Bronisław Komorowski: referendum na Krymie nie ma mocy obowiązującej
Prezydent Bronisław Komorowski ocenił, że w świetle prawa ukraińskiego referendum na Półwyspie Krymskim nie ma mocy obowiązującej. Jak podkreślił, w tej kwestii należy zapoznać się przede wszystkim z uwarunkowaniami formalnoprawnymi.
06.03.2014 | aktual.: 06.03.2014 13:59
Bronisław Komorowski, przebywający z dwudniową wizytą w Turcji, odniósł się do czwartkowej decyzji parlamentu Krymu, który opowiedział się za wejściem półwyspu w skład Federacji Rosyjskiej i za wyznaczeniem na 16 marca referendum z dwoma pytaniami, z których jedno brzmi: "czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu Federacji Rosyjskiej?".
Drugie pytanie brzmi: "czy jesteś za przywróceniem obowiązywania konstytucji Republiki Krym z 1992 roku i za statusem Krymu jako części Ukrainy?". Parlament ponadto stwierdził, że ten z wariantów, który poprze większość głosujących, będzie uznany za bezpośrednie wyrażenie woli mieszkańców Krymu.
- Uważam, że oczywiście warto się zapoznawać z treścią pytań, ale przede wszystkim warto zapoznać się z formalnoprawnymi uwarunkowaniami, które decydują o tym, czy takie referendum ma moc obowiązującą czy nie ma. Wydaje mi się, że w świetle prawa ukraińskiego nie ma - powiedział Komorowski dziennikarzom w Polonezkoy (Adampol) pod Stambułem.
Jak podkreślił, podczas rozmów z najważniejszymi politykami w Turcji uzyskał zapewnienie, że Turcja wspiera tak jak Polska integralność terytorialną Ukrainy w obliczu zagrożenia "jakimiś pomysłami egzotycznymi i niebezpiecznymi dotyczącymi rozluźnienia jej formuły państwowej".
- Ze strony Turcji co zrozumiałe silnie kładziony jest nacisk, aby rozumieć pod pojęciem wspierania integralności terytorium Ukrainy także przynależność Krymu do Ukrainy. To się da także wytłumaczyć szczególnym zainteresowaniem Turcji losem liczącej się grupy mniejszości narodowej Tatarów krymskich żyjącej na Krymie - zaznaczył polski prezydent.
Komorowski dodał także, że Turcy podkreślają pełną solidarność z instytucjami świata zachodniego, jeśli chodzi o pomoc dla nowej władzy ukraińskiej, która przyjęła kurs prozachodni. - Ta Pomoc turecka, tak jak zresztą i polska, wyrazi się m.in. przez zaangażowanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, gdzie są także tureckie tak jak i polskie pieniądze - powiedział Komorowski.
Zdaniem prezydenta, Turcja zajmuje zdecydowane proukraińskie stanowisko i milczy w sprawach rosyjskich.
Turcja interesuje się sprawą Krymu m.in. z powodu mieszkającej tam około 300-tysięcznej społeczności Tatarów, historycznie i kulturowo związanych z Turcją. Tatarzy stanowią 12 proc. mieszkańców Autonomicznej Republiki Krymu. Posługują się językiem bliskim tureckiemu i są sunnitami, tak jak większość Turków.
Na decyzje Ankary w kwestii Ukrainy wpływa jednak zależność od dostaw rosyjskiego gazu. Turcja nie miałaby wystarczających rezerw tego surowca, gdyby Rosja odcięła jej dostawy.
W minioną sobotę szef MSZ Turcji Ahmet Davutoglu złożył wizytę w Kijowie, podczas której wyraził zdecydowane poparcie dla nowych ukraińskich władz i jednocześnie opowiedział się za utrzymaniem integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy.
Tureckie wojsko podało we wtorek, że Ankara poderwała osiem myśliwców F-16, gdy rosyjski samolot patrolowy przeleciał wzdłuż tureckiego wybrzeża Morza Czarnego. Incydent wydarzył się w poniedziałek. Rosyjski samolot pozostał w międzynarodowej przestrzeni powietrznej - zaznaczono w oświadczeniu umieszczonym we wtorek na stronie internetowej sztabu generalnego tureckich sił zbrojnych.
Turcja należy do NATO; w niedzielę Sojusz potępił militarne działania Rosji na Krymie i wezwał do wycofania rosyjskich wojsk do baz.