ŚwiatBush do świata: jesteście z nami - lub z terrorystami. Afganistan nadal odmawia

Bush do świata: jesteście z nami - lub z terrorystami. Afganistan nadal odmawia

(AFP)
W przemówieniu wygłoszonym na forum połączonych izb Kongresu USA prezydent George W. Bush oświadczył, że każdy kraj musi obecnie dokonać wyboru. Albo jesteście z nami, albo z
terrorystami - stwierdził. Jego zdaniem tragedia, jaka dotknęła Stany Zjednoczone, wyznaczyła nową misję tego kraju, którym jest walka o wolność - nie tylko dla siebie, ale dla całego świata.

21.09.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W wystąpieniu, wygłoszonym w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego, Bush zażądał od rządzących Afganistanem Talibów, aby wydali władzom USA wszystkich liderów grupy Osamy bin Ladena - al-Qaeda, uwolnili cudzoziemców przetrzymywanych w ich więzieniach oraz zamknęli bazy szkoleniowe terrorystów.

Bush oświadczył, że dowody zebrane w Stanach Zjednoczonych wskazują na odpowiedzialność organizacji bin Ladena za ataki terrorystyczne z 11 września na Nowy Jork i Waszyngton. Przez pomaganie i ukrywanie zbrodni, reżim Talibów sam popełnia zbrodnię - podkreślił.

Bush domagał się także, aby talibowie umożliwili USA pełny dostęp do obozów szkoleniowych terrorystów, żebyśmy mogli się przekonać, iż już nie działają.

Bush podkreślił, że warunki te nie podlegają ani negocjacjom, ani dyskusjom. Talibowie muszą działać natychmiast. Albo przekażą terrorystów, albo podzielą ich los - powiedział.

Walka nie będzie walką przeciw islamowi, który jest religią miłości i pokoju, ale przeciwko terroryzmowi - powiedział amerykański prezydent. Bush stwierdził, iż terroryści, którzy starają sie "uprowadzić islam", skończą tak samo jak wyznawcy nazizmu, faszyzmu i totalitaryzmu na "cmentarzu bezużytecznych kłamstw".

Prezydent starał się podnieść na duchu Amerykanów po ataku 11 września. W trwającym ponad pół godziny przemówieniu, transmitowanym przez wszystkie krajowe stacje telewizyjne i prawie 30 razy przerywanym owacją na stojąco, Bush powiedział, że mimo straszliwej tragedii "stan państwa jest silny", a społeczeństwo amerykańskie wykazuje jedność i zdolność do wzajemnej pomocy.

Nasz ból przemienił się w gniew, a gniew - w determinację. Doprowadzimy naszych wrogów przed oblicze sprawiedliwości - obiecał prezydent, wzywając swoich rodaków, aby nie poddawali się lękowi i depresji. Stawimy czoło przemocy - dodał.

W odpowiedzi na przemówienie prezydenta Busha talibański ambasador w Pakistanie - mułła Abdul Salam Zaif powtórzył, że Afganistan nie wyda Osamy bin Ladena Stanom Zjednoczonym. Talibowie zasugerują mu jednak by sam wyjechał z kraju.

Zaif zażądał od Stanów Zjednoczonych konkretnych i niezbitych dowodów zbrodni Osamy bin Ladena. Zdaniem Zaifa, sprawą działań przeciwko terrorystom powinny zająć się ONZ i Konferencja Islamska.

Ambasador ostrzegł Stany Zjednoczone przed atakiem zbrojnym na Afganistan. Powołał się przy tym na przepisy koraniczne, które nakazują wszystkim muzułmanom przystąpienie do świętej wojny, gdy zaatakowany zostanie jeden z krajów wspólnoty islamskiej. Zaatakowany kraj ma prawo prosić o pomoc inne kraje islamskie a one powinny mu pomóc.

Muzułmanin albo kraj islamski, który pomaga niewiernym sam stanie się celem świętej wojny i powinien być zniszczony - przypomniał ambasador.

Pakistan chce jasnej decyzji rządzących Afganistanem Talibów w sprawie wydania Osamy bin Ladena, głównego podejrzanego o zorganizowanie zamachów terrorystycznych na USA - oświadczyły w piątek władze Pakistanu.

Mamy nadzieję, że liderzy Talibanu podejmą jasną decyzję, która zadowoli oczekiwania społeczności międzynarodowej - powiedział rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Riaz Mohammad Khan. (reb,aw)

usabushafganistan
Komentarze (0)