Brutalny gwałt na bezdomnej w Rzymie. Ofiara uważa, że napastnikiem mógł być Polak
- Nie mam dokąd iść - mówi 57-letnia ofiara brutalnego gwałtu, do którego doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek w Rzymie. Kobieta jest przerażona i boi się wypisania ze szpitala. Policja ma za mało danych, by znaleźć sprawcę. Ofiara twierdzi, że napastnik pochodził z Europy Wschodniej. Możliwe, że był Polakiem.
21.09.2017 | aktual.: 21.09.2017 16:19
To już kolejny brutalny gwałt w Rzymie w ciągu 10 dni. W obu przypadkach podejrzani są imigranci. Był też trzeci przypadek, ale wówczas skończyło się na usiłowaniu gwałtu. I też napastnikiem był przyjezdny. Ofiarami też nie są Włoszki.
Atak, w sprawie którego poszukiwany jest Polak, to najświeższa sprawa. Do gwałtu doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek w rzymskim parku Villa Borghese. Ofiarą jest bezdomna Niemka, która od kilku miesięcy przebywa w Rzymie. Krótko po pierwszej w nocy znalazł ją taksówkarz. Była w fatalnym stanie: naga, związana, z chustką wepchniętą w usta, by nie mogła wezwać pomocy. Niektóre media podają, że sprawca dodatkowo ukradł jej 40 euro. Badania w szpitalu potwierdziły, że została zgwałcona.
- Chwycił mnie za włosy, pobił i zgwałcił. W pewnym momencie udało mi się uciec, ale mnie dogonił, związał mi ręce i dalej mnie gwałcił - relacjonowała napadnięta.
Napastnika miała poznać kilka godzin wcześniej. Opisała go jako młodego, między 20. a 25. rokiem życia, jasnoskórego i pochodzącego z Europy Wschodniej. Miał jednak mówić po włosku. Nie wykluczyła, że może być Polakiem. Takie informacje przekazuje "Corriere Della Sera"
Jak pisze gazeta, policja ma za mało danych, by złapać sprawcę. Szuka więc nieco po omacku. W miejscu, gdzie doszło do gwałtu nie ma monitoringu miejskiego, policjanci przeglądają więc zapisy z okolicznych kamer. Przesłuchali ponownie taksówkarza, który znalazł ofiarę. Szukają też wśród rzymskich bezdomnych.
Czekają też, aż ofiara dojdzie do siebie, by uzyskać więcej informacji. I choć fizycznie czuje wraca do zdrowia, to psychicznie jest zupełnie rozbita. Jest przerażona i nie chce wracać do parku, w którym przeżyła koszmar. - Nie mam dokąd iść - mówi. Przebywa pod opieką psychologów. Kiedy będzie w stanie, ma pomóc sporządzić portret pamięciowy.
Sama ofiara pochodzi z małej miejscowości w Saksonii. Wyznała włoskim dziennikarzom, że w Rzymie czuła się dobrze, spała w parku, a o jedzenie prosiła w centrum. Takie życie wybrała. - Nie jestem bezdomna, a czułam się obywatelem świata - relacjonuje jej słowa "Messaggero". Teraz jednak się boi i nie chce wracać na ulicę.
Kilka dni przed wydarzeniami w Villa Borghese, na terenie rzymskiego starego miasta została zgwałcona 20-letnia Finka, która przyjechała do Włoch do opieki nad dziećmi. 22-latek zgwałcił ją na ulicy, nieopodal dworca Termini. Sprawca został aresztowany niedaleko miejsca zdarzenia. Ma status uchodźcy.
Trzecim przypadkiem było usiłowanie gwałtu na młodej turystce z Belgii przez Izraelczyka. Poznali się wieczorem w pubie, a o czwartej rano doszło do próby gwałtu.
Wszystkie te zdarzenia przyczyniły się do wzrostu nastrojów antyimigranckich we Włoszech. Włoska prawica zaczęła nazywać Rzym "ziemią niczyją", a Wochy "krajem gwałtów". Pojawiły się postulaty kastracji chemicznej sprawców napaści seksualnych.
Zapytaliśmy MSZ, czy potwierdza, że sprawcą gwałtu był Polak. - Informujemy, że w tej sprawie policja włoska nadal poszukuje sprawcy, którego tożsamość nie jest znana - odpowiedziało biuro prasowe resortu.