Bydgoszcz. Lekarz obrzucił jajkami baner anty-LGBT. Został ukarany
Bydgoszcz. Lekarz ginekolog i położnik Maciej Socha obrzucał jajkami homofobiczny baner. Mężczyzna został za to wylegitymowany przez policję i ukarany mandatem w wysokości 850 złotych. Medyk dodał, że jest "zbudowany poparciem" ludzi, którzy byli świadkami tego wydarzenia.
17.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 06:56
Maciej Socha to nie tylko lekarz, ale także nauczyciel akademicki. Jest on kierownikiem Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy i ordynatorem oddziału położniczo-ginekologicznego w Szpitalu św. Wojciecha w Gdańsku.
Jak poinformował portal bydgoszcz.wyborcza.pl, lekarz nie kryje się ze swoją orientacją seksualną. W sobotę 16 stycznia Socha podróżował samochodem razem ze swoim narzeczonym Mateuszem. Przejechali oni przez rondo Grunwaldzkie w Bydgoszczy.
Zgromadzili się przy nim aktywiści ruchu antyaborcyjnego. Mieli oni ze sobą plakaty. – Na jednym z banerów rozkawałkowany płód, na drugim bzdury pod hasłem "Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci", w tle z głośników jakiś głos opowiada o "aborcji eugenicznej". Był m.in. napis "Stop pedofilii", mam wrażenie, że niektórym słowo "pedofil" myli się z "pedałem" – powiedział w rozmowie z bydgoską "GW" lekarz.
Bydgoszcz. Lekarz ukarany za obrzucanie jajkami homofobicznego plakatu
Socha postanowił kupić w pobliskim sklepie jajka i wrócić na rondo. Ginekolog wyszedł z samochodu i obrzucał homofobiczny transparent. Przekazał także, że to był jego "obywatelski obowiązek".
Jak zrelacjonował Socha, jeden z protestujących zaatakował go. Wtedy ludzie zaczęli krzyczeć "precz z łapami". Jedna z kobiet podeszła i powiedziała, że wszystko nagrała i może zeznawać. Lekarz dodał, że reakcja mieszkańców jest bliska jego sercu.
Zobacz także: Kaja Godek obrzucona śnieżkami. Sprawę bada policja
Gdy lekarz chciał odjechać, pojawiła się policja. Socha zapytał mundurowych o to, dlaczego ochraniają "ludzi szerzących nienawiść". Funkcjonariusze mu odpowiedzieli, że jest to nielegalne zgromadzenie.
Socha przekazał także, że policjanci byli "nad wyraz gorliwi". Jeden z nich chciał go ukarać za nieświęcącą żarówkę przy tablicy rejestracyjnej. Okazało się później, że była ona zabrudzona, ale sprawna.
Jak przekazał lekarz, został on ukarany za swoje czyny. - 300 zł kary za tamowanie ruchu, 50 zł za oddalenie się od pojazdu, choć mój narzeczony czekał w środku, 500 zł za zaśmiecanie - powiedział "GW" i dodał, że nie przyjął mandatu. 22 stycznia ma mieć przesłuchanie.