Był szefem KOD‑u, wyjechał z partnerem na Sycylię. "Swoje zrobiłem, czas na normalne życie"
Radomir Szumełda, były szef KOD-u na Pomorzu, zaczął nowe życie na Sycylii wraz ze swoim partnerem. - Miałem dość hipokryzji, szczucia i dusznej atmosfery Polski Kaczyńskiego - mówi. - Planuję ślub z Arkiem we Włoszech lub Francji.
10.07.2022 20:57
Trudno o większy kontrast: jeszcze niedawno Radomir Szumełda, jako szef Komitetu Obrony Demokracji (KOD) na Pomorzu, był szarpany przez narodowców na jednej z manifestacji, szkalowany przez TVP i oskarżany przez ONR o prowokację.
Proces przeciw TVP wygrał; natomiast ten wytoczony mu przez Młodzież Wszechpolską o zniesławienie przegrał.
W sieci narodowcy wyzywali go od "ciot, pedałów, sprzedawczyków". Prawicowy nie mogli znieść, że walczy o wolność sądów, wolne media i prawa osób homoseksualnych.
Dziś? Opalony Szumełda pokazuje mi (za pomocą telefonu i Facebooka) swój nowy dom na Sycylii oraz przydomowy ogród i zachwala: - Czuję się jakbym był na permanentnych wakacjach w pistacjowym raju.
To zupełna zmiana scenerii i otoczenia. W lutym tego roku Szumełda, znany działacz społeczno-polityczny z Trójmiasta, spakował siebie i swojego partnera – Arka - i przenieśli się do małej wioseczki koło miejscowości Agrigento i Raffadali na Sycylii.
- Byłem zmęczony Polską – mówi szczerze Szumełda, siedząc z lampką wina na tarasie nowego, 105-metrowego domku. – Chciałem odpocząć, odzyskać czas i swoje życie.
Zamiast polityki winnica
Teraz wstaje o 6 rano (bo później robi się za gorąco), żeby zrobić obchód ogrodu, zadbać o przydomową winnicę (około czterdziestu winorośli), obcinać pędy. Kosi i podlewa, zbiera owoce z drzew, bo dojrzały już figi, morele i śliwki.
- Mój ojciec, który niedawno zmarł, miał małą winnicę na Kaszubach, ale nigdy nie nauczyłem się od niego robić wina – wspomina Szumełda. – Teraz będę musiał zrobić to sam. Przepraszam, ale jeszcze nie wiem jaki szczep winorośli rośnie w moim ogrodzie.
Szumełda opowiada mi, co jeszcze rośnie wokół jego nowego domu: - Drzewka oliwne, migdałowce, figi, opuncje, jabłonie, morele, śliwy i mnóstwo pistacji. Do tego piękne trawy i kwiaty polne. Jeszcze do niedawna soczysta zieleń, która teraz już przyschła, bo z pory deszczowej zrobiła nam się pora sucha.
Teraz, zamiast zajmować się polską polityką, opowiada mi o drzewkach cytrusowych, na przykład limuniach, z których owoców Sycylijczycy robią pyszny likier limoncello.
Jak im się żyje z Arkiem w nowym miejscu?
– Slow life – mówi Szumełda. – Zaznaliśmy efektu spowolnienia. Mylą nam się dni tygodnia. Nie ma stania w korkach, nie ma tego szaleńczego wyścigu z wywalonym jęzorem. Inne są kolory życia: dużo słońca, światła. Poczułem nagle, jak odpuszczają mi wszystkie pospinane mięśnie, zacząłem normalnie spać, oddychać pełną piersią.
Obrzydliwa, duszna atmosfera
Szumełda, poza zajmowaniem się polityką, był także współwłaścicielem znanego klubu Atelier w Sopocie oraz pomagał Arkowi w prowadzeniu sklepów zoologicznych w Trójmieście.
- Usługi i handel to jest praca od poniedziałku do niedzieli, od ósmej do 20 wieczorem – wspomina. – Chcieliśmy zostawić ten kołowrót i wreszcie pożyć.
Także sytuacja społeczna i polityczna w Polsce nie zachęcała ich do pozostania.
- Najpierw zabójstwo Pawła Adamowicza, z którym byłem mocno związany, przewartościowało moje życie – przyznaje. – Także postawa Polaków wobec pandemii, jakże różna w Polsce i we Włoszech. Poza tym ciągłe szczucie na osoby LGBT przez polityków i narodowe media. Miałem dosyć tej obrzydliwej atmosfery, którą zafundowali nam Kaczyński, Ziobro i inni zakłamani hipokryci. Polska przez nich staje się coraz bardziej duszna, podzielona, ludzie warczą na siebie, a propaganda wylewająca się z mediów prorządowych uczy ludzi nienawiści. Przeraża mnie jak ogromna część polskiego społeczeństwa to łyka bez cienia refleksji.
Czy śledzi z Sycylii, co się dzieje w Polsce?
– Oczywiście i dalej się tym przejmuję. Mamy wojnę w Ukrainie, inflację, i w tak ciężkim momencie rządzą nami partacze, oszuści i szulerzy. Jakie są perspektywy dla polskich przedsiębiorców? Dla gospodarki? Dramatyczne – mówi. – Ta władza sprzeniewierzyła dorobek trzydziestu lat ciężkiej pracy Polek i Polaków. Zadłużyli Polskę w sposób niewyobrażalny, doprowadzili do jednej z największych inflacji w Europie, zbudowali prywatne fortuny trwoniąc majątek publiczny. To skończy się katastrofą. A Putin zaciera ręce.
To wszystko sprawia, że dużo ludzi wyjeżdża z Polski, także na Sycylię.
- Wyjeżdżają ludzie przedsiębiorczy, kreatywni, wartościowi, którzy już dłużej nie dają rady w tym uczestniczyć – mówi.
Mafia pilnuje śmieci
Na Sycylii para ma zgoła inne problemy. Trzeba zrobić remont domu i go zaaranżować po swojemu, załatwić wodę do przydomowej cysterny, zainstalować fotowoltaikę, bo jest tam 300 dni słonecznych w roku.
Arek nigdy nie gotował, a tu gotuje świetnie. Makarony al dente, ryba miecznik, pizzę z pistacjami. Makaron z sosem truflowym lub z sosem z pistacji. Bakłażany, cukinie, aromatyczne warzywa. A na śniadanie obowiązkowy rogalik cornetto z kawą.
- No i te ich cukiernie z lodami – zachwala Szumełda. - Coś niebywałego!
Czy są jakieś minusy życia tutaj?
Szumełda mówi, że mafia wciąż rządzi gospodarką śmieciową, więc są problemy z ich wywozem. Sycylia jest zaśmiecona.
- Ale to jedyny widoczny znak, że mafia jeszcze tu działa – wyjaśnia. - Choć to już taka szczątkowa aktywność. Sycylia jest bardzo bezpieczna. Tylko w dużych miastach trzeba uważać na drobnych złodziejaszków, zwłaszcza w szczycie sezonu turystycznego, ale tak jest przecież niemal wszędzie.
Co jeszcze daje mu się we znaki?
- Upał do 40 stopni, ale jesteśmy ciepłolubni, więc dajemy sobie radę – śmieje się. – Tylko płonące łąki są czymś, do czego trudno przywyknąć.
- No i nikt nie jest punktualny – dodaje Radomir. – Człowiek, który miał nam zamontować zbiornik na wodę z kolektorami słonecznymi, umawiał się z nami dosłownie 16 razy. Albo noga go bolała, albo wiatr wiał, albo mu się nie chciało. Trzeba się przyzwyczaić, nauczyć się cierpliwości, nie przejmować się. Uczymy się włoskiego, może to nam ułatwi dogadywanie się z miejscowymi rolnikami, bo chcielibyśmy współpracować i może wysyłać do Polski ekologiczne smakołyki z naszej ziemi.
Ceny stoją w miejscu
Cena domu na Sycylii (z ponad hektarem ziemi rolnej) pod koniec ubiegłego roku wynosiła tyle, co kawalerka w Sopocie, czyli około 100 tysięcy euro (470 tys. zł). A teraz może to już być 130-150 tysięcy, bo ceny nieruchomości poszły w górę.
- Inflacja we Włoszech wynosi 6 procent – mówi Szumełda. – Widać to po cenie benzyny – teraz 2 euro 5 centów (około 9,6 zł) . Ale w sklepie chleb, pomidory, jajka i wina kosztują w lipcu tyle samo co w lutym. Nie ma tak szalonego wzrostu cen jak w Polsce. W sumie na życie na dwie osoby wydajemy około 5-6 tysięcy złotych.
Radomir radzi chcącym kupić dom na Sycylii, by robili to przez agencję.
- Na chętnych czeka mnóstwo pułapek – mówi. – Trzeba sprawdzić, czy nieruchomość nie jest zadłużona, czy została zbudowana zgodnie z prawem, czy piętro zostało legalnie dobudowane, czy nie kupujemy domu z lokatorem. Sprzedawcy mogą coś ukryć przed obcokrajowcami. Zdarzają się też skorumpowani notariusze. Polecam polsko-włoską agencję , której współwłaścicielką jest mieszkająca na Sycylii Marysia Milczarek, z której usług sam skorzystałem.
Ksiądz błogosławi dwóm panom
Szumełda pracuje teraz online, prowadzi w sieci swoją firmę handlową. To kilka godzin pracy dziennie.
– Zarabiam tyle, że starcza nam na życie – mówi. – Koszty życia są podobne jak w Polsce, choć tu jesteśmy na dorobku, musimy kupić jakieś mebelki, narzędzia ogrodnicze, wyposażenie tarasu.
W ciągu dnia - jak się już nauczył od tubylców - najważniejsza jest sjesta, czyli dwie krótkie drzemki o godzinie 12 i 16.
Jak nowi mieszkańcy z Polski zostali przyjęci przez starych Sycylijczyków?
- Sycylia jest konserwatywna, ale otwarta – mówi Szumełda. - Do niedawna rządził tu prezydent Rosario Crocetta, otwarty gej. Działają tu organizacje LGBT+, które korzystają ze wsparcia lokalnych i centralnych władz. We Włoszech pary jednopłciowe, poza prawem do adopcji, mają te same prawa co małżeństwa heteroseksualne. Wielu księży katolickich decyduje się błogosławić związki dwóch panów lub dwóch pań. Taki jest obraz dzisiejszych katolickich Włoch, jakże różny od polskiego.
- A sąsiedzi są bardzo życzliwi. W sklepikach w Raffadali wszyscy nas już kojarzą i witają nas uśmiechem. Jeśli potrzebna jest pomoc, Sycylijczycy zawsze bezinteresownie pomogą, bez względu na wszystko. Lubią obcokrajowców, cieszą się kiedy ktoś wybiera ich Sycylię na swój nowy dom – dodaje.
"Prawa LGBT? Poddałem się"
Na koniec zadaję mu pytanie fundamentalne: czy wyjazd na Sycylię jest swego rodzaju dezercją teraz, kiedy trzeba walczyć o zachowanie demokracji, wolności słowa i praw osób LGBT bardziej niż kiedykolwiek?
Szumełda: - Swoje zrobiłem i zapłaciłem za to bardzo wysoką cenę, również cenę własnego zdrowia i życia osobistego. Udało mi się zaktywizować bardzo dużo ludzi, którzy do teraz są aktywni. W walkę o wartości muszą też włączać się nowi ludzie. Będę wspierał opozycję nadal, w miarę moich możliwości, ale nie tak aktywnie jak jeszcze kilka lat temu.
- Jeśli zaś idzie o nasze prawa, prawa ludzi LGBT+ w Polsce, to poddałem się – przyznaje szczerze. - Nie wierzę, że coś się zmieni, nawet wtedy kiedy opozycja przejmę władzę. Znów będziemy słyszeli, że teraz są ważniejsze rzeczy. Skończyłem 50 lat i chcę tę sferę swojego życia uporządkować, a tego nie da się zrobić w Polsce ani teraz, ani za rok, ani zapewne za kilka lat. Ten moment oczywiście kiedyś nadejdzie, ale ja już nie chcę i nie mogę dłużej czekać.
- Będziecie brali ślub z Arkiem? – pytam.
- Tak, będziemy. Taki jest plan – potwierdza Radomir. – Tu we Włoszech, albo we Francji.
A póki co trzeba zająć się winnicą, ogarnąć dom i ogród, ale też nacieszyć się wyspą i urokiem cudownych plaż, których tu nie brakuje.
- Woda teraz ma już 26 stopni – mówi Szumełda. – No, raj na ziemi. Moje życie wygląda mniej więcej tak: do wyjazdu na Sycylię pędziłem po autostradzie 200 km/h, aż w końcu zaciągnąłem hamulec ręczny, zwalniając do 20 km/h. I jest super. Mamy tu wreszcie swoje własne dolce vita – słodkie życie.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski