Buzek: Traktat Lizboński umacnia prawa pracownicze
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek zaapelował w Dublinie do irlandzkich wyborców, by w referendum 2 października poparli przyjęcie przez ich kraj Traktatu Reformującego Unię Europejską.
08.09.2009 | aktual.: 08.09.2009 18:53
Buzek wskazał, iż obawy, którym dali wyraz Irlandczycy, odrzucając Traktat Lizboński w referendum 12 czerwca 2008 roku, zostały rozwiane przez gwarancje rangi traktatowej, uzyskane przez Irlandię na grudniowym szczycie UE.
Potwierdzają one swobodę Irlandczyków w kształtowaniu polityki podatkowej, rodzinnej i obronnej oraz przyznają im prawo delegowania własnego komisarza na każdą kadencję Komisji Europejskiej, a nie - tak jak przewidziano w Traktacie - przez dwie kadencje spośród trzech.
Cytowany przez telewizję RTE Buzek polemizował z wysuwanymi przez irlandzkich przeciwników Traktatu zastrzeżeniami, w myśl których dokument ten podkopuje prawa pracowników i toruje drogę do "ryanizacji służb publicznych" (od linii lotniczych Ryanair, kojarzonych z obniżaniem standardu usług w pościgu za zmniejszaniem kosztów).
- Traktat Lizboński nie podkopuje praw pracowniczych. Przeciwnie, umacnia je. Ruch Solidarności w Polsce popiera Kartę Praw Podstawowych (dokument będący załącznikiem do Traktatu) w przekonaniu, że umacnia ona podstawowe prawa pracownicze i jest zgodna z nauką Kościoła - zaznaczył.
Wizyta Jerzego Buzka zbiegła się z inauguracją działalności nowej grupy przeciwników ratyfikacji Traktatu, złożonej ze 135 działaczy samorządowych. Ich głównym zastrzeżeniem wobec Traktatu jest to, iż toruje drogę do prywatyzacji sektora publicznego, która według nich spowoduje zwiększenie kosztów i obniżkę standardów jego funkcjonowania.
Buzek powiedział Irlandczykom, że prezydent Lech Kaczyński zapewnił go, iż podpisze Traktat Reformujący z chwilą ratyfikowania go przez Irlandię.
W wywiadzie dla dziennika "The Irish Times" Buzek ostrzegł, iż ewentualne odrzucenie Traktatu Lizbońskiego podkopałoby irlandzkie wpływy w Europie. - Irlandii byłoby trudniej niż dotąd dyskutować i osiągać jakieś rezultaty, które są bardzo ważne dla narodu irlandzkiego - powiedział. Dodał, iż mogłoby to być podobne do tego, z czym Polska miała do czynienia za rządów Jarosława Kaczyńskiego. - Nikt nie mówił, że Polska powinna opuścić UE, ale muszę państwu uczciwie powiedzieć, że było znacznie trudniej rozpoczynać dyskusję i dyskutować - podkreślił.
Jak zaznaczył, celem jego wizyty w Irlandii nie jest ingerowanie w kampanię przed referendum, ale odpowiadanie na pytania, stawiane przez młodych ludzi i dziennikarzy. Chce także powiedzieć ludziom, by nie wykorzystywali swego prawa głosu po prostu do karania rządu.
Najnowszy sondaż wskazuje, iż za przyjęciem Traktatu Lizbońskiego opowiada się 46% irlandzkiego elektoratu, 29% jest przeciw. Resztę stanowią niezdecydowani.