Budzą się niedźwiedzie, wracają orliki krzykliwe
Żyjące w Bieszczadach niedźwiedzie budzą się
ze snu zimowego. Pojawiły się także pierwsze orliki krzykliwe -
poinformował rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów
Państwowych w Krośnie, Edward Marszałek.
21.03.2006 | aktual.: 21.03.2006 14:27
Prawdopodobnie niedźwiedziom znudziła się już zima i nie czekając na wiosnę wyszły z gawr. Od dwóch dni docierają informacje o zauważonych w bieszczadzkich lasach tropach niedźwiedzi - powiedział Marszałek.
Na północnych stokach Otrytu leśnik natknął się na małego niedźwiadka, który mógł mieć dwa, trzy miesiące. Chodził wokół starego buka i piszczał. Leśnik po krótkiej obserwacji wycofał się. Obawiał się ewentualnego spotkania z matką młodego misia.
Z kolei po przeciwnej stronie Otrytu robotnicy kontrolujący stan ogrodzenia uprawy leśnej usłyszeli ryk niedźwiedzia z młodnika. Zwierzę nie miało zamiaru uciekać, więc pracownicy musieli zrezygnować z dalszej pracy - mówi Marszałek.
Pracownicy nadleśnictwa Stuposiany zaobserwowali tropy trzech niedźwiedzi w trzech różnych miejscach.
Przebudzony niedźwiedź może być niebezpieczny dla ludzi, zwłaszcza w razie niespodziewanego dlań spotkania. W poprzednich latach dochodziło w takich przypadkach do ciężkich obrażeń, oczywiście u ludzi - dodaje rzecznik krośnieńskiej RDLP.
Jednocześnie przypomina, w górach jest jeszcze niewiele oznak wiosny i zalega ponad metrowa warstwa śniegu.
Kłopoty z późniejszą wiosną dotknęły m.in. pierwsze orliki krzykliwe, które już wróciły w Bieszczady z zimowania. Z obserwacji leśników wynika, że mają spore problemy ze zdobyciem pożywienia.
Tej zimy niedźwiedzie w zimowy sen zapadły pod koniec grudnia. W ubiegłym roku stało się to dopiero pomiędzy 20 a 25 stycznia, a w gawrach przebywały wtedy do połowy kwietnia.
W Bieszczadach bytuje przeszło 120 niedźwiedzi brunatnych, ponad 90% ich polskiej populacji. Są wszystkożerne, przez cały rok gromadzą zapasy energetyczne na zimę. Ważą ok. 300 kg, żyją do 50 lat. Należą do najniebezpieczniejszych drapieżników w Europie.