej, co ma odciążać wojska rosyjskie. Gdzieś tam na Wołyniu, muszą przecież stacjonować żołnierze Ukrainy, przygotowane do potencjalnego odparcia ataku. Oznacza to, że Łukaszenka wykonuje usługi wojskowe względem Rosjan — powiedział Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador Polski na Łotwie i w Armenii, który był gościem Patrycjusza Wyżgi w programie "Newsroom WP". — Z drugiej strony gospodarka Białorusi jest w tak złym stanie, że balansują na granicy zapaści, więc niejako nie mają wyboru. Z Białorusi uciekają drzwiami i oknami młodzi, dynamiczni mieszkańcy, choćby z sektoru IT. Białoruś zamyka w tej chwili swoje największe kopalnie soli potasowej, czyli najcenniejsze złoża eksportowe. Podobnie rafinerie białoruskie nie sprzedają benzyny, które wyprodukowały, ponieważ po "stracie" Ukrainy jako drugiego najważniejszego partnera handlowego, nie ma innych kanałów sprzedażowych. Łukaszenka nie ma pieniędzy, możliwości ruchu oraz opór społeczny, którego nawet on sam nie jest w stanie oszacować — podsumował ambasador.