Brutalne egzekucje Kim Dzong Una
Czy za uśmiechem kryje się nie tylko bezwzględny dyktator, ale także sadysta?
Czystki Kim Dzong Una. Tak pozbywał się politycznych wrogów
Nie pierwszy raz świat obiega wieść o brutalnej egzekucji w Korei Północnej. Tym razem pozbawiony życia został Hyon Yong Chol, minister obrony (na zdjęciu). Według źródeł z Korei Południowej, polityk zapłacił życiem za drzemkę podczas uroczystości wojskowych.
Wydaje się to jednak wyłącznie pretekstem, bo według mediów z Południa, minister już wcześniej naraził się wodzowi, kwestionując jego opinie i postanowienia.
Największy szok wzbudziły doniesienia o samym sposobie wykonania kary śmierci. Hyon został ponoć zabity za pomocą broni przeciwlotniczej. Egzekucja miała miejsce 30 kwietnia, a przyglądały jej się setki ludzi. Taka forma miała pokazać potencjalnym niepokornym obywatelom, że młody dyktator sprawuje pełnię władzy.
Według przecieków z Korei Północnej, Kim dotychczas eliminował swoich przeciwników miotaczami ognia, moździerzami, bronią przeciwlotniczą, truciznami, a nawet rzucał ich na pożarcie wygłodniałych psów... Problem w tym, że część z tych informacji była później dementowana jako nieprawdziwa. Prawdziwe są za to czystki, te dyktator przeprowadza bez cienia wątpliwości.
oprac. Adam Parfieniuk
Dzang Song Thaek
Dzang Song Thaek to najwyżej postawiona figura północnokoreańskich elit, która przypłaciła życiem niezadowolenie wodza. Należał do najściślejszego kręgu władzy, a znalazł się w nim m. in. dzięki ożenieniu się z Kim Kyong Hui, jedyną córką Kim Ir Sena, "ojca-założyciela" Korei Północnej.
Kim Dzong Un nie zawahał się przed likwidacją własnego wuja, którego uznał za poważnego konkurenta do władzy. Wielu badaczy Korei Północnej twierdziło, że gdy w ostatnich dwóch-trzech latach życia Kim Dzong Il nie mógł pełnić obowiązków lidera ze względu na zły stan zdrowia, to właśnie jego szwagier przejął władzę. Zabicie Dzang Song Thaeka było więc umocnieniem rządów nowego dyktatora Kim Dzong Una, który objął "tron" w grudniu 2011 roku.
Młody Kim najpierw wykorzystał wuja w charakterze doradcy, później marginalizował jego pozycję, by po dwóch latach pozbyć się go na dobre. W grudniu 2013 Dzang został obwołany zdrajcą, zdegradowany w armii, zwolniony ze stanowisk, wyrzucony z partii i aresztowany (na zdjęciu). Został też wyretuszowany ze zdjęć, na których wcześniej pojawiał się w towarzystwie północnokoreańskich elit.
Forma egzekucji z początku wydawała się szczególnie odrażająca. Świat obiegła bowiem wieść, że wuj Kim Dzong Una został zagryziony przez wygłodniałe psy, a wszystkiemu przyglądał się lider. W rzeczywistości Dzang został "tylko" rozstrzelany przez pluton egzekucyjny. Jednak to nie wystarczyło Kim Dzong Unowi...
Kim Kyong Hui
Po zabiciu Dzanga Kim Dzong Un zabrał się również za jego żonę (oboje na zdjęciu). Śmierć siostry jego ojcawyszła na jaw kilka dni temu.
Kim Kyong Hui również była ważną członkinią najściślejszego kręgu władzy w Korei Północnej. W czasach rządów brata, Kim Dzong Ila, była jego doradczynią. Gdy dwa lata temu nie została zabita wraz z mężem i zachowała swoją pozycję, zaczęto spekulować, że para już od jakiegoś żyła w separacji.
Po śmierci Dzang Song Thaeka stale pojawiały się plotki o jej śmierci, chorobach i alkoholizmie. Według jednych pogłosek - od 2013 roku miała być przykuta do łóżka w stanie wegetatywnym, według innych - popełniła samobójstwo. W lutym pojawiła się północnokoreańskim parlamencie, co ucięło spekulacje.
Ostatnie informacje o ciotce Kima pochodzą od uciekiniera, który kilka dni temu wyjawił, że dyktator kazał zabić Kim Kyong Hui. - To było 5 lub 6 maja ubiegłego roku. Kim Dzong Un rozkazał ją zabić. Wiedzieli o tym tylko członkowie jego osobistej ochrony z oddziału 974, dziś wyżsi przedstawiciele władz wiedzą, że została otruta - zdradzał uciekinier na antenie CNN. Jego zdaniem ciotka została w ten sposób "uciszona", bo zbyt otwarcie uskarżała się na egzekucję męża. Jak dotąd, tej relacji nie udało się jeszcze potwierdzić w innych źródłach.
O Sang Hon i współpracownicy Dzanga
O Sang Hon był współpracownikiem Dzang Song Thaeka i został zabity z powodu podobnych zarzutów, co jego przełożony. Zastępca ministra w resorcie bezpieczeństwa publicznego zginął w wyjątkowo brutalny sposób. Według doniesień południowokoreańskich mediów, został spalony żywcem przy pomocy miotaczy ognia.
Nie był jedynym człowiekiem związanym z wujem Kim Dzong Una, który przypłacił współpracę życiem. Szacuje się, że oprócz niego zginęło lub zostało zesłanych do obozów pracy 11 innych członków partii bliskich Dzangowi, a około 100 innych zostało wyrzuconych ze struktur. Wszystkim zarzucano, że uczynili z ministerstwa, któremu szefował Dzang, jego prywatny folwark. Wykorzystywanie swojej pozycji przez północnokoreańskie elity, które w zasadzie mają monopol na prowadzenie biznesu w całym kraju, nie jest niczym szczególnym. Problem w tym, że Dzang wypadł ze ścisłego kręgu władzy, a wraz z nim jego ludzie.
Kim Chol i żałobna czystka
Kim Chol był wysoko postawionym oficerem północnokoreańskiej armii, który został zabity w czystkach z początku 2012 roku, niedługo po objęciu władzy przez Kim Dzong Una. Oficjalnym powodem jego egzekucji było "picie i hulanki" w czasie okresu 100-dniowej żałoby po Kim Dzong Ilu. Wojskowy był jedną z 14 osób, które zginęły lub zostały usunięte ze stanowisk po rozpoczęciu rządów młodego dyktatora.
Informacje o sposobie wykonania wyroku na Kim Cholu były zatrważające. Kim Dzong Un zrezygnował z tradycyjnego plutonu egzekucyjnego. Zamiast karabinów kazał użyć moździerza, którego pocisk rozerwał ciało wojskowego.
Raz jeszcze pojawiły się jednak wątpliwości, co do rzetelności tych przekazów. Prestiżowy magazyn "Foreign Policy" pisał nawet o przesadzonych relacjach, które mają swoje źródła nie w faktach, a w internetowych plotkach.
Mun Kyong Jin
Jeszcze większe wątpliwości budzi rzekoma egzekucja Mun Kyong Jina, który uchodzi za czołowego skrzypka w Korei Północnej (na zdjęciu). Muzyk, który wielokrotnie koncertował za granicą i był pupilem władzy, miał jej podpaść w sierpniu 2013 roku.
Wraz z kilkunastoosobowym zespołem został zatrzymany pod zarzutem szerzenia pornografii i posiadania Pisma Świętego. Te sam relacje mówiły o rozstrzelaniu przez pluton egzekucyjny całej grupy trzy dni po aresztowaniu. Problem w tym, że na liście, jaka pojawiła się w zachodnich mediach, figurowała piosenkarka, która nie została zabita przez reżim. Hyong Son Wol, o której plotkowano, że niegdyś była partnerką Kim Dzong Una, wystąpiła w maju ubiegłego roku na jednym z partyjnych wieców.
Pojawienie się wokalistki podaje w wątpliwość egzekucję kilkunastu muzyków, choć wcześniej była on potwierdzana nawet przez szefa południowokoreańskiego wywiadu.
oprac. Adam Parfieniuk