"Nikomu tego nie życzę". Były senator PiS nie wróci za kraty
Działacze prozwierzęcy założyli petycję ws. Waldemara Bonkowskiego. Chcieli, by prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu o zwolnieniu byłego senatora PiS z więzienia. Odsiadywał karę za zabicie psa. Zrobili to jednak za późno. W rozmowie z WP były senator PiS nie szczędzi im gorzkich słów i krótko podsumowuje swój pobyt za kratami.
04.09.2024 | aktual.: 04.09.2024 19:35
"Apel do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku o złożenie zażalenia", który można znaleźć pod tym linkiem, został opublikowany w internecie w poniedziałek 2 września, a więc sześć dni po zwolnieniu Bonkowskiego z więzienia. I choć zebrał on grubo ponad tysiąc podpisów, to na złożenie zażalenia (którego nie da się napisać na szybko, na kolanie) było siedem dni. 3 września decyzja się uprawomocniła.
Co więcej, prokuratura już wcześniej podjęła decyzję, że nie będzie podważała decyzji sądu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Prokuratura uznała decyzję sądu w przedmiocie uwzględnienia wniosku o odbycie przez skazanego reszty z trzech miesięcy kary pozbawienia wolności w systemie dozoru elektronicznego. Prokurator podziela stanowisko sądu, że skazany spełniał wymogi i nie zachodziły szczególne względy, które wskazywałyby, że cele kary nie zostaną osiągnięte. Kara pozbawienia wolności odbywana w systemie dozoru elektronicznego w dalszym ciągu będzie karą pozbawienia wolności. Nadto, po jej odbyciu skazany będzie odbywał karę jednego roku ograniczenia wolności, co niewątpliwie poza dolegliwością będzie miało skutki w zakresie społecznego oddziaływania kary - tłumaczy Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Miesiąc z bransoletką na nodze
Nie udało nam się nawiązać kontaktu z prozwierzęcymi aktywistami, którzy stoją za petycją.
Sprawę krótko skomentował jednak dla nas były senator, który w swoim stylu nie gryzł się w język.
- Spełniłem wszystkie kryteria, żeby wyjść na wolność. Nie chcę się do tego odnosić. To po prostu nagonka lewackich środowisk! - grzmi Waldemar Bonkowski.
Swój pobyt w więzieniu komentuje krótko: - Nie było to przyjemne i nikomu tego nie życzę. Nie będę jednak teraz na ten temat rozmawiać. Póki co, mam jeszcze miesiąc noszenia bransoletki i wyrok będzie skończony.
Bonkowski nie stawił się do więzienia
Waldemar Bonkowski przez większość życia zajmował się stolarstwem i rolnictwem w okolicach Starogardu Gdańskiego oraz Kościerzyny. Dwa razy był radnym sejmiku województwa pomorskiego. W wielu przypadkach dał się poznać jako skrajny prawicowiec, wrogo nastawiony m.in. do PO oraz środowiska LGBT.
Jedyny raz senatorem został w 2015 r. z okręgu obejmującego głębokie Pomorze, m.in. znaczną część Kaszub. Jednak Prawo i Sprawiedliwość najpierw zawiesiło go w 2018 r., a rok później wyrzuciło ze swoich szeregów za publikowanie w sieci antysemickich treści. W 2019 r. Bonkowski próbował ponownie zdobyć senacki mandat z własnego komitetu, ale bez rezultatu. Z mediów jednak nie zniknął.
W 2021 r. powrócił na czołówki gazet po tym, jak przywiązał i ciągnął za samochodem swojego psa. Zwierzę nie przeżyło. Były polityk zakopał je w ogrodzie.
Ponieważ ktoś zarejestrował zdarzenie telefonem i zgłosił na policję, sprawa trafiła do sądu. 19 kwietnia 2024 r., Bonkowski po apelacji został prawomocnie skazany przez Sąd Okręgowy w Gdańsku na trzy miesiące bezwzględnego pozbawienia wolności oraz prace społeczne. Wbrew temu, co mówił niedawno mediom, sąd uznał, że znęcał się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Na odbycie kary się nie stawił.
25 czerwca policjanci otrzymali informację, że wystawiono za nim list gończy.
Kiedy rozmawialiśmy z były senatorem PiS telefonicznie 1 lipca, gdy był poszukiwany przez śledczych, mówił, że jest zdumiony całą sytuacją. Wyjechał na "lecznicze wczasy" i ma zamiar stawić się na rozprawę w Gdańsku 5 lipca, kiedy sąd będzie rozpatrywał jego wniosek o odbywanie kary w systemie dozoru elektronicznego.
Przyznał, że wie, że po publikacji listu gończego, może zostać w każdej chwili zatrzymany, ale nie miał zamiaru sam inicjować kontaktu z policją. Faktycznie 5 lipca przyjechał do Gdańska, ale rozprawa się wtedy nie odbyła, ponieważ policjanci zatrzymali go na parkingu i trafił do więzienia.
Sąd pozytywnie rozpatrzył wniosek Bonkowskiego o zgodę na nadzór elektroniczny dopiero 27 lipca i tego dnia wyszedł na wolność. Zdaniem sądu należało brać pod uwagę, że osadzony wcześniej nie był karany, prowadzi gospodarstwo rolne oraz ma ustabilizowaną sytuację zawodową oraz życiową. Co więcej, zdaniem sądu nie jest wysoce zdemoralizowany, zaś zamordowanie psa ze szczególnym okrucieństwem miało w jego życiorysie "charakter incydentalny".
Do 3 października Bonkowski ma nosić na nodze bransoletkę, a potem odpracować karę społecznie.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski