ŚwiatBush oskarża Iran i Syrię

Bush oskarża Iran i Syrię

Prezydent USA George W.Bush
oskarżył w poniedziałek wieczorem Iran, że wspiera ugrupowania
zbrojne w Iraku i Libanie. Bush oświadczył, że Teheran musi
przerwać tego rodzaju działalność, zmierzającą do obalenia
systemów demokratycznych w Iraku i Libanie.

Bush oskarża Iran i Syrię
Źródło zdjęć: © AFP

14.08.2006 | aktual.: 15.08.2006 00:29

W obu tych krajach Iran popiera zbrojne ugrupowania w nadziei, że powstrzyma zwycięstwo demokracji - powiedział Bush. Iran musi przerwać swe poparcie dla terroru, a przywódcy tych ugrupowań zbrojnych muszą dokonać wyboru. Jeśli zdecydują się na udział w życiu politycznym swych krajów, muszą się rozbroić.

Występując w Waszyngtonie na spotkaniu z dziennikarzami w kilka godzin po przerwaniu ognia w Libanie Bush ocenił, że ugrupowanie Hezbollah poniosło porażkę w starciu z Izraelem w Libanie i podkreślił, że trwałość wprowadzonego po wojnie w tym kraju zawieszenia broni zależy od dalszych działań tego radykalnego szyickiego ugrupowania.

Wystąpienie Busha, kóry przez cały okres konfliktu twardo popierał Izrael, nastąpiło wkrótce po poniedziałkowej wypowiedzi przywódcy Hezbollahu Hasana Nasrallaha, który ogłosił, że jego ugrupowanie odniosło w Libanie "strategiczne, historyczne zwycięstwo" nad Izraelem.

W wypowiedzi dla dziennikarzy po spotkaniu ze swym doradcami do spraw polityki zagranicznej prezydent USA podkreślił, że odpowiedzialność za trwający od połowy lipca konflikt zbrojny w Libanie, a także za związane z nim "cierpienia" narodu libańskiego, spoczywa na Hezbollahu, a także na jego głównych sojusznikach zewnętrznych - Syrii i Iranie.

Zdaniem amerykańskiego prezydenta, trwająca przez miesiąc wojna między Izraelem a Hezbollahem stanowi "część szerszej walki między wolnością a terrorem".

Przygotowane w ramach ONZ i wprowadzone w poniedziałek w życie porozumienie rozejmowe przerwało trwający od pierwszej połowy lipca konflikt, w trakcie którego zginęło 1100 osób w atakowanym przez Izrael Libanie oraz 156 Izraelczyków po obu stronach granicy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)