Kwestie brytyjskiej monarchii reguluje obecnie prawo z 1701 roku, czyli "Ustawa o następstwie tronu". Zwolennicy jej zniesienia przekonują, że jest ona archaiczna i łamie powszechną w XXI wieku zasadę równości, prowadząc do dyskryminacji ze względu na wyznanie oraz płeć.
Prawo sprzed ponad 300 lat nie tylko zakazuje wstępowania na angielski tron katolikom, ale także wyklucza z dziedziczenia korony tych, którzy poślubili osobę wyznania rzymskokatolickiego. Dokument ogranicza też dziedziczenie tronu przez kobiety. Dopuszczone jest to tylko w sytuacji, gdy w rodzinie królewskiej nie ma męskich potomków.
Zmiany, które przygotowuje Chris Bryant, bliski współpracownik premiera Gordona Browna, miałyby wejść w życie po ewentualnej wygranej Partii Pracy w najbliższych wyborach parlamentarnych, czyli najpóźniej wiosną 2010 roku.