Brochwicz: nie jestem "uosobieniem patologii", pozwę Dorna
Mec. Wojciech Brochwicz - pełnomocnik prawny Janusza Kaczmarka, a dawniej wysoki oficer UOP, niebawem pozwie marszałka Sejmu Ludwika Dorna za jego słowa, że Brochwicz to "uosobienie patologii służb specjalnych".
29.08.2007 | aktual.: 29.08.2007 11:44
Pytany o to asystent Brochwicza Marcin Rudzki potwierdził informację Radia Zet, że w kancelarii adwokackiej Brochwicza zapadła już decyzja o pozwaniu Dorna. Pełnomocnik pana Brochwicza przygotowuje pismo procesowe. Pozew jeszcze nie jest gotowy - powiedział Rudzki.
Nie chciał ujawnić, jakie będą żądania pozwu - zwykle w sprawach o ochronę dóbr osobistych powód żąda od pozwanego przeprosin w mediach, czasem także określonej sumy dla siebie lub na cel społeczny.
W ostatni piątek Dorn powiedział, że pamięta, jak przy pomocy komisji śledczej ds. PKN Orlen, podczas kampanii prezydenckiej 2005 r. w sposób haniebny, obrzydliwy (...) załatwiono kandydaturę Włodzimierza Cimoszewicza. Pamiętam, że brał w tym udział pan Wojciech Brochwicz, obecny pełnomocnik prawny pana Janusza Kaczmarka - dodał Dorn. Marszałek przypomniał, że już w poprzednich kadencjach Sejmu nazywał Brochwicza "uosobieniem patologii służb specjalnych".
Chodzi o tzw. sprawę Jaruckiej. W sierpniu 2005 r. Anna Jarucka - była asystentka Cimoszewicza jako szefa MSZ w 2002 r. - przekazała komisji śledczej ds. PKN Orlen kserokopię rzekomego upoważnienia do zamiany oświadczenia majątkowego, jakie w 2002 r. miał jej wystawić Cimoszewicz. Cimoszewicz, kandydat na prezydenta w 2005 r. wycofał się z kandydowania z powodu nagonki na jego osobę. Jarucka o sprawie rzekomej zmiany w oświadczeniu majątkowym Cimoszewicza rozmawiała właśnie z Brochwiczem, za którego pośrednictwem skontaktowała się z Konstantym Miodowiczem (PO).
Dorn mówił o Brochwiczu w piątek z trybuny sejmowej w chwili, gdy Izba miała zdecydować o zapoznaniu się ze stenogramem ze spotkania Kaczmarka ze speckomisją.
Obecnie 47-letni Brochwicz prowadzi kancelarię adwokacką. Wcześniej był wiceszefem MSWiA w rządzie Jerzego Buzka (1997-1999), a w pierwszej połowie lat 90. wiceszefem kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa; wtedy uczestniczył w wyjeździe do Moskwy w sprawie moskiewskiej pożyczki dla PZPR, osobiście zatrzymywał też oficera WP - niemieckiego szpiega w Polsce. Był też ekspertem PO, członkiem Rady Programowej tej partii.
Prokuratura uznała, że rzekome upoważnienie dla Jaruckiej zostało sfałszowane. Według ustaleń prokuratury, motywem działania b. asystentki była chęć zemsty. Kobieta wielokrotnie zwracała się bowiem do szefa MSZ, a później marszałka Sejmu, o "załatwienie" dla niej i jej męża placówki dyplomatycznej we Włoszech. Cimoszewicz jednak odmówił.
Jarucka zapewniała, że nie działała na niczyje zlecenie i że nie było jej celem obciążanie kogokolwiek ani branie udziału w kampanii prezydenckiej. Wywołała jednak zamieszanie na scenie politycznej w okresie wyborczym. We wrześniu 2005 r. Cimoszewicz zrezygnował z kandydowania na prezydenta. Zmasowana akcja czarnej propagandy skierowana przeciwko mnie przyniosła zamierzony skutek - oświadczył wówczas Cimoszewicz.
Kilka dni temu SLD zapowiedziało, że zażąda od prokuratury wszczęcia śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez Dorna, który według Sojuszu powinien był zawiadomić prokuraturę o prowokacji wobec Cimoszewicza, skoro posiadł taką wiedzę - czy to jako poseł, czy jako minister spraw wewnętrznych lub marszałek Sejmu.