Trwa ładowanie...
d13p6td
06-06-2008 13:35

Brochwicz żąda przeprosin i 100 tys. zł od "Naszego Dziennika"

Wojciech Brochwicz żąda przeprosin i 100 tys. zł zadośćuczynienia od "Naszego Dziennika" za napisanie, że ten b. wiceszef kontrwywiadu UOP i b. wiceszef MSWiA wykorzystywał materiały operacyjne do gry politycznej.

d13p6td
d13p6td

Przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga Brochwicz powiedział, że zdarzenia opisywane w pozwanym przezeń "NDz" nigdy nie miały miejsca. Pełnomocnik pozwanych mec. Krystyna Kosińska powołała na świadka b. koordynatora ds. służb specjalnych i posła PiS Zbigniewa Wassermanna. Ma on zeznawać na następnej rozprawie we wrześniu.

W styczniu tego roku "NDz" w artykule pt. "Ekipa Brochwicza" pisał, że "gwarantem kariery" nowo wtedy powołanego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, mają być m.in. "jego ścisłe związki z Wojciechem Brochwiczem zamieszanym w sprawę Jaruckiej". "Jak przyznają w rozmowie z 'NDz' osoby odpowiedzialne za nadzór nad specsłużbami, wiadomości o wykorzystywaniu przez Bondaryka i Brochwicza materiałów operacyjnych do 'gry politycznej' docierały do członków sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych" - pisał autor artykułu Wojciech Wybranowski.

Powołując się na informatora z kręgów zbliżonych do służb specjalnych, pisał on, że Bondaryk i Brochwicz gromadzili materiały, do jakich mieli dostęp z tytułu pełnienia funkcji publicznych, w tym w służbach specjalnych, co miało być tajemnicą poliszynela w środowisku PO.

Zeznając przed sądem, 47-letni Brochwicz - dziś adwokat, m.in. pełnomocnik Janusza Kaczmarka - powiedział, że nikt wcześniej nie stawiał mu takich zarzutów. Dodał, że nikt z "NDz" nie kontaktował się z nim przed opublikowaniem tekstu. Mówił, że w sprawie chodzi o jego wiarygodność zawodową jako adwokata.

d13p6td

Brochwicz powiedział, że pozwie byłego marszałka Sejmu Ludwika Dorna za jego wypowiedź z sierpnia 2007 r. z trybuny sejmowej, iż Brochwicz "uosabia patologie służb specjalnych". W zeszły piątek Sejm nie uchylił immunitetu poselskiego posłowi PiS - czego domagał się Brochwicz, który chciał pociągnięcia Dorna do odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.

Brochwicz powołał się na słowa Dorna, że gdyby Brochwicz chciał wytoczyć mu proces bez procedury uchylania immunitetu, to mógłby to zrobić, bo we wrześniu 2005 r. powiedział to samo nie z trybuny sejmowej. Pan Dorn sam mi podpowiedział - dodał Brochwicz.

W sierpniu 2005 r. Anna Jarucka - była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza jako szefa MSZ w 2002 r. - przekazała komisji śledczej ds. PKN Orlen kserokopię rzekomego upoważnienia do zamiany oświadczenia majątkowego, jakie w 2002 r. miał jej wystawić Cimoszewicz. Cimoszewicz, kandydat na prezydenta w 2005 r. wycofał się z kandydowania z powodu nagonki na jego osobę. Jarucka o sprawie rzekomej zmiany w oświadczeniu majątkowym Cimoszewicza rozmawiała właśnie z Brochwiczem, za którego pośrednictwem skontaktowała się z Konstantym Miodowiczem (PO).

W 2007 r., gdy posłowie decydowali o wysłuchaniu stenogramów z zeznań szefa MSWiA w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Janusza Kaczmarka przed speckomisją, Dorn powiedział, że pamięta, jak przy pomocy komisji śledczej ds. PKN Orlen, podczas kampanii prezydenckiej w 2005 r. "w sposób haniebny, obrzydliwy (...) załatwiono kandydaturę Włodzimierza Cimoszewicza". Pamiętam, że brał w tym udział pan Wojciech Brochwicz, obecny pełnomocnik prawny pana Janusza Kaczmarka - powiedział Dorn.

Brochwicz, działacz opozycji w PRL, był wiceszefem MSWiA w rządzie Jerzego Buzka (1997-1999), a w pierwszej połowie lat 90. wiceszefem kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa; wtedy uczestniczył w wyjeździe do Moskwy w sprawie moskiewskiej pożyczki dla PZPR, osobiście zatrzymywał też oficera WP - niemieckiego szpiega w Polsce. Był też ekspertem PO, członkiem Rady Programowej tej partii.

d13p6td
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d13p6td
Więcej tematów