Brytyjska babcia walczy o dotację do energii. "To pomoże też środowisku"
72-letnia Diane Skidmore rozpoczęła kampanię, której celem jest wymuszenie na władzach ustalenia poziomu bezpłatnej energii elektrycznej. Brytyjka przystąpiła do akcji po tym, jak usłyszała od wnucząt, że w jej domu jest zbyt zimno. Petycję podpisało już 350 tysięcy osób.
Od kwietnia brytyjskie gospodarstwa domowe zostały dotknięte kolejną podwyżką cen energii. 54-procentowy wzrost nie będzie ostatnim w tym roku, na październik zapowiadana jest kolejna podwyżka. Gospodarstwa domowe jedynie za prąd będą płaciły 1700-3000 funtów rocznie. Dla wielu mieszkańców Wysp Brytyjskich to cena zaporowa. Zwłaszcza, że podwyżki są odczuwalne w zasadzie we wszystkich dziedzinach życia.
"Rachunki za energię elektryczną wzrosły dramatycznie w ciągu ostatniego roku. W kwietniu był to wzrost 54-procentowy. Te podwyżki sprawiają, że miliony ludzi będą przebywały w zimnych mieszkaniach. Wielu z nich mieszka w wilgotnych domach, cierpi na zły stan zdrowia, zmaga się z głodem i nędzą. Jeszcze przed pandemią i wzrostem cen w Wielkiej Brytanii każdej zimy w wychłodzonych domach umierało 10 tysięcy ludzi. Teraz umrze jeszcze więcej" - alarmuje Diane Skidmore w opisie petycji założonej na stronie Change.org.
"Jestem astmatyczką. Moje wnuki nawet mnie nie odwiedzają, ponieważ mój dom jest zbyt zimny. Obecnie jest zbyt wiele osób, które nie mogą sobie pozwolić na utrzymanie odpowiedniej temperatury. Akcja EnergyForAll oznacza zapewnienie darmowej ilości energii. Wystarczającej, by zapewnić podstawy, takie jak ogrzewanie, gotowanie i oświetlenie, czyli bezpieczeństwo, którego potrzebujemy. Firmy energetyczne osiągają wyjątkowe zyski, podczas gdy my walczymy o opłacenie rachunków. Od kwietnia wiele osób będzie płaciło za energię 700 funtów rocznie więcej niż do tej pory. Nikt nie powinien chorować ani umierać z tego powodu, że nie stać go na ogrzanie domu" - dodała.
Brytyjska babcia walczy o darmową energię
Akcja zapoczątkowana przez Diane Skidmore spotkała się z wielkim odzewem. Jej petycję podpisało ponad 350 tysięcy mieszkańców Wielkiej Brytanii, dzięki czemu inicjatywa jest jedną z najpopularniejszych na stronie Change.org. 72-latka ma mieszkania socjalne w Brixton. - Każdego dnia ludzie głodują i marzną, podczas gdy inni w czasie pandemii wzbogacili się o miliony. Politycy powinni wystąpić ze swoimi propozycjami poprawy tej sytuacji, ale nie przedstawili żadnej. Moja petycja zawiera sensowne sugestie mające na celu pokazanie, jak można zrobić różnicę - powiedziała w rozmowie z dziennikiem "Metro".
Według propozycji emerytki każde gospodarstwo domowe miałoby dostęp do częściowo darmowej energii. Opłaty byłyby pobierane dopiero po przekroczeniu pewnego poziomu. - Zapewnienie tego poziomu darmowej energii sprawiłoby, że ludzie mocniej by się starali, aby nie przekraczać limitu, dzięki czemu zużywaliby mniej, co byłoby korzystne dla całej planety - twierdzi inicjatorka akcji.
Wzrost cen prądu nie jest jedynym, z jakimi zmagają się gospodarstwa domowe w Wielkiej Brytanii. Do tego dochodzi wzrost ubezpieczenia (National Insurance), podatku lokalnego (council tax) oraz największej od lat inflacji. To wszystko sprawiło, że wzrost kosztów życia na Wyspach jest obecnie najwyższy od 70 lat. Minister skarbu Rishi Sunak zaoferował 200 funtów rabatu, który według założeń byłby swego rodzaju poduszką wobec drastycznego wzrostu cen. Tyle że zaoferowany rabat musiałby później zostać zwrócony. Według Diane Skidmore i innych Brytyjczyków akcje rządu to zdecydowanie za mało.
- Pochodzę z pokolenia, które nie znało centralnego ogrzewania. Kiedy było zimno, musieliśmy się cieplej ubierać, by nie zmarznąć we własnym domu. Obecnie musimy robić to samo, aby nie wpędzić się w długi. Ludzie nie chcą brać pożyczek na ogrzewanie. Poza tym jak mieliby je spłacić? To spirala zadłużenia. Obecna sytuacja nikomu nie służy - przyznała 72-latka.