"WSJ": "Boska interwencja". Ukraina nie przyznaje się do ataków na rosyjskie przygraniczne obiekty
Rosja oskarża ukraińską armię o przypuszczanie ataków na strategiczne cele na swoim obszarze. W ich wyniku doszło do zniszczenia składów paliwa oraz linii kolejowych. Ukraińcy twierdzą, że nie mają z tymi incydentami nic wspólnego, a doradca prezydenta Ukrainy, Mychajło Podolak, wspomina o prawdopodobieństwie "boskiej interwencji" - donosi dziennik "The Wall Street Journal".
06.05.2022 | aktual.: 06.05.2022 14:46
W Rosji dochodzi do całej serii pożarów i tajemniczych zniszczeń infrastruktury nie tylko transportowej, ale i wojskowej. Za część z nich Moskwa oskarża Ukrainę. Szczególnie wiele z nich ma miejsce w graniczących z Ukrainą obwodach biełgorodzkim i kurskim - zwraca uwagę gazeta.
Ukraina zaprzeczyła, że ma jakikolwiek związek z tymi wydarzeniami. Jak podaje gazeta, Mychajło Podolak, który odmówił komentarza na temat udziału Ukrainy w wybuchach, powiedział, że mogły one być spowodowane "boską zemstą za zabójstwo ukraińskich cywilów".
Jednak zachodni analitycy uważają, że Kijów próbuje poprzez ataki na infrastrukturę tranzytową i logistyczną Rosji, zakłócić starania Moskwy, zmierzające do koncentracji sił na wschodzie Ukrainy. - Ukraina poszukuje operacji transgranicznych i szuka pewnych celów, które mogłyby zakłócić rosyjski wysiłek wojenny - powiedział Rob Lee, ekspert Instytutu Badań nad Polityką Zagraniczną, think tanku zajmującego się polityką zagraniczną, z siedzibą w Filadelfii.
"Boska interwencja". Ukraina nie przyznaje się do ataków na rosyjskie przygraniczne obiekty
Biełgorod stał się strategicznie ważnym węzłem logistycznym dla rosyjskich planów przejęcia kontroli nad Donbasem na wschodzie Ukrainy.
- Rosja chce podjąć tę walkę o Donbas. Kijów chce zrobić dokładnie odwrotnie, rozszerzyć walkę tak bardzo, jak to możliwe, aby uniemożliwić Rosji koncentrację sił, a operacje transgraniczne są na to sposobem - powiedział Lee.
Sekretarz obrony USA Lloyd Austin powiedział w pod koniec kwietnia, że celem USA nie była tylko pomoc Ukrainie w obronie, ale także degradacja zdolności wojskowych Rosji "do tego stopnia, by nie mogła ona robić tego, co robi podczas inwazji na Ukrainę". Kraje dostarczające militarną pomoc przestały też zastrzegać, że wysyłają do Ukrainy tylko "sprzęt obronny".
"The Wall Street Journal" wskazuje jednak, że zdaniem niektórych analityków rzekome ataki ukraińskich zwiadowców na cele na obszarze Rosji mogą być skutkiem pobłażliwości rosyjskich standardów bezpieczeństwa.
- Wybuchy mogą być również wynikiem wypadków, prawdopodobnie z udziałem rosyjskiej amunicji przechowywanej w wojskowej sieci logistycznej lub transportowanej przez nią - powiedział Nick Reynolds, analityk badawczy w Royal United Services Institute, londyńskim think tanku zajmującym się bezpieczeństwem.