Brudziński odwołał lubuskich komendantów, a oni nadal pełnią służbę w policji

Komendant lubuskiej policji Jarosław Janiak, a także jego zastępca Piotr Fabijański, odwołani przez szefa MSWiA, nadal pełnią służbę w policji. Jak ustaliła Wirtualna Polska, obaj pozostają w dyspozycji komendanta głównego, a obecnie przebywają na zwolnieniu lekarskim i otrzymują 80 proc. miesięcznego wynagrodzenia.

Brudziński odwołał lubuskich komendantów, a oni nadal pełnią służbę w policji
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Jedzura
Sylwester Ruszkiewicz

26.07.2018 | aktual.: 26.07.2018 14:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do ich odwołania doszło 21 czerwca, dzień po tragicznych wydarzeniach w jednym z ośrodków MSWiA w Świnoujściu. Po odprawie kadry gorzowskiej Komendy Wojewódzkiej Policji zginął tam Adam Pawlak, pełniący obowiązki dowódcy w Samodzielnym Pododdziale Antyterrorystycznym Policji w Gorzowie Wielkopolskim. Miał 47 lat, w policji służył od dwóch dekad. Zostawił żonę, osierocił czwórkę dzieci.

Obraz
© twitter.com | Twitter.com

Szybko wyszło na jaw, że po odprawie w ośrodku miała miejsce zakrapiana alkoholem impreza. Pawlak wypadł przez okno. Mimo prób udzielenia pomocy, zmarł na miejscu. Następnego dnia rano na odprawie nie pojawiło się 11 policjantów z kierownictwa gorzowskiej policji. Wśród nich byli naczelnicy i szefowie komend powiatowych. Nieoficjalnie mówiło się, że chcieli uniknąć badania na zawartość alkoholu we krwi. Ich również odwołał szef MSWiA Joachim Brudziński.

Jak ustaliła Wirtualna Polska, odwołanie szefów lubuskiej policji - Jarosława Janiaka i Piotra Fabijańskiego - wcale nie było równoznaczne z wydaleniem ich ze służby. - Obaj decyzją komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka nadal pozostają w dyspozycji szefa policji. W praktyce oznacza to, że wykonują obowiązki służbowe zlecone przez komendanta głównego policji. W dyspozycji mogą pozostawać przez sześć miesięcy – mówi WP rzecznik KGP Mariusz Ciarka.

Zgodnie z przepisami, komendant pozostający w dyspozycji przez sześć miesięcy zachowuje prawo do uposażenia w wysokości przysługującej mu przed odwołaniem. Komendant wojewódzki zarabiał ok. 9,5 tys. zł. Jego zastępca kilkaset złotych mniej. Jednak jak nieoficjalnie ustaliliśmy, obaj przebywają obecnie na zwolnieniu lekarskim. Dostają więc miesięcznie 80 proc. wynagrodzenia. Jeśli zdecydowaliby się przejść na emeryturę, czeka na nich kolejny bonus – w wysokości sześciomiesięcznej odprawy, a więc ponad 55-60 tys. zł.

Przypomnijmy, że to nie pierwsza taka kontrowersyjna sytuacja z odchodzącymi policjantami z kadry kierowniczej. W lutym „Gazeta Wyborcza” podała, że mundurowi zdymisjonowani po śmierci Igora Stachowiaka, torturowanego na wrocławskim komisariacie, nie tylko uciekli przed odpowiedzialnością dyscyplinarną na emerytury, ale dostali też bardzo wysokie odprawy. Mieli otrzymać od 45 tysięcy do 60 tysięcy złotych.

- To bulwersujące. Ta sytuacja wygląda, jakby to były nagrody za milczenie i za przyzwolenie na tuszowanie sprawy tej okrutnej zbrodni, która ciągle bulwersuje i która ciągle - jestem przekonany - nie jest wyjaśniona - mówił wtedy szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (1)