Szokująca śmierć 4‑latka. Na jaw wychodzą szczegóły akcji

Polacy są wstrząśnięci po śmierci 4-letniego chłopca, który utonął w studzience na placu zabaw w przedszkolu w Zabierzowie. Teraz głos zabierają strażacy, którzy mówią o szczegółach tej tragicznej akcji.

Czterolatek utonął w studzience. Nowe informacje
Czterolatek utonął w studzience. Nowe informacje
Źródło zdjęć: © PAP | Art Service
Sylwia Bagińska

Na miejsce wezwano pomoc. Straż pożarna wyciągnęła chłopca ze studzienki. Niestety, czterolatka nie udało się uratować. O szczegółach tej akcji opowiedział w rozmowie z Interią jej dowodzący mł. bryg. Paweł Majda.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Strażak zabrał głos po śmierci czterolatka na placu zabaw

Strażak poinformował, że zbiornik, w którym utonął chłopiec, służył do gromadzenia cieczy. - Ma 5-6 metrów średnicy, a woda około 3 metrów głębokości. Na środku pokrycia zbiornika jest nieduży właz, kwadrat o szerokości 40 cm, który był zabezpieczony czymś w rodzaju komina - wskazał mł. bryg. Majda i dodał, że to miejsce nie było dokładnie zabezpieczone. Na zbiorniku były dwie betonowe ściany, a na nich daszek.

Rozmówca Interii zaznaczył, że do zbiornika mogła się dostać drobna osoba - w tym przypadku dziecko. - Zanim strażacy przystąpili do poszukiwania ciała chłopca w zbiorniku, musieli zrobić sobie do niego dostęp, tak żeby zmieściła się w nim dorosła osoba - wskazał mł. bryg. Majda.

Jeden ze strażaków po kilku nurkowaniach wyczuł ciało dziecka. Niestety, było już za późno.

Śmierć dziecka na placu zabaw. Sprawę bada prokuratura

Krakowska prokuratura, która bada sprawę śmierci chłopca, potwierdziła, że studzienka była źle zabezpieczona.

Według informacji przekazanych PAP przez Prokuraturę Okręgową, w piątek odbyła się też sekcja zwłok 4-latka. Nieoficjalne wstępne wyniki wskazują, że dziecko utonęło.

Prokuratura podkreśliła, że jest za wcześnie, by mówić o zarzutach. Muszą być jeszcze przesłuchani wszyscy świadkowie - część przesłuchań planowanych jest na przyszły tydzień. "Sprawa jest wrażliwa" - powiedziała pracownica prokuratury, zaznaczając, że chodzi także o dobro rodziny dziecka.

Jak ustaliła Wirtualna Polska, kontrolę w placówce przeprowadza też kuratorium. - Straszny ból, nie wyobrażam sobie, że ktoś posyła dziecko do przedszkola, wierząc, że będzie bezpieczne i nagle słyszy, że utonęło w studni. Niewyobrażalna tragedia - powiedziała w rozmowie z WP Barbara Nowak, małopolski kurator oświaty.

Źródło: Interia, PAP, WP Wiadomości

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (176)