Brytyjczycy chcą drugiego referendum ws. Brexitu. Ale to nie takie proste
Większość Brytyjczyków chce drugiego referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej - wynika z sondażu YouGov. I gdyby do niego doszło, tym razem zdecydowaliby się pozostać w UE. Ale czy to możliwe? To już zupełnie inna kwestia
10.08.2018 | aktual.: 10.08.2018 17:19
Do końca negocjacji w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej pozostało już niewiele ponad pół roku. Rozmowy są w impasie, rządząca Partia Konserwatywna jest w przedłużającym się wewnętrznym kryzysie. Coraz częściej mówi się o realnym ryzyku brytyjskiego wyjścia z UE bez uzgodnienia warunków, co może skutkować bardzo dotkliwymi konsekwencjami dla brytyjskiej gospodarki. Dlatego coraz większą popularność zdobywa idea drugiego referendum, zgłoszona w lipcu przez konserwatywnych posłów. Jak pokazuje opublikowany w czwartek sondaż YouGov, za ponownym głosowaniem opowiada się większość Brytyjczyków.
Gdyby Londyn nie doszedł do porozumienia z Brukselą, 50 proc. Brytyjczyków poparłoby kolejne głosowanie na temat przyszłości w UE, zaś przeciwnego zdania byłoby jedynie 25 proc. Jednak nawet w przypadku, gdyby rząd May wynegocjował porozumienie, nadal chcieliby zachować ostateczny głos. Referendum w takiej sytuacji poparłoby 43 proc., przeciwnych było 34 proc. badanych.
Sondaż wskazuje też, że wynik drugiego głosowania byłby inny niż ten z czerwca 2016 roku, a opcja pozostania wygrałaby stosunkiem 53-47.
"Politycy ze wszystkich stron coraz bardziej zamykają się w pułapkach wyznaczonych przez siebie czerwonych linii, ale inicjatywa jest po stronie kampanii na rzecz Głosowania Ludowego. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że to jedyny sposób na odzyskanie kontroli nad procesem" - ogłosił na Twitterze poseł Partii Pracy Chucka Ummuna. Swoją aprobatę wyrazili też inni politycy po obu stronach partyjnego podziału.
Długa droga do referendum
Czy oznacza to więc, że Brytyjczycy zagłosują jeszcze raz i będą mieli szansę odwrócić decyzję o Brexicie? Jak tłumaczy w rozmowie z WP dr Przemysław Biskup z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, nie będzie to takie proste.
- Drugie referendum jest możliwe, ale nadal oceniałbym jego prawdopodobieństwo jako niskie. Niedawno opublikowano także inny sondaż, wskazujący na to, że większość Brytyjczyków ma już dość dyskusji na temat Brexitu i chciałaby to zakończyć wychodząc z Unii, bez względu na zdolność do osiągnięcia porozumienia z UE - zauważa ekspert. - Myślę więc, że apetyt na kolejne głosowanie jest ograniczony. Warto też dodać, że podziały społeczne na tle Brexitu są stabilne – nowe wybory czy referendum mogą przynieść więcej pytań niż odpowiedzi - dodaje.
To jednak tylko mała część przeszkód, jakie stoją przed zwolennikami tego, co aktywiści nazwali "People's Vote". Ze względu na terminarz, aby głosowanie mogło się odbyć, państwa Unii prawdopodobnie musiałyby jednomyślnie wyrazić zgodę na przedłużenie okresu negocjacji z Londynem na czas przeprowadzenia. Co więcej, nie wiadomo, jak brzmiałoby pytanie referendalne i jaki wybór otrzymaliby wyborcy. Pomysły są różne: od prostego wyboru "wyjść-zostać", przez wybór między "miękkim" i "twardym" Brexitem , aż do zadania dwóch oddzielnych pytań (na temat przyjęcia wynegocjowanego porozumienia i wyjścia lub pozostania w Unii).
Przeczytaj również: Impas w negocjacjach z UE. Brak porozumienia może być katastrofą
Awantura u Torysów
Jednak największy problem jest inny, czysto polityczny. Chodzi o podziały wewnątrz rządzących Torysów. Partia od dawna jest głęboko podzielona w sprawie Brexitu, przez co pozycja premier May jest niezwykle słaba. Tym bardziej, że w tym tygodniu swoją nieformalną kampanię na rzecz przejęcia przywództwa rozpoczął były minister spraw zagranicznych Boris Johnson. Dlatego zwołanie nowego referendum mogłoby okazać się zabójcze dla całej partii.
- Zorganizowanie referendum wymaga przyjęcia specjalnej ustawy. A w praktyce jedynym sposobem, żeby to zrobić byłaby współpraca premier pani May z częścią opozycji wbrew zdaniu znaczącej części własnych posłów i większości swoich wyborców. Politycznie byłoby to więc bardzo trudne: oznaczałoby to otwartą wojnę wewnątrz partii - tłumaczy Biskup. - Do tego dochodzi jeszcze trzecia sprawa, o znaczeniu ustrojowym: dlaczego drugie referendum miałoby cieszyć się większym poważaniem, niż to pierwsze. Jeśli referenda mają mieć jakąkolwiek wartość, ich wynik musi być implementowany - dodaje.
Światełko w tunelu
Jak twierdzi ekspert, chaos i walki wśród konserwatystów mogą ostatecznie wyjść na korzyść Wielkiej Brytanii i uratować ją od katastroficznej perspektywy Brexitu bez zawarcia umowy z UE.
- Paradoksalnie kryzys przywództwa w Partii Konserwatywnej może ułatwić negocjacje z Unią Europejską. Premier May opublikowała w Białej Księdze swoją propozycję dalszych negocjacji, w której poszła na ustępstwa. Unia staje teraz przed wyborem, czy chce zawrzeć porozumienie w sprawie Brexitu, czy nie. Czasu jest naprawdę mało, a jedynym rozmówcą, z którym da się to sfinalizować, jest premier May - mówi Biskup. - Odrzucenie tej propozycji będzie kolejnym i być może ostatnim gwoździem do trumny pani May - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl