Nie wiem czy mieli państwo wczoraj okazję wieczorem obejrzeć istotny program informacyjny w telewizji
publicznej. Była tam informacja dotycząca nieprawidłowości związanych z rozdawaniem pieniędzy, ze
wspomaganiem przedsiębiorców w ramach tarczy antykryzysowej. Dużo tym mówimy w Wirtualnej Polsce. Był wskazany przykład
przedsiębiorców, do których zdecydowanie te pieniądze trafić nie powinny i był tam wskazany winny, proszę
państwa, całej tej sytuacji - Paweł Borys, szef całej grupy Polskiego Funduszu Rozwoju. Paweł Borys odniósł się na Twitterze
do tych zarzutów, skomentował materiał Wiadomości. Napisał o tym - o, bardzo proszę - między
innymi, o właśnie, nazwał to personalnym paszkwilem i zwrócił uwagę, że na przykład pomylono bank Pekao SA z
Bankiem PKO BP. Pan Paweł Borys przyznaje ciężka praca, ale zachowanie Wiadomości
żenujące. Natomiast trzeba robić swoje. Odpowiedział Janusz Kowalski, poseł
Zjednoczonej Prawicy, panu prezesowi Borysowi, który zwrócił uwagę, że rzeczywiście tam Wiadomości popełniły błąd,
mieszając te dwa banki zupełnie niepotrzebnie, ale wskazując, wybrał pan poseł
Kowalski tutaj bardzo konkretne screenshoty, z odpowiedniej strony, jest taki bardzo ważny kongres na północy Polski w Trójmieście
organizowany, kongres finansowy. Zwrócił uwagę, że rzeczywiście Jan Krzysztof Bielecki kojarzony z Platformą Obywatelską w jednej,
rozumiem, radzie czy wśród organizatorów tego kongresu razem z Pawłem Borysem się pojawił. Wicepremier
Jadwiga Emilewicz odpowiedziała na ten wpis Janusza Kowalskiego. Proszę zobaczyć, nie wiem czy państwo widzieli ten wpis.
Panie pośle, pani premier przyznała, że nie oglądała materiału w Telewizji Polskiej, ale chciałaby,
takie życzenie
wyraziła, by wymiar sprawiedliwości działał również szybko i sprawnie jak właśnie Polski Fundusz Rozwoju w czasie pandemii.
Tak się, proszę państwo, zupełnie przypadkowo składa, że pani premier jest gościem Wirtualnej Polski. Witamy.
Jadwiga Emilewicz w programie Newsroom, była wicepremier, klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości. Rozumiem,
pani premier, że
zbudził w pani określone emocje ten wpis i ta reakcja na materiał Wiadomości.
To prawda i też powiem powiem to nie tylko prosta obrona kolegi, prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju,
ale to także ja poczułam się osobiście zaatakowana, ponieważ wspólnie z Polskim Funduszem Rozwoju przygotowywaliśmy
sposób, w jaki tarcza finansowa ma działać. To ja podpisywałem umowę z Polskim Funduszem Rozwoju,
na mocy której PFR wyemitował ponad, w sumie już w tej chwili 100 miliardów
złotych, które poprzez rynek następnie umożliwiło wypłatę i transfer
środków do firm, zarówno tych najmniejszych, mały, średnich polskich firm, jak i większych, po to, aby
dostarczyć im płynności i ratować miejsca pracy. To była bezprecedensowa praca, a zatem, tak jak powiedziałam, poczułam
się osobiście dotknięta tym materiałem i stąd moje odniesienie się do całości procesu. To była bezprecedensowa pomoc,
jaka została udzielona wiosną ubiegłego roku. W ciągu miesiąca zostało przygotowane narzędzie informatyczne takie,
jakiego naprawdę w państwie polskim - jak mówię, równolegle tutaj pracowali informatycy i w
Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i w Polskim Funduszu Rozwoju. Ze współpracą ze wszystkimi służbami, które
nadzorowały cały proces.
Trudna praca w niezwykle skomplikowanych warunkach, ja sobie to wszystko wyobrażam. Wierzę,
że dokładnie tak było. Zresztą z efektów wielu przedsiębiorców jest do dzisiaj zadowolonych, bo bardzo wiele miejsc pracy zostało
dzięki temu uratowane. Ale w tym materiale, pani premier, były jednoznacznie pokazane, że pieniądze, państwowe
pieniądze z tarczy antykryzysowej trafiają, nie przymierzając, do właścicieli domów publicznych.
Do sutenerów.
Tak, do właścicieli domów publicznych i że osobiście za to odpowiedzialny jest Paweł Borys.
Jeszcze raz, co najmniej tą odpowiedzialność należy podzielić, bo ja tutaj się czuję w pełni także odpowiedzialna
za kształt i sposób dystrybucji tych środków - to po pierwsze. Po drugie, przygotowując ten system,
kiedy właśnie na -
respektując oczekiwania przedsiębiorców od wielu lat formułowane, że to na oświadczenia, a nie zaświadczenia
polegamy i na tej podstawie dystrybuujemy środki. Oczywiście braliśmy na siebie to ryzyko.
Ale to nie jest ryzyko nieodwracalne. Przypomnę, w styczniu informowali państwo o tym, że na przykład sieci
kantorów czy w ogóle wiele kantorów w Polsce w sposób nieprawidłowy obliczyło przychody i straty z tego tytułu
i w nieuprawniony sposób otrzymało pomoc. Ponad 70% tej pomocy już dzisiaj została zwrócona. Więc
oczywiście, jeżeli są takie przypadki, a ja nie mówię, że ich nie ma, bo sami państwo zwrócili uwagę
na proceder, który także miał miejsca - to one są post factum adresowane.