Brytyjscy jeńcy pokazani w Al-Dżazirze to nie żołnierze
Dwaj mężczyźni, których zdjęcia pokazała w środę telewizja Al-Dżazira z informacją, że to brytyjscy żołnierze wzięci do irackiej niewoli, nie są żołnierzami - powiedział rzecznik sojuszniczej kwatery głównej w Katarze mjr Will McKinley. Chodzi prawdopodobnie o Brytyjczyków przebywających w Iraku z misją humanitarną.
McKinley nie miał informacji o organizacji, dla której pracowali Brytyjczycy, ani o miejscu ich schwytania. Al-Dżazira poinformowała, że otrzymała nagranie z rejonu Zubair w pobliżu Basry, gdzie przez ostatnie dni trwały walki. Nie ujawniono, w jaki sposób stacja uzyskała nagranie.
Brytyjskie władze wezwały do natychmiastowego uwolnienia zatrzymanych.
W środę katarska stacja telewizyjna Al-Dżazira pokazała też zdjęcia, na których widać - jak podano - dwóch zabitych brytyjskich żołnierzy. Kpt. Al Lockwood z bazy w mieście Dauha powiedział, że jest "zaszokowany" pokazaniem nagrania i przyznał, że "prawdopodobnie" chodzi o dwóch żołnierzy uważanych dotąd za zaginionych.
Lockwood nazwał pokazanie zdjęć "rażącym, haniebnym złamaniem konwencji genewskich". Podobne zarzuty pojawiły się, kiedy iracka telewizja wyemitowała w niedzielę obrazy co najmniej czterech zwłok, mówiąc, że są to zabici żołnierze amerykańscy, i pokazała pięciu amerykańskich jeńców wojennych.
Emisję nagrania, powtórzoną potem w Al-Dżazirze, ostro skrytykował minister obrony USA Donald Rumsfeld. Większość stacji w USA powstrzymała się od pokazania zdjęć; pełną wersję można było natomiast zobaczyć w telewizjach europejskich.
W podobnym duchu wypowiedział się Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MCK) w Genewie, ale łamanie konwencji wytknął obu stronom konfliktu. Jego zdaniem, tak samo godne potępienia są obrazy irackich jeńców w rękach żołnierzy USA pokazywane w zachodnich stacjach, jak zdjęcia Brytyjczyków czy Amerykanów w Al- Dżazirze.
Wysłannik MCK na Bliski Wschód Balthasar Staehelin przypomniał walczącym w Iraku, że 13. artykuł trzeciej Konwencji Genewskiej o Traktowaniu Jeńców z 1949 roku chroni żołnierzy wziętych do niewoli przed " wystawianiem na ciekawość ogółu".
Dowodzący działaniami sojuszników gen. Tommy Franks bronił się mówiąc, że pokazywanie zbliżeń pięciu przerażonych Amerykanów, w tym wyraźnie rannej kobiety, jest nieporównywalne z obrazami poddających się masowo Irakijczyków.
Czerwony Krzyż jest innego zdania. Prawnik tej organizacji Laurent Colassis twierdzi, że niezależnie od wszystkiego pokazywanie jeńców tak, że można ich zidentyfikować, jest sprzeczne z konwencją. Podobnie jest w przypadku, kiedy są oni pokazani w poniżającej sytuacji.
"Financial Times" pisze, że zdjęć schwytanych Irakijczyków, czasem w pozach zupełnie pozbawionych godności, pełne są telewizje w USA i Europie. Amerykańscy dowódcy przyznali, że będą na to zwracać uwagę i nakazali operatorom towarzyszącym wojsku takie filmowanie jeńców, aby identyfikacja nie była możliwa.
Czerwony Krzyż dogaduje się teraz ze stronami konfliktu w sprawie wysłania do ogarniętego wojną Iraku inspekcji, która zbada losy i traktowanie jeńców. Na razie MCK nie dostał żadnych list nazwisk ani liczby wziętych do niewoli, dlatego nie potwierdza danych podawanych przez walczących: ok. 3,5 tys. w rękach sojuszników i siedmiu w rękach Irakijczyków.
Wszystkie strony zgodnie deklarują, że będą respektować konwencję o traktowaniu jeńców. Przewiduje ona wycofanie jeńców z pola walki "tak szybko, jak jest to możliwe" i dobre traktowanie pojmanych, a także wolny dostęp wysłanników MCK. Poza tym strony walczące mają chronić jeńców przed przemocą, poniżaniem i "wystawianiem na pokaz", a kobiety traktować "z poszanowaniem należnym ich płci".
Konwencja zakazuje stosowania przymusu w celu wydobycia informacji od jeńca i gwarantuje prawo do sprawiedliwego procesu, jeśli zostanie on o coś oskarżony (sama walka po stronie wroga nie jest przestępstwem). Daje też prawo do kontaktu z rodzinami oraz zwolnienia i repatriacji, jak tylko ustaną działania wojenne.(iza)