Bulwersujące szczegóły ws. trzylatki. Mówili o "witaminach"
Rodzice trzyletniej Helenki, która w stanie skrajnego niedożywienia trafiła do szpitala w Zielonej Górze, usłyszeli w środę zarzuty. - Tłumaczą, że czytali, iż owoce są pożywne, zawierają dużo witamin - przekazała w środę prokurator Ewa Antonowicz, rzeczniczka zielonogórskiej prokuratury okręgowej.
Dziewczynka trafiła do szpitala w niedzielę, 15 grudnia. Dziecko było skrajnie wygłodzone i w wieku 3,5 lat ważyło zaledwie 8 kilogramów. Dziecko do placówki w Zielonej Górze przywieźli rodzice. Tłumaczyli, że dziewczynka przestała ostatnio jeść i był z nią utrudniony kontakt. Szpital postanowił zawiadomić prokuraturę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Miliardy na czystą energię. Rząd otrzymał pieniądze
Według ustaleń śledczych rodzice stosowali bardzo restrykcyjną dietę, żywiąc dziecko tylko mlekiem i winogronami. Do tego dziewczynka nie była pod opieką żadnego lekarza, nie przyjęła obowiązujących szczepień.
- Czy rodzice zdają sobie sprawę z tego, do czego doprowadzili? - zapytała prok. Ewę Antonowicz, rzeczniczkę zielonogórskiej prokuratury okręgowej, jedna z dziennikarek.
"Owoce posiadają dużo witamin"
- Z jednej strony wskazują na to, że jest to ich niedopatrzenie, co można postrzegać jako autorefleksję. Racjonalizują jednak swoje postępowanie, twierdząc, że czytali na temat tego, że taką dietę można stosować, że ktoś ich utwierdzał w tym, że owoce są pożywne, posiadają dużo witamin i to całkowicie zaspokajało potrzeby małoletniej - odparła prok. Antonowicz, zdradzając, jak tłumaczyli się rodzice Helenki.
Dopytywana, czy wyjaśnili, dlaczego wcześniej nie udali się z dzieckiem do lekarza, odparła, że "twierdzili, że przeoczyli ten moment".