Putin już jest wygrany. Brytyjskie media pełne obaw
Planowany szczyt na Alasce budzi kontrowersje. Brytyjska prasa komentuje planowane wydarzenie. Spotkanie Władimira Putina i Donalda Trumpa ma doprowadzić do zakończenia wojny w Ukrainie.
Co musisz wiedzieć?
- Szczyt na Alasce: Spotkanie jest postrzegane jako sukces Putina, mimo że Trump uważa je za dowód swojej siły.
- Sankcje USA: Aby umożliwić wizytę Putina, USA mogą tymczasowo znieść sankcje nałożone na Rosję.
- Ukraina w tle: Ewentualne ustępstwa terytorialne Ukrainy mogą być postrzegane jako zwycięstwo Moskwy.
Czy szczyt na Alasce to sukces Putina?
Planowany szczyt na Alasce jest szeroko komentowany przez media. Brytyjska telewizja Sky News oceniła, że spotkanie to może być postrzegane jako zwycięstwo Władimira Putina. Mimo że prezydent USA Donald Trump uważa to za dowód swojej siły, eksperci wskazują, że sytuacja działa na korzyść rosyjskiego przywódcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Seria eksplozji w Rosji. Kule ognia nad rafinerią Afipsky
Jakie są konsekwencje dla Ukrainy?
Dziennik „Telegraph” ostrzega, że Trump nie powinien porzucać Ukrainy, godząc się na niesprawiedliwy pokój. BBC dodaje, że wszelkie ustępstwa terytorialne Ukrainy będą postrzegane jako sukces Putina. Obawy dotyczą także możliwości zawarcia umowy bez udziału prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Czy USA zniosą sankcje na Rosję?
Moskiewski korespondent Sky News zauważył, że USA mogą tymczasowo znieść sankcje nałożone na Putina, aby umożliwić jego wizytę na Alasce. Taki krok byłby symbolicznym zwycięstwem Moskwy. Wcześniej, w kwietniu, podobne działania podjęto wobec wysłannika Putina ds. biznesu, Kiriłła Dmitrijewa.
Jakie są stanowiska mediów?
BBC podkreśla, że postawa Trumpa wobec Rosji była bardziej stanowcza, ale brakowało konkretnych działań. „Telegraph” apeluje, by USA nie szły na ustępstwa w kwestii terytorium Ukrainy bez uzgodnienia z Kijowem. Gazeta podkreśla, że niesprawiedliwy pokój byłby gorszy niż obecna sytuacja.
Przeczytaj również: Spółka dostała z Korei 100 milionów zł. Sprawę bada prokuratura