"Brudni i przerażeni". Porzuceni dwu i czterolatek w Łodzi
Dwuletni chłopiec i jego o dwa lata starszy brat błąkali się bez opieki po łódzkich ulicach. - Byli brudni i przerażeni - relacjonowali policjanci wezwani przez przechodniów. Matka zainteresowała się ich losem dzieci dopiero następnego dnia. Teraz 22-letniej kobiecie grozi nawet do pięciu lat więzienia. Chłopcy trafili do szpitala im. Matki Polki.
Powyrywane gniazdka z kontaktów
Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, zaopiekowali się dziećmi. Okryli je kocem i zaczęli ustalać, co się wydarzyło. Okazało się, że dwu i czteroletek mieszkają tuż obok.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że dzieci są brudne i niekompletnie ubrane. Jeden z nich miał na sobie od pasa w dół tylko skarpetki - opowiadała mł. insp. Joanna Kącka z łódzkiej policji na antenie TVN24.
W mieszkaniu policjanci znaleźli zaniedbanego psa, na podłodze znajdowały się fekalia, z kontaktów powyrywane były gniazdka z wystającymi przewodami elektrycznymi.
W trakcie interwencji, w pobliżu domu zatrzymano dziadka chłopców, który na widok policji próbował odejść. 62-latek nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego dzieci same błąkały się po ulicy i gdzie jest ich matka.
Matka przeszła załamanie nerwowe?
Funkcjonariusze próbowali dodzwonić się do matki chłopców (numer jej telefonu mieli od dziadka maluchów), ale kobieta nie odbierała telefonu. Dopiero następnego dnia 22-latka przyszła na pobliski komisariat.
Matka tłumaczyła, że była u znajomego. Nie potrafiła wyjaśnić swojego zachowania, mówiła tylko, że przeszła załamanie nerwowe. Usłyszała już zarzut narażenia chłopców na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Grozi jej do pięciu lat więzienia. Może też stracić prawa rodzicielskie.
O losie dwu i czterolatka zadecyduje sąd rodzinny.
Źródło: WP, TVN24