Burza wokół zarobków w NBP. Adam Bielan przyznaje: to bulwersujące
"Gdyby wymieniane przez media pensje były prawdziwe, to owszem, byłyby bulwersujące" - przyznał wicemarszałek senatu Adam Bielan.
Słowa Bielana padły w rozmowie z "Super Expressem".
Pytany, czy zarobki w NBP nie będą powodem zdenerwowania ludzi, podkreślił, że NBP nie jest instytucją rządową. "Tak skonstruowano ustrój państwa, by bank centralny był całkowicie od rządzących niezależny, a jego prezes przez sześć lat kadencji nieusuwalny" - stwierdził.
"Nie ma w Polsce obowiązku ujawniania pensji w NBP, ale w tej sprawie pojawiło się tyle wątpliwości, niedopowiedzeń i ataków medialnych, że dla dobra tej instytucji warto zrobić wyjątek i je ujawnić. Z komunikatów NBP wynika przecież, że w kwestii zarobków nic się nie zmieniło od czasów poprzedników pana Glapińskiego" - dodał wicemarszałek senatu.
Przyznał, że gdyby wymieniane przez media pensje były prawdziwe, to owszem, "byłyby bulwersujące", na razie jednak - jak podkreślił - są to informacje medialne.
"Niemniej zgadzam się, że opinii publicznej należą się wyjaśnienia, by tę burzę medialną zakończyć" - podsumował Bielan.
"Porażające" zarobki
Przypomnijmy, szefowa departamentu komunikacji i promocji Martyna Wojciechowska oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamila Sukiennik zarabiają, według mediów, ok. 65 tys. zł. Zarobki pierwszej z nich mogą sięgać nawet ponad 900 tys. zł rocznie.
We wtorek Kukiz'15 złożyło do prokuratury zawiadomienie o "możliwości popełnienia przestępstwa niegospodarności" przez prezesa NBP Adama Glapińskiego w związku z "nieproporcjonalnie wysokim wynagrodzeniem".
- To porażające zarobki. Oczekuję, że prezes NBP zmieni styl zarządzania bankiem, że wróci normalność, bo to, co się dzieje, jest nienormalne. Dyrektorki i asystentki zarabiają prawie tyle, co kanclerz Niemiec - komentował wcześniej szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w programie "Tłit".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl