Burmistrz Workuty: zapłać i zostań stalinowskim więźniem politycznym
Władze Workuty zamierzają odbudować jeden ze
stalinowskich łagrów, których w okolicach tego miasta na północy
Rosji było wiele. Miastu potrzebne są pieniądze, a mamy wszystko, co niezbędne, by Workuta stała się atrakcyjnym regionem turystycznym. Wielu bogatych cudzoziemców marzy o spędzeniu kilku dni w GUŁAG-u i
spróbowaniu swoich sił w roli "więźnia politycznego" - mówi
burmistrz Workuty Igor Szpektor, którego cytuje dziennik "Nowyje
Izwiestija".
03.08.2006 | aktual.: 03.08.2006 14:49
Jesienią ubiegłego roku do Workuty przyjechał cały pociąg chętnych do zamieszkania w obozie za pieniądze - obywateli USA, Australii i Polski - opowiada burmistrz Workuty.
Szpektor zakłada, że jedna noc w łagrowym baraku kosztowałaby 150- 200 dolarów, a minimalny "wyrok" wynosiłby trzy dni. Burmistrz nie ujawnia, czym zamierza karmić turystów. Nie mówi też, czy będą poddawani karom.
Znany dysydent, były rzecznik praw człowieka Siergiej Kowalow nie ma nic przeciwko przekształcaniu łagrów w centra turystyczne. Sam siedziałem w obozie koło Permu, na Uralu. Teraz jest tam muzeum "Perm-36" - zauważa. Kowalow wątpi jednak, aby udało się odtworzyć atmosferę GUŁAG-u.
Jerzy Malczyk