Bronisław Komorowski: pod wpływem śmierci żołnierza nie można korygować polityki zagranicznej kraju
(RadioZet)
07.11.2003 | aktual.: 07.11.2003 12:58
Gościem Radia Zet jest Bronisław Komorowski – były minister obrony narodowej, wita Monika Olejnik, dzień dobry panie ministrze Dzień Dobry pani, witam słuchaczy Po wczorajszym tragicznym wydarzeniu, po wczorajszej śmierci majora Kubczyka, już wiemy że nie jest to misja pokojowa tak jak zapewniali politycy, ale misja wojenna, jak to może zmienić nastawienie naszych żołnierzy w Iraku Słusznie pani przypomniała, że na początku, w momencie podejmowania decyzji przez prezydenta, przez premiera, przez rząd o wysłaniu polskich żołnierzy do Iraku stworzono wrażenie ze jest to misja łatwa, o charakterze bardziej pokojowym niż militarnym, aczkolwiek w procesie szkolenia, przygotowywania żołnierzy niewątpliwie w wystarczającym stopniu zwracano uwagę na jej odmienność w porównaniu na przykład z Bałkanami gdzie problemem było rozdzielenia zwaśnionych stron. Więc takie wrażenie powstało w opinii publicznej, podobnie zresztą jak inne przesadnie optymistyczne przekonania o tym, że z misją polską w Iraku wiązać się będą
jakieś ogromne zyski gospodarczej natury. Dzisiaj widać, że to jest inwestycja w pozycję polityczną przede wszystkim, więc opinia publiczna ma prawo trochę się czuć zaniepokojona, że inny jest nieco charakter tej misji, ale w zasadzie każdy rozsądny analityk wiedział że ta misja będzie się w zasadniczy sposób różniła od misji bałkańskich, czy misji w rejonie Bliskiego Wschodu. Czy warto poświęcać życie żołnierzy dla celów politycznych? No po to są żołnierze, żeby służyć ojczyźnie zgodnie z tym co władze państwa polskiego uznają za ważne w danym momencie jako cel narodowy, czy cel państwowy. Żołnierz ma oczywiście prawo pytać o sensowność organizacji jego służby, czy jego wysiłek i jego służba nie jest marnowana, czy służy dobrej sprawie. Na razie nie sądzę by można było postawić tezę, że władze państwa polskiego nie kierują się w tym względzie interesem narodowym, wręcz odwrotnie, tyle, że niewątpliwie, z niektórych takich optymistycznych ocen należy już zrezygnować bo one się okazały po prostu nieprawdziwe.
Dzisiaj jest to inwestycja w polską wiarygodność sojuszniczą i polski wkład w rozwiązywanie poważnego problemu bezpieczeństwa międzynarodowego. Tak mówi pan, pan jest politykiem, pan jest tym politykiem, który był za wysłaniem polskich żołnierzy do Iraku, ale co może powiedzie opinia publiczna. Do tej pory wiadomo, że większość Polaków jest przeciwna, by nasi żołnierze stacjonowali w Iraku. Byłem zwolennikiem wysłania żołnierzy polskich w ograniczonej ilości – właśnie 200 żołnierzy jednostek specjalnych na wojnę do Iraku, natomiast byłem raczej krytyczny, jeżeli chodzi o samą decyzję o udziale w operacji stabilizacyjnej na taką skalę, bo uważałem że nie jest to ani konieczne z punktu widzenia polityki państwa polskiego, a bardzo kosztowne i ryzykowne. Dzisiaj uważam, że byłoby rzeczą śmieszną gdyby państwo polskie nawet pod wpływem tak tragicznego wydarzenia jaką jest śmierć żołnierza, chciałoby korygować własną politykę zagraniczną. Prezydent, rząd podjęli decyzję i oczywiście na szali zysków i strat, które
trzeba bilansować dzisiaj dokładamy po stronie strat śmierć polskiego żołnierza. Sprawą rządu jest to by przekonać opinię publiczną, że są istotne także wartości, które kładziemy po stronie zysku państwa polskiego. No właśnie, a jakie to są wartości ? To oprócz satysfakcji z faktu rozwiązywania bardzo poważnego problemu z zakresu polityki międzynarodowej, to jednak powinny być także interesy państwa polskiego. Wiem, że w najbliższym czasie jedzie pan premier do Iraku, mam nadzieje, że nie tylko z kurtuazyjną wizytą u żołnierzy polskich i po to by się pokazać przed kamerami, ale również – mam nadzieję – po to by rozstrzygnąć jedną ważną kwestię – popchnąć do przodu kwestię uczestniczenia polskich firm w procesie odbudowy Iraku, za pieniądze międzynarodowe, za pieniądze amerykańskie. Te sprawy, co prawda, bardziej się rozwiązuje w Waszyngtonie niż w Bagdadzie, ale ja mam osobiście nadzieję, że premier pokaże, że na tej szali zysków państwa polskiego położy także te właśnie decyzje ważne z punktu widzenia
polskich interesów gospodarczych. Nie obawia się pan demonstracji antywojennych w Polsce, takich jakie na przykład w Ameryce Nie, nie obawiam się bo Polska nie ma takich tradycji pacyfistycznych jak społeczeństwa zachodnie. Polski pacyfizm był zawsze specyficzny. Kiedyś, chyba w tym studiu, przypominałem że pewnym takim przywódcą ruchu pacyfistycznego był Józef Czapski – malarz, ale także kawaler orderu Virtuti Militari z okresu wojny z bolszewikami. Po drugie nie sądzę aby polska opinia publiczna bała się tego, że stopień zaangażowania Polski w Iraku przekroczy jakieś racjonalne granice. To jednak są głównie działania amerykańskie – amerykańska polityka, amerykańska armia, amerykańskie straty, amerykańskie szanse. Teraz są to i nasze straty Tak, to jest pierwsza strata. Z tym się musimy liczyć. Trzeba na bieżąco dokonywać kalkulacji zysków i strat, bo mimo wszystko w polityce liczą się interesy państwowe A czy ma pan nadzieję że bohaterskiej śmierci majora Kubczyka nie będą wykorzystywać politycy do
zbijania swojego kapitału. Mogą , taka pokusa jest zawsze, na przykład takiej pokusie mogą teraz ulegać ci, którzy są przeciwnikami polskiego zaangażowania w Iraku, przeciwnikami polskiego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, ale jest to niesmaczne również w obliczu dramatu ludzkiego i rodziny jak i nierozsądne z punktu widzenia interesów państwa polskiego. Oczywiście przyjdzie taki moment w którym trzeba będzie dokonać bilansu zysków i strat natury politycznej, gospodarczej, moralnej. To jest moment w którym osoby, które podejmowały decyzje powinny być przygotowane do obrony słuszności tej decyzji podjętej. Kompletnie bez sensu byłoby oczekiwać że pod wpływem jednego dramatycznego wydarzenia, państwo polskie dokona korekty własnej linii polityki zagranicznej. Wczoraj prezydent na spotkaniu z rządem podczas posiedzenia Rady Gabinetowej powiedział: „żadnych zmian w rządzie do czasu zakończenia naszych spraw unijnych”. Pan prezydent już parokrotnie zapowiadał: „żadnych zmian w rządzie”, a potem następowały
zmiany, jakiś minister leciał. Ja proponuje, żeby pan prezydent się już nie wypowiadał, bo może „wykrakać” kolejne destabilizujące ruchy w rządzie będą. Jest to o tyle dziwna wypowiedź, że padła w kontekście raportu Komisji Europejskiej, która wytknęła Polsce, a więc polskiemu rządowi przede wszystkim daleko idące opóźnienie, jeżeli chodzi o proces przygotowywania państwa polskiego do integracji europejskiej. Za to muszą odpowiadać konkretni ludzie. To chciałby pan panie pośle, żeby „poleciała” minister Huebner, że użyje takiego kolokwializmu jakiego pan użył przed chwilą. Może akurat nie pani minister Huebner.... Pan minister Olejniczak powinien polecieć? Chciałbym wiedzieć, który minister zawalił, bo są sprawy zawalone z punktu widzenia kalendarza, są osoby odpowiedzialne za przygotowanie, lub nie przygotowanie i nie przesłanie na czas niektórych regulacji ustawowych do polskiego parlamentu. Są osoby odpowiedzialne za opóźnienia, polskiego systemu AIACS i tak dalej, i tak dalej... Ja uważam że jednak w
polityce powinna obowiązywać zasada odpowiedzialności, także indywidualnej ministrów. Nie dlatego, żeby od razu żądać ich głów i usunięcia ze stanowiska. Jak już coś prowadzą, to niech prowadzą do końca niektóre sprawy. Opinia publiczna ma prawo oczekiwać wiedzy kto zawinił, kto nawalił, kto jest słabym elementem w procesie dostosowywania Polski do członkostwa w Unii Europejskiej i per saldo kto odpowie za to, że jeśli Polska w stopniu niewystarczającym nie skorzysta ze źródeł finansowania, które ma Unia Europejska. Doskonale Pan sobie zdaje sprawę też, że Unia nas wykorzystuje i oszukuje i to nie jest wina akurat polskiego rządu, np. zmiana polityki rolnej... ... a nie, to są dwie różne sprawy. Raport to jest jedno. Raport wytyka nam 9 spraw, które żeśmy zawalili jako strona polska, rząd polski zawalił, albo opóźnił, a czym innym jest próba, że tak powiem chytrzenia i kombinowania ze strony tej samej Komisji, jeżeli chodzi o zmiany w polityce rolnej i „wymiksowanie” strony polskiej z korzystnych rozwiązań –
to jest rzecz fatalna i skandaliczna. Wymaga ona reakcji strony polskiej i tu – w tym przypadku – rząd może liczyć na pełne poparcie opozycji. Będziemy jednym chórem wołali, krzyczeli także na naszych partnerów zachodnioeuropejskich, że tak się po prostu nie postępuje, że nie ma na to zgody. Ale to są dwie różne sprawy. Prezydent mówi, że rząd powinien w tym składzie mieć komfort działań do momentu naszego zakończenia procesu integracji z Unią Europejską. Tymczasem widzimy co się dzieje przed komisją śledczą i widać osoby, które chyba trochę powinny zmienić miejsce. Łatwo panu prezydentowi mówić o poczuciu komfortu dla rządu. Przez to rozumiemy brak krytyki. Na to się trudno zgodzić. Rząd podlega krytyce demokratycznej w różnych aspektach, nie tylko w aspekcie przygotowań do Unii Europejskiej, także jego bieżącej działalności. Jest sprawa Rywina, szefem gabinetu politycznego premiera jest pani Jakubowska tonie, że tak powiem w sprawie afery Rywina i jest cały szereg innych spraw. Jakby takiej pełnej
akceptacji działań rządu prezydent nie powinien oczekiwać od społeczeństwa i partii politycznych będących w opozycji. A powinien stanąć przed komisją śledczą? Pan prezydent powiedział, że może zatańczyć przed komisją śledczą i tak nic nowego nie powie. To jest niedobry sygnał. Jeśli pan prezydent zamierza tańczyć przed komisja śledczą... ...albo śpiewać. ...albo śpiewać, ja uważałem że najlepszym rozwiązaniem byłoby to gdyby pan prezydent zaprosił komisję do siebie. Niekoniecznie by to się musiało się odbywać przed kamerami telewizyjnymi. Jeśli pan prezydent nie chce narażać autorytetu głowy państwa, to należy to uszanować. Należy jednak też uszanować rangę komisji śledczej, która bada publicznie sprawę bulwersującą całą polską opinię publiczną. Pan prezydent powinien to uwzględnić i złożyć wyjaśnienia przed komisją, którą sam zaprosi do własnego pałacu prezydenckiego. A co pan sobie, tak na koniec, krótko myśli o wydarzeniach przed komisją. O tych ostatnich zeznaniach – na przykład zeznaniach Wandy
Rapaczyńskiej. No musze przyznać, że bywają cudowne nawrócenia, cudowne w sensie odbudowywania pamięci. Ta ilość faktów, która jest w tej chwili ujawniana pod koniec, kiedy już trwa i uruchamiany jest proces jest zastanawiająca, budząca także optymizm. Wszyscy sobie coś tam przypominają. Być może z tego powodu na koniec komisja będzie miała sukces przynajmniej zarysowania mechanizmu który sprzyjał korupcji. Dziękuje bardzo za rozmowę.
ARCHIWUM WYWIADÓW