Bruncz o rozliczeniu Kościoła z przypadkami pedofilii: "Episkopat gra na czas?"
Prezentacja katalogu ze statystycznymi danymi osób seksualnie wykorzystywanych przez duchownych – to główny punkt zapowiedzianego na czwartek spotkania przedstawicieli Konferencji Episkopatu Polski z mediami. Trudno się spodziewać przełomu, bo będzie to najprawdopodobniej dokument z informacjami zebranymi z diecezji. A więc takimi, które zostały w dużej części opisane przez media.
13.03.2019 16:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mało prawdopodobne jest przedstawienie informacji nie tyle o samych księżach czy zakonnicach, którzy dopuścili się aktów przemocy seksualnej na nieletnich, ale przede wszystkim o biskupach, którzy ponoszą moralną i kanoniczną odpowiedzialność za czyny popełnione przez ich podwładnych.
Póki co sprawa wygląda tak, że polscy biskupi – jako ciało zarządzające – pochylają się z bólem i troską nad problemem, wypowiadają się i ważą słowa tak, jakby problem był przez nich jedynie administrowany lub duszpastersko przetwarzany. Biorąc pod uwagę wydarzenia w Australii – wyrok skazujący kard. George’a Pella, procesy przeciwko hierarchom we Francji, Niemczech, Ameryce Południowej i Północnej – Polska jawi się jako kraj, w którym problem pedofilii dotyczy jedynie niższego kleru i zakonnic, a biskupi urzędowo wyrażają żal, ubolewanie i odprawiają nabożeństwa ekspiacyjne.
Chyba nikt nie uwierzy, że w tak dużym kraju jak Polska, z tak liczną hierarchią, problem miałby nie dotyczyć samych biskupów, którzy ponoszą przecież pierwszorzędną odpowiedzialność za zło przemilczane, zatuszowane i brak zadośćuczynienia ofiarom. Brak rzetelnego raportu – bo trudno za takowy uznać zlepek linków i doniesień prasowych przedstawiony z hukiem przez Fundację Nie Lękajcie się – stanowi realną przeszkodę w odpowiedzialnym przepracowaniu kwestii pedofilii w Kościele rzymskokatolickim. Oczywiście, sprawa ma szerszy wymiar, dotyczy nie tylko środowisk kościelnych, ale także innych aspektów, o których mówił papież Franciszek podczas watykańskiego spotkania biskupów.
Można jednak odnieść wrażenie, że szerokie zarysowanie problematyki wykorzystywania dzieci jawi się niekiedy jako narracja, która ma przykryć to, co jest powodem oburzenia, zgorszenia i wściekłości w wielu krajach świata. Trzeba mieć świadomość, że episkopat to mężczyźni w różnym wieku z różnymi doświadczeniami, różnymi wrażliwościami, a co za tym idzie kierowane przez nich diecezje różnie podchodzą do problemu walki z pedofilią. Jak stwierdził Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny Więzi, w sprawie widać Kościoły różnych prędkości i dotyczy to nie tylko zagranicy, ale też Polski.
Skoro odpowiedzialność za eskalację kryzysu ponoszą biskupi nie tylko w roli bezpośrednich sprawców, ale także jako współwinowajców, którzy dysponowali narzędziami, aby sprawom nadać właściwy bieg, to trudno oczekiwać, że są właściwym gremium, by rzetelnie zmierzyć się z problemem.
Przypadki Australii, Irlandii, Niemiec i Francji pokazują, że jedynie zewnętrzna, wolna od hierarchicznych nacisków komisja jest w stanie mówić bez ogródek o trudnych sprawach. W czwartek przekonamy się, czy obrady KEP w Warszawie są realnym krokiem na drodze ku naprawieniu zła i ukarania winnych, czy grą na czas, ugaszeniem pożaru rozpalonym przez "Kler” i doniesienia medialne z procesów wytaczanym hierarchom.
Nie jest też tak, że w Polsce nie dzieje się nic dobrego w temacie. Owszem dzieje się, a to za sprawą świeckich katolików, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, o czym świadczy inicjatywa "Zranieni w Kościele” – telefon wsparcia dla osób dotkniętych przemocą seksualną w Kościele.
Projekt prowadzony przez Klub Inteligencji Katolickiej w Warszawie, Laboratorium „Więzi” oraz Fundacje Pomocy Psychologicznej Pracownia Dialogu to kropla w morzu potrzeb, ale jest też konkretnym i realnym dowodem na tym, że nie biskupami stoi Kościół, a świeccy nie muszą być tylko statystami i wykonawcami biskupiej woli.