Brytyjski samolot wydobyty z błota
Historycy z Muzeum Powstania Warszawskiego odnaleźli fragmenty brytyjskiego samolotu typu Halifax JP-276A zestrzelonego przez hitlerowski myśliwiec w okolicach Dąbrowy Tarnowskiej w Małopolsce w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 roku.
Jak powiedział szef działu historycznego Muzeum dr Piotr Śliwowski, oprócz wielu elementów samolotu, w tym części kadłuba i skrzydła oraz dwóch zniszczonych silników marki Rolls-Royce Merlin, historycy odnaleźli też szczątki siedmioosobowej brytyjsko- kanadyjskiej załogi oraz ich rzeczy osobiste.
To nadaje historii zupełnie inny wymiar. Ci bohaterowie lecieli z odległych Włoch z pomocą dla walczącej Warszawy w zupełnie nieznanym im kraju. Po katastrofie zostali na polskiej ziemi. Teraz z odpowiednimi honorami wrócą na swoje miejsce - powiedział dr Śliwowski.
Przypomniał, że czterosilnikowa maszyna dowodzona przez kanadyjskiego lotnika kapitana A.R. Blynna brała udział w akcji zrzutowej podczas Powstania Warszawskiego. Samolot leciał na punkt zrzutu w okolicach Skierniewic, ponieważ dowództwo RAF wydało zakaz lotów nad Warszawę. Po zestrzeleniu samolotu wszyscy lotnicy zginęli, a ich szczątki rozrzucone w miejscu katastrofy zostały zebrane i pogrzebane najpierw na cmentarzu w Dąbrowie Tarnowskiej, a po wojnie ekshumowane i przeniesione do kwatery wojskowej na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Historyk mówi, że podczas prac poszukiwawczych odnaleziono wiele przedmiotów osobistych załogi: scyzoryk, dokumenty i mapy, złotą odznakę pilota Kanadyjskich Sił Powietrznych czy broń osobistą.
Zdaniem przedstawiciela muzeum, odnalezione pełne zasobniki z pomocą dla Warszawy oraz zebrane na miejscu relacje świadków rzucają też nowe światło na okoliczności katastrofy. Według relacji mieszkańców, halifax, który wyleciał z włoskiej bazy około godziny 19, spadł na podmokłe pole pod Dąbrową Tarnowską około godziny 23. Może to dowodzić, że maszyna nie doleciała na miejsce zrzutu.
Odnalezione w ziemi eksponaty mają być przewiezione do Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie zostaną oczyszczone, zakonserwowane i skatalogowane.
Szukamy teraz pomysłu na ich jak najlepsze wyeksponowanie. Zwiedzający zobaczą eksponaty w przyszłym roku, być może na rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego - zaznaczył dr Śliwowski.
Dodał, że wspólnie z lokalnymi władzami Dąbrowy Tarnowskiej powstała inicjatywa, aby odpowiednio upamiętnić miejsce katastrofy.
Według historyka, ciekawe są okoliczności odnalezienia szczątków samolotu po 62. latach od katastrofy. Naukowcy dobrze znają historię katastrof 12 alianckich samolotów w okolicach Krakowa, Bochni i Tarnowa w czasie II wojny światowej (dwa halifaxy i osiem liberatorów), dlatego do niedawna myśleli, że resztki maszyny spod Dąbrowy Tarnowskiej zostały po wojnie wywiezione w nieznanym kierunku przez władze komunistyczne.
Tymczasem jedna ze współpracownic muzeum podczas prac badawczych skontaktowała się ze świadkiem tych wydarzeń, który wyjawił, że lokalne władze komunistyczne nie mogąc sobie poradzić z wyciągnięciem wraku z podmokłego podłoża, po prostu go tam zakopały. Szczątki przeleżały pod ziemią 62 lata.
Niestety znalezione fragmenty są tak strasznie zniszczone, że nie ma mowy o rekonstrukcji samolotu - zaznaczył dr Śliwowski, przypominając, iż w muzeach na całym świecie znajdują się tylko trzy egzemplarze halifaxa oraz trochę części pochodzących z tej konstrukcji.
Zestrzelona w Dąbrowie Tarnowskiej maszyna to czterosilnikowy bombowiec typu Handley Page Halifax JP-276A. Leciała nim 7-osobowa załoga, w skład której wchodziło pięciu Kanadyjczyków i dwóch Brytyjczyków. Pilotem samolotu był Arnold R. Blynn. Pozostali lotnicy to: George A. Chapman, Harold L. Brown, C. B. Wylie, Arthur G. W. Liddell, Frederick G. Wenham i Kenneth J. Ashmore.
Halifax był drugim - po samolocie avro lancaster - podstawowym ciężkim nocnym bombowcem brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych okresu II wojny światowej. Był także stosowany do celów patrolowych, a także do specjalnych zadań transportowych, m.in. zaopatrywania ruchu oporu w okupowanych krajach, w tym w Polsce.