Burza w Niemczech. Ambasador Ukrainy się wściekł
Ambasador Ukrainy w Berlinie Ołeksij Makejew ostro skrytykował apel grupy polityków SPD i związkowców o podjęcie negocjacji pokojowych między Rosją a Ukrainą. - Ten apel o pokój nie jest żartem prima aprilisowym. To czysty cynizm wobec licznych ofiar rosyjskiej agresji - powiedział w rozmowie z agencją dpa.
Według dyplomaty, apel ten ma jeden cel. Jest nim chęć "zatuszowania zbrodni Rosji, a tym samym odpowiedzialność rosyjskiego reżimu".
Jak dodał, jedyny apel, który w obliczu wojny należy głosić powinien brzmieć: "Panie Putin, natychmiast wycofaj swoje wojska z całego terytorium Ukrainy".
Niemcy chcą negocjować z Rosją? Kontrowersyjna inicjatywa
Inicjatorem opublikowanego w sobotę wezwania jest historyk Peter Brandt, syn byłego kanclerza Willy'ego Brandta, były szef niemieckiej federacji związków zawodowych Reinerem Hoffmannem oraz były poseł do Bundestagu z ramienia SPD Michael Mueller.
W dokumencie wezwano kanclerza Olafa Scholza do współpracy z Francją w celu przekonania Brazylii, Chin, Indii i Indonezji do mediacji dla szybkiego osiągnięcia zawieszenia broni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: wpadli w zasadzkę. Potężna eksplozja T-72 pod Donieckiem
W apelu napisano, że nad Europą zawisł "cień wojny nuklearnej", a świat nie może "osunąć się w nową wielką wojnę". "Jest najważniejszą rzeczą, by teraz zrobić wszystko dla szybkiego zawieszenia broni, powstrzymania rosyjskiej agresji i znalezienia drogi do negocjacji" - można przeczytać.
Dopiero wtedy - kontynuują autorzy tekstu - można "utorować drogę do wspólnego porządku bezpieczeństwa w Europie".
Wśród sygnatariuszy apelu są m.in. były komisarz UE Guenter Verheugen i były przewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse.
Przeczytaj też
Źródło: PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski