Burza po plotce o dymisji ministra Jacka Rostowskiego. "Bez niego tonęlibyśmy w bagnie"
- Już tyle nabroił i okazało się, że król jest nagi – mówi opozycja o powodach domniemanej dymisji, jaką rzekomo chciał złożyć minister finansów Jacek Rostowski. - To bzdury – mówi Andrzej Biernat (PO) - Bez Rostowskiego bylibyśmy utopieni w bagnie po kokardki, a opozycja musiałaby się modlić o to, by pojawił się ktoś taki jak Rostowski – dodaje.
Plotka o planowanej dymisji Jacka Rostowskiego została zdementowana zarówno przez premiera, jak i ministerstwo finansów. Jeśli jednak powstała, czy jest coś na rzeczy? - Licho wie – wątpi Andrzej Rozenek (RP) i pomimo że jego zdaniem Rostowskiemu należy się dymisja, to jednak uważa, że skoro premier tak jednoznacznie te plotki zdementował, to raczej nic ministrowi nie grozi. Ale może Rostowski sam chce dymisji? - Nie sądzę, Rostowski jest tak zawzięty, tak przekonany o swojej wielkości i mądrości, że do końca będzie tkwił i udowadniał, że jest najlepszym ministrem na świecie - uważa Rozenek.
Zdaniem Arkadiusza Mularczyka (SP), ta pewność siebie Rostowskiego wcale nie jest już taka duża i to właśnie może stanowić podwaliny pod jego ewentualną rezygnację. - Rostowski już tyle nabroił, że atmosfera wokół niego znacznie zagęściła się, coraz więcej pretensji, coraz mniej zaufania, więc może sam ma dosyć – spekuluje Mularczyk. - Chciałby uciec, bo zdaje sobie sprawę, że już dłużej nie jest w stanie kryć wszystkich ściem – dodaje.
Podobnego zdania jest Joachim Brudziński (PiS). - Nikt tak dobrze jak Rostowski nie wie, jaką wirtualną księgę prowadził i jakim oszustwem były te wszystkie płynące komunikaty z ministerstwa finansów, to mega kompromitacja i sam wie, że jego aroganckie pohukiwania już nic nie zmienią, bo król okazał się nagi – mówi. W ten sam sposób myśli Tadeusz Iwiński (SLD). - Zapowiadano zieloną wyspę, a jak słusznie powiedział Kołodko, gdyby była to zielona wyspa, to by wyrosły tu palmy - przypomina Iwiński. - Widać ile tu było kreatywnej księgowości, więc Rostowski poniósł porażkę - dodaje. Nie wyklucza również zmęczenia ministra i zwątpienia, jakie mogło pojawić się w ogniu krytyki, co w rezultacie doprowadziło do tego, że postanowił "sprawdzić". - Może w rozmowie z premierem powiedział: składam dymisję i teraz odpowiedzialność jest po twojej stronie Donaldzie, przyjmujesz ją czy nie? Może tak było i stąd te plotki, a może na kanwie tych plotek taka reakcja – zastawia się Iwiński. Oczywiście to spekulacje, ale zdaniem
Iwińskiego, może coś dotarło do ministra, bo jak do tej pory funkcjonowanie Rostowskiego przeczyło zasadzie "jak trzy osoby mówią, że jesteś pijany, to idź do domu”.
Z kolei Eugeniusz Kłopotek (PSL) powołuje się na własne słowa sprzed miesiąca, za które mocno mu się oberwało. Wówczas w Poranku Radia TOK FM powiedział, że receptą na poprawę stanu państwa jest odejście duetu Tusk-Rostowski. - Nie było to rzucone ad hoc i dziś wygląda na to, że trochę racji w tym jest – mówi Kłopotek. Jeśli tak by się stało, a przynajmniej gdyby odszedł sam Rostowski, jakie to pociągnie za sobą konsekwencje, bo to chyba dość krytyczny moment na rezygnację? - Rzeczywiście odszedłby w niesławie, ale że jest świadomy nadchodzącej katastrofy, to ucieka jak szczur z tonącego statku, a przecież to on wygryzł dziurę w kadłubie – ocenia Mularczyk. - Wywoła tym samym poważny kryzys rządowy i pozostałe ministerstwa zaczną poruszać się jak dzieci we mgle - dodaje poseł. - To by wstrząsnęło całym kręgosłupem Platformy – zgadza się Iwiński i dlatego też wątpi by do tego doszło. - To byłoby prawdziwe trzęsienie ziemi, podważenie całej filozofii rządu Tuska i przyznanie się do błędu – mówi i chyba ma
rację, bo Platformie przyznawanie się błędów nie mieści się w głowie.
- Spekulacje na temat odejścia Rostowskiego to bzdury, mógłby rozważać taką decyzję, gdyby pojawiła się oferta np. z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ale na pewno nie ze względu na to, co robi w resorcie finansów – mówi Andrzej Biernat (PO). - Przecież gdyby nie on, bylibyśmy utopieni w bagnie po kokardki, a opozycja musiałaby się modlić o to, by pojawił się ktoś taki jak Rostowski – dodaje. - Tylko nie przesadzajmy, że przyszłość Polski jest niesiona na barkach Rostowskiego – oponuje Kłopotek. - I tak gorzej być nie może, więc jest nadzieja, że będzie lepiej - śmieje się. Tadeusz Iwiński dodaje natomiast, że "niezastąpieni leżą na Powązkach".
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska