Bp Piotr Libera: przesłania papieża nie można przyjmować w biegu

Myślę, że to przesłanie papieskie było tak obfite, tak bogate, że trzeba naprawdę trochę czasu, dystansu, pochylenia się takiego spokojnego. Bo sam osobiście słuchając tych przemówień i czytając też te przemówienia widziałem, że tam niemalże każdy akapit, każdy passus z tego przemówienia jest szalenie ważny, tego nie można tak przyjmować w biegu - powiedział bp Piotr Libera, gość radiowych "Sygnałów Dnia".

29.05.2006 10:13

Sygnały Dnia: Czy to może było tak, że przed przyjazdem Benedykta XVI to był nasz papież z punktu widzenia wiary, a wtedy, kiedy Polskę opuścił, to jest nasz papież poprzez tę zawiązaną przez cztery dni więź uczuciową i emocjonalną?

Bp Piotr Libera: Myślę, że te cztery dni papieskiego podróżowania potwierdziły w całej rozciągłości, że to jest rzeczywiście nasz papież, także w tym wymiarze uczuciowym. Myślę, że i ze strony Ojca Świętego, patrząc na jego reakcje, zachowania, wejście w tę atmosferę taką specyficzną, to wszystko potwierdza, że to rzeczywiście jest papież już w tej chwili tak na sto procent, nie ma tutaj żadnej wątpliwości.

Papież, który zostawia nam pewne przesłanie, wierzy, że Polska nie tylko wytrwa w wierze, ale stanie się przykładem dla Europy. Teraz trzeba będzie temu zadaniu, temu zaufaniu papieskiemu sprostać. Jak to zrobić?

- Myślę, że te tysiące Polaków, które wyszło na spotkanie z Benedyktem XVI, trwało w tym chłodzie i wietrze, i w deszczu, już pokazało, że są skłonne podjąć to wezwanie papieskie, bo rzeczywiście te setki tysięcy ludzi, których widziałem też przejeżdżając w kolumnie papieskiej, które czekało, te dziesiątki tysięcy młodych ludzi na Błoniach krakowskich, wydaje mi się, że to jest ten dobry prognostyk, to jest to, na czym można budować. To polskie społeczeństwo, wiara polskiego społeczeństwa, myślę, ukazana tutaj, w czasie tych dni z papieżem potwierdza, że papież się nie zawiedzie na tych oczekiwaniach, które skierował pod naszym adresem.

Czy można mówić, że w jednym miejscu padły słowa ważne, ale w drugim padły ważniejsze?

- Sądzę, że z punktu widzenia duchowego, nadprzyrodzonego, to każde słowo papieskie w każdym miejscu wypowiedziane było istotne, ważne, nie było słów mniej ważnych i jakichś szczególnych. Każde z tych słów wypowiedzianych przez papieża było bardzo zobowiązujące, istotne i mobilizujące.

Bo dla światowej opinii publicznej najważniejsze było to, co wydarzyło się wczoraj – papież na terenie byłego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. „Przychodzę tu jako syn narodu niemieckiego. Nie mogłem tu nie przybyć”.

- Myślę, że spojrzenie mediów jest zawsze troszeczkę takie specyficzne. Wybierają media – i to jest poniekąd zrozumiałe – jakieś takie punkty szczególne, bo takim rzeczywiście punktem wyjątkowym był ten pobyt w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Także i z tej racji, że przychodził do tego obozu, odwiedzał ten obóz papież – syn narodu niemieckiego.

Być może to rzeczywiście – jak ksiądz biskup mówi – jest to wada mediów, bo czy nie jest tak, że zbyt szybko próbujemy interpretować to, co padło z papieskich ust?

- Dokładnie. Myślę, że to przesłanie papieskie było tak obfite, tak bogate, że trzeba naprawdę trochę czasu, dystansu, pochylenia się takiego spokojnego. Bo sam osobiście słuchając tych przemówień i czytając też te przemówienia widziałem, że tam niemalże każdy akapit, każdy passus z tego przemówienia jest szalenie ważny, tego nie można tak przyjmować w biegu. Trzeba teraz jakiegoś czasu wyciszenia. Może zbliżający się okres wakacyjny na przykład będzie takim czasem, gdzie będzie można troszeczkę podumać sobie nad tym, co papież do nas powiedział.

No bo dla jednych – wracając jeszcze do słów papieskich wypowiedzianych na terenie obozu Auschwitz-Birkenau – najważniejsze było to, że przychodzę tutaj jako syn narodu niemieckiego, ale dla innych może te słowa skierowane do tych, którzy pytają, gdzie był w tamtych czasach Bóg, nie potrafimy przeniknąć tajemnicy Boga, widzimy tylko jej fragmenty i błądzimy, gdy chcemy stać się sędziami.

- Tak, mnie też uderzył właśnie ten fragment papieskiego przesłania właśnie wczoraj w Oświęcimiu i w Birkenau-Brzezince, mianowicie wiadomo, że dla naszych starszych braci w wierze, jak mówimy językiem kościelnym, czyli dla środowiska żydowskiego, ten obóz Auschwitz-Birkenau jest terenem przede wszystkim milczenia Boga. I Benedykt XVI nie pominął tego wątku, skonfrontował się z tą filozofią myślenia o tym, co się stało właśnie przed laty na tym terenie zagłady. Ale równocześnie wpisał to doświadczenie milczenia Pana Boga w nurt chrześcijański, w nurt krzyża, bo nie mógł inaczej po prostu jako chrześcijanin. Patrzymy na tę tragedię właśnie poprzez perspektywę Chrystusa, którzy na krzyżu wołał: Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił? To jest właśnie ten najwyższy stopień cierpienia, boleści. I dla nas, chrześcijan, ten wątek to jest to światełko w tunelu, to jest to, co niesie nadzieję, to jest ta odskocznia, by nie pozostać w tej ranie, rozdrapanej ranie, ale przejść przez tę ranę milczenia Boga, w tym wypadku
Boga-Człowieka, do nowej rzeczywistości, do nowej nadziei.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)