Polska"Byłem zszokowany, że do korupcji dochodziło przy tak elitarnej dziedzinie"

"Byłem zszokowany, że do korupcji dochodziło przy tak elitarnej dziedzinie"

Michał Karnowski: Pan znał osobiście pana Mirosława G.?

Marek Balicki: Nie. Nie znałem.

Czy te materiały, które poznajemy za pomocą prasy przekonują Pana? Czy to jest poważna historia? Na ile poważna historia?

- Byłem zaszokowany tym, że do korupcji doszło przy tak bardzo elitarnej, specjalistycznej dziedzinie, jaką jest przeszczepianie narządów. Nie sądziłem, że przy przeszczepianiu serca, które się zawsze dokonuje w sytuacjach ekstremalnych, może dojść do tak obrzydliwego zjawiska w swoim etycznym wymiarze, wymuszania pieniędzy.

Czy Pan myśli, że te podejrzenia, że jeden z pacjentów, którego rodzina nie dała łapówki, został odłączony od aparatury, mogą mieć coś z prawdy? To jest chyba coś najbardziej porażającego w całej tej sprawie.

- Gdyby tak miało być, to byłoby to przerażające może bardziej niż afera "łowców skór". Ale z tych informacji, które mamy dzisiaj, to wydaje się mało prawdopodobne. I też z punktu widzenia psychologicznego, dla mnie to niezrozumiałe. Poczekajmy na wyjaśnienia.

A z punktu widzenia procedur Pan, jako dyrektor szpitala, jako lekarz, uważa, że dałoby się tak sfałszować dokumentację, że wyłącza się wtyczkę, czy wydaje się polecenie pielęgniarce wyłączyć i nikt nie pyta o nic? To jest możliwe?

- To trudno ocenić. Myślę, że to postępowanie powinno wyjaśnić co w tym konkretnym przypadku miało miejsce, ale dla mnie psychologicznie jest niezrozumiałe.

Minister Religa mówił dzisiaj, że dyrektor tego szpitala powinien podać się do dymisji, że nie dopełnił obowiązków. Pan się z tym zgadza?

- Słuchałem dziś rano prof. Religi i to, co mnie dzisiaj zastanowiło i co wczoraj zastanowiło podczas słuchania wiadomości telewizyjnych to, że wczoraj wiceminister Pinkas, a dzisiaj prof. Religa powiedział, że oni wiedzieli o tym. Nie mieli dowodów, ale wiedzieli o tym. Ale wiedzieli o tym, co się dzieje w szpitalu bezpośrednio podlegającym rządowi. I to w dziedzinie, w której są bardzo zorientowani, bo tylko 4 szpitale w Polsce przeszczepiają serce.

Czyli minister zdrowia Zbigniew Religa, kardiochirurg wiedział, że jeden z członków jego środowiska zawodowego bardzo wąskiego, też kardiochirurg, może się dopuszczać takich praktyk?

- To dzisiaj rano powiedział prof. Religa.

Co powinien był zrobić?

- Chciałbym wiedzieć, czy przekazał tę informację ministrowi Dornowi, który jest właścicielem szpitala MSWiA.

Z tego, co wiemy CBA prowadziło działania od kilku miesięcy, więc może minister Religa jakoś brał udział w tej sprawie? W jednej z gazet jest informacja, że konsultował dokumentację medyczną tych wątpliwych przypadków.

- To dzisiaj też powiedział, że wystąpił w roli eksperta, w przypadku jednego zgonu pacjenta. Ale też mówił, że nie łączył tej sprawy z innymi zjawiskami, o których, jak wczoraj minister Pinkas powiedział, że jest to tajemnica poliszynela w tym środowisku.

Czyli minister Religa i minister Pinkas mają sobie coś do zarzucenia?

- Oni muszą na to pytanie odpowiedzieć.

Pan to podniósł. Pan to ocenia?

- To jest często problem. Jeśli wiemy, jeśli to jest w tym środowisku wąskim czterech szpitali, które przeszczepiają serce, jeśli jest informacja o tym, że dzieją się zjawiska nieprawidłowe i jest przełożenie, czyli jest to szpital podlegający administracji rządowej, to można zadać pytanie, dlaczego jakieś działania nie były podjęte.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)