Blokada pieniędzy dla Polski? Jest głos wiceszefowej KE
We wtorek odbyła się ministerialna dyskusja o stanie polskiej praworządności. Doszło do niej zaraz po pojawieniu się spekulacji o kolejnej stracie funduszy przez Polskę. O "zrozumiałej frustracji", w kontekście trwającej już kilka lat procedury, mówił przewodniczący obrad - czeski minister. O odpuszczaniu Warszawie nie ma jednak mowy. Polskę chwalono za to za pomoc Ukrainie - donosi "Rzeczpospolita". Głos zabrała także wiceszefowa KE Vera Jourova.
Do debaty doszło podczas obrad Rady Unii Europejskiej w Luksemburgu. Już na ich początku Vera Jourova, komisarz odpowiedzialna za unijną praworządność, mówiła o funduszach, których utrata grozi Polsce. Jak wiemy od kilku dni, chodzi już nie tylko o KPO, ale także o Fundusze Spójności (sama Polska zgłosiła, że nie spełnia części warunków w tym zakresie). Jourova przekonywała, że "wierzy" w kolejne negocjacje w tej sprawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekonomista nie zostawia suchej nitki na rządzie. "To byłby scenariusz katastroficzny"
Sądy nieustanną kością niezgody
Głównym aspektem debaty była jednak kwestia praworządności w Polsce i stanu polskiego sądownictwa. Głos zabrała około połowa debatujących polityków. Minister z Czech (prezydencja unijna) przekonywał, że dyskusja nie powinna mieć charakteru "czarne-białe".
– Owszem, po pięciu latach ten proces wydaje się frustrujący dla wielu obserwatorów. Ale myślę, że powinniśmy zastanowić się nad dwoma aspektami – co ten proces przynosi, a czemu zapobiega lub zapobiegł. Czy bez tego postępowania sytuacja, z pewnego punktu widzenia, nie byłaby jeszcze gorsza? – cytuje ministra Mikulaša Beka "RP".
O przełomie nie mogło być jednak mowy, co podkreślała Jourova. Wszystko przez brak kluczowych zmian w funkcjonowaniu TK i systemu dyscyplinarnego dla sędziów, głównie w postaci Izby Odpowiedzialności Zawodowej, która zastąpiła Izbę Dyscyplinarną. KE i w niej widzi problemy, głównie w kwestii powołanych do niej sędziów.
Bruksela oficjalnie nie stawia wytycznych
– Jak już wyjaśniliśmy, ustawa zainicjowana przez prezydenta Andrzeja Dudę nie spełnia w pełni wymogów Komisji w sprawie KPO. Dyskutujemy, jak z tego wybrnąć - miała mówić komisarz. A to właśnie ten aspekt jest kluczowy dla osiągnięcia tzw. "kamieni milowych" i potencjalnych wypłat z KPO.
Bruksela nie wskazuje jednak, co konkretnie powinna zrobić Polska, jakie zmiany wprowadzić, żeby uruchomić środki. "Bardzo trudno to wyobrazić sobie bez kolejnych zmian legislacyjnych" - cytuje swojego rozmówce w Brukseli "Rzeczpospolita". Dziennik wskazuje, że złagodzenie problemu mogłoby przynieść m.in. poprawki do tzw. "ustawy Dudy" oraz zawieszenie tzw. "ustawy kagańcowej" (o ustroju sądów powszechnych). Za jej łamanie, zgodnie z wyrokiem TSUE, Polska płaci milion euro kary dziennie.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ