Bułgaria chwilę przed wstąpieniem do UE
Bułgaria wchodzi do Unii Europejskiej z
urzędowym entuzjazmem: na uroczystości z tej okazji przeznaczy 1,5
mln euro, a obywatele dostaną 2 stycznia dodatkowy dzień wolny.
Czy jednak koncerty i ognie sztuczne przesłonią obawy przeciętnego Bułgara? Wraz z pewnością członkostwa w UE nadszedł czas, by uzmysłowić sobie, że to nie tylko podróże bez wiz i 11 mld euro z funduszy europejskich przez najbliższe siedem lat.
Podwyżki cen
Najwięcej obaw budzą podwyżki cen. "Wszyscy nowi członkowie Unii przeszli przez szok cenowy" - uprzedzają eksperci. Mimo uspokajających zapewnień premiera Sergieja Staniszewa w listopadzie żywność już zdrożała o 3,3%, a od początku jesieni ceny mięsa, cukru i mąki podniosły się o 10-15%.
Członkostwo w Unii oznacza droższą benzynę i akcyzę na prąd dla przedsiębiorstw, co pociągnie za sobą wzrost cen na ich wyroby. Podrożeją usługi, by zbliżyć się do poziomu unijnego. Do tej pory hamulcem były niskie zarobki, sięgające zaledwie 30% średniej unijnej.
Pod względem płacy minimalnej - 160 lewów (80 euro) i przeciętnej - 370 lewów (185 euro) Bułgarię wyprzedzają wszystkie państwa UE, a nawet Rumunia. Bułgarzy maja dogonić Unię najwcześniej za 35 lat, jeśli utrzymają 6-procentowy wzrost gospodarczy.
Wchodząc do UE Bułgaria ze względów bezpieczeństwa musi zamknąć dwa reaktory elektrowni atomowej w Kozłoduju, co wywołuje rozgoryczenie i obawy przed deficytem energii. Wciąż żywa jest bowiem pamięć o codziennych ograniczeniach dostaw prądu na przełomie lat 80. i 90.
Zamknięcie reaktorów oznacza też podwyżkę cen prądu, bo Bułgaria straci pozycję największego na Bałkanach i czwartego w Europie eksportera energii elektrycznej. Sofia zamierza domagać się od UE podniesienia rekompensaty za zamknięcie reaktorów, ustalonej na 220 mln euro.
Podróże, nauka i praca w UE
Dla młodego pokolenia Bułgarów ważniejsze od obaw są perspektywy, jakie otwiera Unia: podróże, nauka i praca w UE, choć większość krajów wprowadziła okresy przejściowe przed otwarciem swych rynków. Kryje się w tym jednak kolejny problem, gdyż Bułgaria przeżyła już falę emigracji.
W ciągu minionych 16 lat z kraju wyjechało ok. 800 tys. osób, głównie młodych i wykształconych. Gospodarka staje w obliczu braku rąk do pracy, władze myślą o przyciąganiu imigrantów, np. z Wietnamu. Na bułgarskie obywatelstwo czeka ponad 30 tys. osób, głównie z Macedonii, Mołdawii i Ukrainy.
Ważne będzie też wykorzystanie środków unijnych. Rząd ostrzega, że na początku nie przekroczy 35%, bo administracja i biznes nie są jeszcze gotowe. Istnieją też obawy, że część środków unijnych może trafić w ręce silnej tutaj mafii, do walki z którą wciąż nawołuje Unia.
Bułgarzy powoli uświadamiają sobie, że UE to nie panaceum i nie rozwiąże problemów automatycznie. Przekonało się o tym 548 zakładów mięsnych i mleczarskich (ok. 80%), które nie dostały zezwolenia na eksport do UE, bo nie spełniają unijnych standardów.
Wśród 7,7 mln obywateli Bułgarii do zjednoczonej Europy wejdzie ok. 800 tys. miejscowych Turków. Sofia podkreśla, że Bułgaria jest krajem, który potrafił zachować wewnętrzny pokój w burzliwych dla Bałkanów latach 90. Wniesie więc do Europy etniczną i religijną tolerancję, której korzeni nie zachwiała nacjonalistyczna partia "Ataka".
Cyrylica
Za sprawą Bułgarii w Europie pojawi się nowy alfabet - cyrylica. Bułgarzy nie zdołali jednak przekonać Brukseli, by wolno im było pozostać przy pisowni "ewro" - od "Ewropa". W oficjalnych kontaktach z UE obowiązywać będzie pisownia "euro".
Sofia obroniła jednak sięgające czasów starożytnych prawo do domowej produkcji wina i rakii. Co prawda bitwę o nazwę "rakija" przegrała ze Słowenią, która weszła do UE wcześniej, lecz na wsi nadal wolno będzie pędzić wódkę ze śliwek lub winogron, płacąc 1,1 euro akcyzy za litr.
Gdy wielki zegar w centrum Sofii odlicza ostatnie godziny do członkostwa w Unii, bułgarska inteligencja buntuje się przeciw zwrotowi: "wchodzimy do Europy". Podkreśla, że ze swoją historią i kulturą Bułgaria zawsze była jej częścią.
Ewgenia Manołowa