Tragiczna śmierć 4‑latka. "Nie można winić opiekunek"
Nie milkną echa tragicznej śmierci 4-letniego Marka. Dziecko podczas pobytu w przedszkolu wpadło do źle zabezpieczonej studzienki i utonęło. W sprawie trwa śledztwo, a mieszkańcy Zabierzowa bronią opiekunek placówki. - Nie można ich winić - słychać z otoczenia rodziny 4-latka.
Do tragicznych wydarzeń doszło w czwartek w przedszkolu w Zabierzowie koło Krakowa. 4-letni chłopiec podczas zabawy wpadł do studni z wodą. Pomimo reanimacji podjętej przez ratowników i strażaków dziecko zmarło.
Według informacji przekazanych Polskiej Agencji Prasowej przez Prokuraturę Okręgową, w piątek odbyła się też sekcja zwłok dziecka. Nieoficjalne wstępne wyniki wskazują, że dziecko utonęło. Sprawa wciąż jest wyjaśniana.
Prokuratura podkreśliła, że jest za wcześnie, by mówić o zarzutach. Muszą być jeszcze przesłuchani wszyscy świadkowie - część przesłuchań planowanych jest na przyszły tydzień. - Sprawa jest wrażliwa - powiedziała pracownica prokuratury, zaznaczając, że chodzi także o dobro rodziny dziecka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy bronią opiekunek
W sprawie śmierci 4-latka pojawia się wiele pytań i wątpliwości, czy pracujące w przedszkolu opiekunki mogły zapobiec tragicznej śmierci chłopca. Mieszkańcy Zabierzowa są jednak zgodni, że pracownice placówki zawsze dobrze opiekowały się dziećmi.
- Wszyscy rodzice, w tym mama Marka, podkreślają, że panie w przedszkolu są cudowne i nie można ich winić. Nie chcą przenosić dzieci z przedszkola, bo bardzo szanują panie, które opiekują się pociechami - mówi w rozmowie z "Faktem" anonimowo osoba z bliskiego otoczenia rodziny 4-latka.
Podobnie o opiekunkach z Zabierzowa wypowiedział się w rozmowie z Onetem pan Sebastian. - Byliśmy zawsze zadowoleni z wychowawczyń w przedszkolu. Uczęszcza do niego już drugie nasze dziecko i mogę zapewnić, że wychowawczynie zawsze bardzo się przykładały do opieki, dbały o nasze dzieci i nigdy nie mieliśmy żadnych uwag - powiedział rodzic portalowi.
Źródło: fakt.pl
Przeczytaj również: