Brutalna lekcja religii o aborcji. Szefowa MEN zabiera głos
Anna Zalewska w Radiu ZET broniła katechetki, która zrobiła lekcję o aborcji dla 11-letnich dzieci. - Przeprosiła, a rodzice te przeprosiny przyjęli - odpowiedziała na pytanie Moniki Olejnik o odpowiedzialność nauczycielki. Lekcję opisał jako pierwszy portal cozadzien.pl.
Minister edukacji narodowej w audycji "Gość Radia ZET" przyznała co prawda, że 11 lat to zbyt mało, aby robić tam lekcje o aborcji. - Katechetka nadużyła rzeczywiście zaufania rodziców, zrobiła to na zbyt wczesnym etapie, to było przede wszystkim oburzające. Rzeczywiście jedenastolatka niekoniecznie zna swój cykl, swoje ciało, a dowiaduje się już o tak drastycznych zdarzeniach, choć prawdziwych - mówiła Zalewska.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości oceniła też, że nastolatkowe rozpoczynający życie seksualne powinni znać film antyaborcyjny "Niemy krzyk". Nie umiała jednak powiedzieć, w jakim wieku dzieci powinny zobaczyć ten film. - Powinni decydować rodzice. Ja generalnie uważam, że edukacja seksualna powinna być po stronie rodziców. Szkoła powinna być, ewentualnie, wsparciem - mówiła szefowa MEN.
Jak informuje portal mojradom.pl, katechetka z PSP nr 34 opowiadała uczniom klas piątych, że podczas aborcji dochodzi do rozerwania ludzkiego ciała. Do domu zadała obejrzenie filmu „Niemy krzyk”. Oburzeni rodzice interweniowali u dyrekcji.
Dzieci były przerażone. Jedne z nich pytały rodziców, czy dorośli robią "takie rzeczy" żywym dzieciom. - Córka ma 11 lat i nawet nie ma pojęcia, w jaki sposób dochodzi do ciąży - relacjonowała jedna z matek. - Katechetka wykroczyła poza program nauczania – mówi Danuta Kuźmiuk, dyrektor placówki portalowi cozadzien.pl, który jako pierwszy poinformował o sprawie.
Nie wiadomo, czy katechetka poniesie konsekwencje i jakie one będą. W PSP nr 34 uczy od dwóch miesięcy.
Danuta Kuźmiuk jeszcze tego samego dnia przeprowadziła rozmowę z katechetką i powiadomiła o incydencie magistrat. Informację o całej sprawie szkoła przekazała również wydziałowi katechetycznemu Kurii Diecezji Radomskiej. Konsekwencją tak przeprowadzonej lekcji może być np. odwołanie katechetki ze szkoły przez biskupa. Podczas rozmowy z dyrekcją szkoły i psychologiem piątoklasiści zaprzeczyli, że pani katechetka kazała im oglądać film i rozmawiać z biologiem.
- Musiałam zareagować, ponieważ uważam, że aborcja nie jest tematem, który powinien dotyczyć uczniów szkoły podstawowej, a już na pewno nie klasy piątej – mówi portalowi cozadzien.pl dyrektor podstawówki.