Brzoza kością niezgody w podkomisji Antoniego Macierewicza
Antoni Macierewicz przekonuje, że raport z prac podkomisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy smoleńskiej zostanie upubliczniony, kiedy zakończy się pandemia. Tymczasem w mediach trwa otwarta wojna między byłymi i obecnymi członkami komisji, której przedmiotem jest brzoza.
10 kwietnia 2010 roku samolot Tu-154, na którego pokładzie znajdowali się m.in. prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria Kaczyńska, rozbił się nieopodal lotniska w Smoleńsku. Jak w 2011 roku ustaliła ekspercka komisja pod kierownictwem Jerzego Millera, samolot tuż przed uderzeniem w ziemię zahaczył o brzozę, co było przyczyną utraty sterowności i ostatecznie doprowadziło do rozbicia się maszyny.
Podkomisja Macierewicza i eksperyment z brzozą za 2,5 mln złotych
Ustalenia komisji Millera nie wystarczyły jednak Antoniemu Macierewiczowi, który na krótko po katastrofie zaczął stawiać tezę, że członkowie polskiej delegacji mogli stać się ofiarami zamachu. W rezultacie tych twierdzeń, po przejęciu władzy przez PiS, do życia powołana została podkomisja smoleńska, której obecni i byli członkowie kłócą się dziś w mediach.
Były ekspert podkomisji Glen Jorgensen zarzucił jej członkom, że nie zgodzili się na eksperyment, w którym zamieszczona na rozpędzonym samochodzie brzoza miałaby zderzyć się ze skrzydłem wynajętego w tym celu TU-154. W odpowiedzi na zarzuty Jorgensena, wchodzący w skład podkomisji Tadeusz Antoniak i Maciej Rusiński opublikowali na łamach "Gazety Polskiej" tekst, w którym tłumaczą, że proponowane przez Duńczyka działania nie są konieczne, a w dodatku ich koszt wyniósłby ok. 2,5 mln złotych.
Gorzkie słowa dyspozytora pogotowia. Mówi wprost o "zapaści służby zdrowia"
Jorgensen nie pozostał dłużny swoim dawnym kolegom z podkomisji smoleńskiej. "Brzoza do wykonania koniecznego eksperymentu w USA, którą z powodzeniem można było kupić na terenie Stanów, jak wszystkie poprzednie drzewa za niewielką sumę pieniędzy, nagle u panów Antoniaka i Rusińskiego kosztuje 2,5 mln złotych, i to miałoby tłumaczyć brak przeprowadzenia kluczowego eksperymentu" - napisał w serwisie wPolityce.pl.
Podkomisja Macierewicza w oczach Macieja Laska
"Gazeta Wyborcza" poprosiła o komentarz do sporu o brzozę byłego wiceprzewodniczącego komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy smoleńskiej dr, Macieja Laska. - Lepiej by się sprawdził pomysł, by zamiast brzozy sprowadzić z Rosji prawdziwych międzynarodowych ekspertów. Wyszłoby taniej i nie narazilibyśmy Polski na śmieszność - stwierdził.
Lasek twierdzi też, że winę za ośmieszanie Polski ponosi prezes PiS Jarosław Kaczyński, za którego przyzwoleniem odbywa się działalność Macierewicza. - Nikt tak jak PiS i Macierewicz nie ośmieszyli tej tragedii. To sprawa Jarosława Kaczyńskiego: gdyby nie jego przyzwolenie, ta podkomisja już dawno zostałaby rozwiązana, sprawę wyjaśniłaby prokuratura i byłaby już w sądzie. Do dziś nie wiemy, kto karnie odpowiada za tę katastrofę - powiedział Maciej Lasek w rozmowie z "GW"
Źródło: "Gazeta Wyborcza"