Bush: konserwatywnie w kraju, kontynuacja zagranicą
Prezydent George W. Bush dał do zrozumienia, że mimo deklaracji o współpracy z opozycją raczej nie zboczy ze swej konserwatywnej linii w polityce krajowej i będzie kontynuował dotychczasową politykę zagraniczną. Wezwał wszystkie kraje do zjednoczenia w walce z terroryzmem.
04.11.2004 | aktual.: 04.11.2004 20:15
Na swej pierwszej konferencji prasowej po wyborach, w wyniku których zdobył mandat na drugą kadencję, Bush został m.in. zapytany, czy spróbuje teraz poprawić stosunki z sojusznikami i poszerzyć koalicję w Iraku. Prezydent odpowiedział wymijająco i defensywnie.
Rozumiem, że w pewnych krajach moje decyzje nie były popularne. Ale podjąłem je w celu ochrony narodu amerykańskiego. To mój obowiązek - powiedział, nawiązując do inwazji Iraku.
W wojnie z terroryzmem działa szeroka koalicja - 90 państw uczestniczy np. w dzieleniu się informacjami. Wyciągnę rękę do innych krajów. Ale jest w świecie taka postawa, że próby popierania wolności, wolnych społeczeństw, to strata czasu. Ja się z tym po prostu nie zgadzam - oświadczył.
Pytany, czy w drugiej kadencji będzie się starał lepiej współpracować z Demokratami, Bush odpowiedział, że już to obiecał. Sugerował jednak, że będzie realizował ten sam program, który zwalcza opozycja w Kongresie, jak obniżanie podatków faworyzujące bogaczy i wielki biznes.
Zarobiłem polityczny kapitał i mam zamiar go wydać na to, co mówiłem, że wydam - powiedział.
Mówił następnie o swoich propozycjach utworzenia indywidualnych rachunków emerytalnych z części federalnego funduszu emerytalnego, co Demokraci krytykują jako ryzykowny plan "prywatyzacji" tego funduszu.
Bush zapewniał, że wysoki obecnie deficyt budżetowy zmaleje, w miarę jak gospodarka stymulowana cięciami podatkowymi odzyska większe tempo wzrostu i wzrosną dochody państwa.
Potwierdził także, że możliwe są zmiany w jego ekipie w drugiej kadencji
Jadę dziś do Camp David z Laurą (żona prezydenta) i zacznę proces myślenia o gabinecie i personelu Białego Domu. Jest nieuniknione, że będą zmiany - powiedział, ale nie chciał ujawnić jakie.
Jeden z dziennikarzy poprosił Busha o reakcję na "śmierć Jasera Arafata" (co okazało się nieprawdą). Prezydent powiedział: "Panie świeć nad jego duszą. Poza tym będę nadal pracował na rzecz wolnego państwa palestyńskiego, które żyje w pokoju z Izraelem". (reb)
Tomasz Zalewski