Bp Tadeusz Pieronek: dyktaturę już mamy
Łamanie konstytucji jest, w pewnym sensie, zbrodnią przeciwko narodowi. Bo naród tę konstytucję przyjął w referendum - powiedział bp Tadeusz Pieronek. Decyzję Andrzej Dudy ws. ustaw o KRS i SN uznał za przełom jego prezydentury. Duchowny krytycznie ocenił też zwłokę polskiego Kościoła w wyrażeniu opinii ws. zmian przeprowadzanych przez PiS.
- Nie bardzo wierzę, że to było ustawione. Wiele rzeczy w polityce się ustawia, ale to był cios dla partii i koalicji rządzącej. Spodziewaliśmy się, z bojaźnią, że te wszystkie zmiany w ustawodawstwie sądowniczym przejdą. I znajdziemy się w innych czasach - stwierdził bp Pieronek na antenie Tok FM, pytany o weta prezydenta.
Duchowny zaznaczył, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie może mówić już o tym, że realizuję wolę narodu, bo wygrała wybory i ma ponad 30-proc. poparcie w sondażach. - Pokazał się inny suweren, który ma mandat o wiele głębszy, mocniejszy niż rząd. To nie jest mandat ustawowy, tylko naturalny, który ma naród - stwierdził.
Bp Pieronek odniósł się też do listu abp Stanisława Gądeckiego, w którym hierarcha skrytykował działania PiS. Duchowny przyznał, że ucieszyło go to stanowisko, ale uważa, że powinno pojawić się wcześniej.
- To trzeba było powiedzieć dwa lata temu, rok temu, a nie dopiero teraz. Biskupi są po to, by określać etyczne zachowania w polityce. A rzeczą nieetyczną jest naruszanie obowiązującego prawa. Ten głos biskupów powinien więc pojawić się już wtedy, kiedy po raz pierwszy została naruszona konstytucja, kiedy nie opublikowano orzeczenia TK. Wtedy ludzie byliby spokojniejsi - mówił Pieronek w rozmowie z Mikołajem Lizutem.
"Partyjny głos toruńskiej rozgłośni"
Stwierdził również, że za podziały wewnątrz Kościoła katolickiego w Polsce odpowiada w dużej mierze Radio Maryja.
- Tam odbywa się sąd nad narodem i państwem, dokonywany przez niektórych biskupów i większość obecnego rządu. A miejscem, z którego powinien mówić Kościół jest ambona, a nie radio, które ma wątpliwą reputację wśród katolików - powiedział duchowny. Zaznaczył, że - w jego opinii - nie jest to dominujący głos polskiego katolicyzmu.
- To po prostu partyjny głos. To największe nieszczęście - dodał.
"Bezprawie i Niesprawiedliwość"
Biskup pytany był także o słowa Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie o "zdradzieckich mordach" i "kanaliach". - Można byłoby jeszcze mocniej powiedzieć... Ale od tego są organa wymiaru sprawiedliwości. To one powinny działać, bo tego typu oskarżenia o zabójstwo jest przestępstwem, które powinno być ścigane z urzędu. Jeśli tego nie będzie, to mamy obraz partii, którą nazwałbym Bezprawiem i Niesprawiedliwością, a nie Prawem i Sprawiedliwością - stwierdził.
W opinii Pieronka nie można mówić o religii smoleńskiej, bo "religia łączy z Bogiem, a nie jest armią, która zmierza do rządzenia i korzysta z władzy na wszystkie sposoby". - Cała akcja, by z wielkiej tragedii robić spisek poprzedniego rządu, to mistyfikacja. Że w to jeszcze jakaś grupa wierzy?! - pytał na antenie Tok FM.
Skrytykował też ustawę dotyczącą zgromadzeń publicznych, którą PiS wprowadził, aby uderzyć w protesty podczas miesięcznic smoleńskich. - To atrapa. W demokracji takich ustaw się nie robi. Ta regulacja ma spowodować, że jedni mogą protestować, a inni nie - mówił duchowny.
- Jeśli coś się odbywa w kościele, kiedy mamy modlitwę, to jest to zgromadzenie religijne. Ale potem jest pochód, słyszymy: zwyciężymy, jesteśmy bliżej prawdy - zauważył.
"Mamy dyktaturę"
Stwierdził również, że w Polsce można mówić już o dyktaturze - Jarosław Kaczyński mówi, że bez żadnego trybu wchodzi na mównicę, będąc zwykłym posłem i nikt nie wyciąga żadnych konsekwencji. A innych posłów wyklucza się z obrad. Gdzie tu jest równość? A dyktatura polega na tym, że niszczy równość - powiedział Pieronek.
Powtórzył, że Kościół katolicki powinien oceniać etyczne aspekty działań polityków i alarmować, kiedy widzi łamanie przez ich prawa i zasad demokracji.
- Mieliśmy w historii wiele takich sytuacji. Na przykład po dojściu do władzy Hitlera, byli tacy, którzy zabrali głos. Ale większość milczała. Ze strachu. Trzeba się spytać dlaczego dziś ludzie się boją. Tam groziła śmierć, a tu groziłaby marginalizacja, wyklęcie i tyle - stwierdził duchowy.