Brazylia: Indianie utrudniali wybory prezydenckie. Strzelali do wojska z łuków
W stanie Mato Grosso w środkowozachodniej Brazylii plemię indiańskie ostrzelało z łuków wojsko, które wiozło urny wyborcze. Z powodu incydentu władze państwa zaangażowały 20 tysięcy żołnierzy, żeby pilnowali bezpieczeństwa podczas wyborów prezydenckich.
Armia wiozła elektroniczne urny wyborcze do plemienia oddalonego o 580 kilometrów od Cuiaby, stolicy stanu. Gdy do niego dotarli, zaczął się ostrzał. Miejscowi nie zostali uprzedzeni o przyjeździe i wzięli przyjezdnych za agresorów. Żołnierzy zaatakowano także kopiami (włóczniami konnymi). Na szczęście nikt podczas ataku nie został ranny.
Wojsko wezwało do pomocy Narodową Fundację Indian. Po kilkugodzinnych negocjacjach plemię zdecydowało się przepuścić armię z urnami. Dzięki temu 70 osób mogło zagłosować w wyborach.
Jednak to nie jedyny incydent związany z Indianami w Mato Grosso. W jednej z osad plemienia Kayapo przed lokalem wyborczym zatrzymano wodza, który miał w rękach ponad 70 kart wyborczych i chciał zagłosować za wszystkich. Decyzja ta została podjęta podczas narady członków plemienia, ale jest ona niezgodna z brazylijskim prawem. W ciągu najbliższych kilku dni wódz prawdopodobnie będzie wypuszczony z aresztu.
O zdarzeniach poinformował Narodowy Trybunał Wyborczy Brazylii, który oświadczył też, że w pozostałej części kraju było spokojnie i przeprowadzono wybory bez problemów.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich w Brazylii najwięcej głosów zdobił prawicowy kandydat Jair Bolsonaro - zdobył 46,7 proc. głosów. W drugiej turze jego rywalem będzie kandydat lewicy Fernando Haddada, który otrzymał 28,47% głosów.