Brytyjskie media o podziałach w rządzie Camerona i sukcesie Polski
• Media: Polska zmusiła Wielką Brytanię do ustępstw
• "The Mail on Sunday" pisze o "niezłomności Beaty Szydło"
• "Ministrowie publicznie dołączają do kampanii przeciwko decyzji Camerona"
Brytyjskie gazety zwracają uwagę na rozłam w rządzie Davida Camerona, w którym sześciu ministrów opowiedziało się za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a także podkreślają sukces negocjacyjny Polski.
"The Mail on Sunday" i "The Sunday Telegraph" podkreślają, że Polska zmusiła Wielką Brytanię do znaczących ustępstw wobec pierwotnych planów ograniczenia świadczeń socjalnych dla imigrantów z innych państw członkowskich.
W artykule, zatytułowanym "Polska zmusiła premiera do tańca", "The Mail on Sunday" cytuje anonimowego uczestnika negocjacji. Podkreśla on, że "niezłomność (premier Beaty Szydło - PAP) wobec żądań Camerona była jednym z głównych powodów, dla których szczyt Rady Europejskiej przeciągnął się do 31 godzin".
Pisząc o brytyjskich sprawach wewnętrznych, aż trzy gazety zamieszczają na pierwszej stronie zdjęcie grupy polityków, którzy zadeklarowali sprzeciw wobec stanowiska rządu, w tym bliskiego osobistego przyjaciela Camerona i ministra sprawiedliwości Michaela Gove'a.
"Wierzę, że nasz kraj może być bardziej wolny, sprawiedliwy i w lepszej sytuacji poza Unią Europejską. Gdybym w tym momencie decyzji nie powiedział tego, w co wierzę, nie byłoby to uczciwe wobec moich przekonań i mojego kraju" - tłumaczył w opublikowanym przez wiele redakcji liście Gove, nazywając decyzję "najtrudniejszą w swoim życiu".
"Wychodząc ze Wspólnoty, możemy odzyskać kontrolę nad swoją przyszłością i pokazać reszcie Europy, w jaki sposób można się rozwijać" - podkreślił, dodając, że Unia jest "instytucją zakorzenioną w przeszłości" i "źródłem niestabilności".
W "gangu sześciu", jak nazwała grupę jedna z gazet, znalazł się również Chris Grayling, lider Izby Gmin, który oświadczył, że "nie wierzy, żeby możliwe było podejmowanie decyzji dotyczących naszego interesu narodowego i jednoczesne pozostanie we Wspólnocie".
Jak podkreśla "The Sunday Telegraph", po raz pierwszy od referendum w sprawie przyłączenia Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej, które odbyło się 40 lat temu, ministrowie publicznie dołączają do kampanii przeciwko decyzji rządu i swojego premiera.
Mer Londynu, Boris Johnson, który według badań opinii publicznej jest dla wyborców "drugim najważniejszym po premierze autorytetem w sprawie członkostwa w UE", ogłosił w niedzielę wieczorem, że zaangażuje się w kampanię na rzecz wyjścia W. Brytanii z UE.
"Daily Mail" ujawnia, że kilka dni temu spotkał się na kolacji z Michaelem Gove'em, na której omawiali potencjalne zaangażowanie popularnego polityka w kampanię za Brexitem. "The Sunday Times" cytuje źródła zbliżone do premiera Camerona, który miał być "absolutnie wściekły" na swojego partyjnego kolegę.
Jak komentuje "The Sunday Telegraph", retoryka Camerona sugerująca, że wyjście z UE stanowi zagrożenie dla Wielkiej Brytanii, może niebezpiecznie podzielić Brytyjczyków.
"Promowanie lęku i obawy przed zmianą, ostrzeganie przed ryzykiem i zagrożeniami oraz podkreślanie, że żyjemy w +niepewnych czasach+, tak jakby kiedykolwiek był okres pełnego spokoju. (...) Cynizm? Prawdopodobnie tak, ale ciężko mieć o to do premiera pretensje. Ta taktyka już się wcześniej sprawdziła - wystarczy pomyśleć o szkockim referendum w 2014 roku" - pisze autor, Michael Deacon.
"The Sunday Telegraph" przytacza też słowa ministra obrony Michaela Fallona, który powtarza, że ewentualne opuszczenie UE byłoby prezentem dla Rosji. "Nie jest nadmiernym straszeniem zadawanie pytania o to, jaki wynik głosowania sprzyjałby Władimirowi Putinowi" - powiedział Fallon. "Jeśli opuścimy UE, po raz pierwszy w historii stanie się ona mniejsza i słabsza. To w oczywisty sposób służy interesom Rosji" - wyjaśnił.
"The Sun" publikuje list Camerona, w którym premier przekonuje do głosowania za pozostaniem w UE. Argumentuje, że Wielka Brytania jest bezpieczniejsza w ramach Wspólnoty, podkreślając udaną współpracę w zakresie przeciwdziałania terroryzmowi. "Żadne państwo spoza UE nie ma pełnego dostępu do wspólnego rynku bez płacenia za ten przywilej, przyjmowania imigrantów i utraty prawa współdecydowania o regulacjach. Dlaczego nasza sytuacja miałaby być inna?" - zapytał Cameron. Zarzucił zwolennikom wyjścia, iż "mówią, że życie poza Wspólnotą byłoby idealne, ale nie mają pojęcia, jak dokładnie miałoby to wyglądać".
Komentarz redakcyjny nie pozostawia jednak wątpliwości, że Cameron będzie miał kłopot z uzyskaniem poparcia "The Sun" w kampanii referendalnej.
"Premier pisze w swoim tekście, że będziemy +silniejsi, bezpieczniejsi i w lepszej sytuacji+, pozostając w zreformowanej Europie. To może być prawda, tyle tylko że nie ma żadnej zreformowanej Europy" - komentują dziennikarze tabloidu.
"Nawet jeśli kampanie zachęcające do głosowania za wyjściem z UE są chaotyczne i wewnętrznie skłócone, to nie oznacza, że ich fundamentalny przekaz jest błędny. (...) David Cameron osiągnął coś bardzo ważnego, doprowadzając do referendum, ale jego nieudolność w uzyskaniu wartościowego porozumienia oznacza, że stoi dzisiaj po złej stronie historii" - oceniają.
Tabloid żartobliwie zauważa, że Brytyjczyków może czekać "podwójne wyjście z Europy", nawiązując do zbieżności terminu referendum z piłkarskimi rozgrywkami w ramach Euro 2016.
"The Sunday Times" publikuje z kolei list podpisany przez rektorów ponad stu najlepszych uniwersytetów w Wielkiej Brytanii, którzy ostrzegają, że ewentualne wyjście z UE "byłoby katastrofą dla systemu szkolnictwa wyższego". Podkreślają, że ich uczelnie wezmą aktywny udział w kampanii na temat znaczenia Unii Europejskiej dla brytyjskiej przyszłości. Wśród sygnatariuszy listu jest wicekanclerz Uniwersytetu Cambridge Leszek Borysiewicz.