Brutalne "honorowe zabójstwa" w Pakistanie. O los kobiet zawalczy "dżirga sióstr"?
• W Pakistanie doszło w ostatnim czasie do serii głośnych "honorowych mordów"
• Takich zbrodni nie tylko w Pakistanie, ale i na świecie są tysiące
• Apele władz w Islamabadzie, a nawet liderów religijnych mogą nie zatrzymać tej fali
• Czy los choć części Pakistanek poprawi "dżirga sióstr"?
16.06.2016 | aktual.: 16.06.2016 21:39
Choć 18-letnia Saba i 35-letni Karamat Ali wzięli ślub mimo sprzeciwów rodziny panny młodej, liczyli, że ci z czasem pogodzą się z ich decyzją. Półtora roku po ślubie pojechali więc do rodzinnego Lahaur we wschodnim Pakistanie. Ich nadzieje, wszystkie marzenia i plany na przyszłość roztrzaskały się o kule wystrzelone z broni ojca Saby, który zabił młodych i swojego sąsiada za wspieranie małżonków - wynika z informacji brytyjskiego dziennika "The Guardian".
Zaledwie kilka dni wcześniej media obiegła inna wiadomość o 18-letnia Zeenat Rafiq, która zginęła w prawdziwych męczarniach, oblana benzyną i podpalona. Taką śmierć rzekomo wybrała dla niej jej własna matka, jak wynika z doniesień mediów, sędzia i kat w jednej osobie dla młodej córki. Choć niewykluczone, że pomagali jej też inni członkowie rodziny. Czym zawiniła Zeenat? Ona również wbrew rodzinie poślubiła mężczyznę, którego sama wybrała.
Tydzień przed mordem Zeenat podobnie zginęła inna 18-latka, Maria Sadaqat. Według opisu BBC News, młodziutką nauczycielkę zaatakowała w jej domu grupa mężczyzn, gdy ta nie zgodziła się wyjść za mąż za syna dyrektora szkoły, w której pracowała.
Jeszcze wcześniej koszmarny koniec spotkał 16-letnią dziewczynkę, Amber, z Abbottabad, którą - jak podawał pakistański serwis Dawn - lokalna dżirga, czyli rada starszych, skazała na śmierć, bo pomogła parze zakochanych przyjaciół uciec z wioski. Nastolatkę za jej "zbrodnię" odurzono narkotykami i zabito - podpalono w zamkniętym samochodzie.
To tylko ostatnie, bo z czerwca i maja tego roku, takie najgłośniejsze historie, ale podobne przypadki można by opisywać bez końca. W Pakistanie każdego roku ofiarami tzw. honorowych zabójstw stają się setki osób, w większości kobiety. Ich "grzechy"? Najczęściej wyjście za mąż bez zgody rodziny lub odrzucenie zaręczyn, przed lub pozamałżeński romans, czasem ledwie cień podejrzenia, że do niego doszło, homoseksualizm, a nawet zostanie ofiarą gwałtu. I choć aktywiści apelują: w mordowaniu nie ma nic honorowego, to do takich ataków wciąż dochodzi i to na całym świecie.
Według danych ONZ z 2000 r. każdego roku na świecie ginie w ten sposób 5 tys. osób, ale najpewniej liczby też są dużo wyższe. Do zbrodni dochodzi głównie w krajach Azji Południowej, Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, ale przypadki "honorowych mordów" notowane są nawet w Europie czy USA. I choć obrońcy praw człowieka podkreślają, że takie ataki wychodzą ponad podziały religijne (również w Pakistanie w ostatnim czasie doszło do "honorowego zabójstwa" w chrześcijańskiej rodzinie), to zdecydowana większość ma być popełniana w społecznościach muzułmańskich, jak wynika z danych przedstawionych kilka lat temu przez "Middle East Quarterly".
Według tego samego źródła sprawcami dwóch trzecich takich zbrodni na świecie są członkowie rodziny ofiary. Choć, tak jak w przypadku nastolatki z Abbottabad, czasem atak to "wyrok" lokalnych rad. Dżirgi działają nie tylko w Pakistanie, ale też Afganistanie. I mimo że w tym pierwszym ich wyroki są nielegalne, krajowe prawo pozostaje na papierze, a na wiejskich obszarach wciąż decydują rady starszych.
Potępienie kleryków i działania samych kobiet
Organizacja Human Rights Watch zwraca uwagę, że w sprawach związanych z "honorowymi zabójstwami" często wykorzystuje się prawo przebaczenia, czyli zasadę, która pozwala na odstąpienie od ścigania sprawcy, jeżeli rodzina ofiary daruje mu jego winy. Problem w tym, że w przypadkach takich mordów bliscy sprawcy i ofiary to ta sama rodzina. Według HRW "honorowe zabójstwa" powinny być poza regułą przebaczenia. - Pakistańskie prawo dosłownie pozwala, by mordercom uchodziły na sucho zbrodnie wobec kobiet z ich rodziny. Prawo powinno chronić kobiety przed takimi okrutnymi atakami, a nie dawać furtkę do obrony mordercom - ocenił w oświadczeniu HRW przedstawiciel tej organizacji Brad Adams.
Niestety, jak ocenia BBC News, bez odzewu mogą pozostawać nie tylko apele władz (premier Pakistanu Nawaz Szarif nazwał mord 18-latetniej Zeenat "nieislamskim" i wezwał do dokładnego śledztwa), ale też religijnych przywódców. Bo choć pakistańska rada duchownych, która doradza rządowi, również określiła tę zbrodnię za sprzeczną z nauką islamu i bezprawną, to to sam ciało ledwie kilka tygodni wcześniej uznało, że mąż ma prawo "lekko bić" swoją żonę. Kobiety są po prostu wciąż przez wielu traktowane jak własność.
Być może więc cała nadzieja na lepszą przyszłość dla Pakistanek spoczywa właśnie na ich, a nie męskich barkach. Według serwisu amerykańskiej rozgłośni PRI (Public Radio International) grupa Pakistanek z Doliny Swat, która miła na tyle dość niesprawiedliwości wobec kobiet, założyła trzy lata temu własną radę, "dżirgę sióstr". Jak wyznała PRI przedstawicielka rady, na przestrzeni lat zgłosiło się do nich tysiąc kobiet i dziewcząt, ofiar przemocy, z prośba o pomoc. Ale członkinie kobiecej dżirgi wiedzą, że nie wszystkim podoba się ich działalność i same sporo ryzykują.